„Ustawiono nas czwórkami, zaraz za bramą główną obozu. To wtedy pierwszy raz padło w naszym kierunku stwierdzenie, że jesteśmy: kobietami pistoletami. Rozejrzałam się dookoła. Wszędzie był widok biednych i cierpiących ludzi” – wspomina w rozmowie z Wiktorem Krajewskim, Maria Kowalska.
„Dopiero później dowiedziałam się, że brama Stutthofu zwana była wśród więźniów bramą śmierci. Gdy się ją przekraczało, przestawało się być człowiekiem, przestawało się mieć prawa, przestawało się mieć imię, nazwisko, cokolwiek. O ludzkiej godności nikt tam nie słyszał. Ona po prostu nie istniała. Słyszałam o tym, że z czasem przeludnienie było ogromne. W niektórych dokumentach znajdują się informacje, że w obozie panował przeraźliwy głód. Z powodu braku pożywienia dochodziło między więźniami do kanibalizmu. Gdy nie było już nawet gnijącego jedzenia, ludziom nie pozostawało nic innego, jak jeść siebie nawzajem. W obozie niektórzy stawali się zwierzętami. Wygrywał silniejszy. SS-mani i pielęgniarze byli katami, więźniów zabijali fenolem. Podobno nawet topili i wieszali ludzi w łazienkach.”
O autorach
Maria Kowalska urodziła się w 1925 roku w Warszawie. Była uczennicą prywatnego gimnazjum Anny Jakubowskiej przy Placu Trzech Krzyży. We wrześniu 1942 roku wstąpiła do konspiracji. W ramach Wojskowej Służby Kobiet należała do Pułku „Baszta”. Po kapitulacji Powstania Warszawskiego w grupie czterdziestu kobiet zamiast do obozu dla jeńców wojennych trafiła do obozu koncentracyjnego Stutthof. Do emerytury pracowała w Ministerstwie Przemysłu Chemicznego.
Wiktor Krajewski to dziennikarz, który w 2015 roku debiutował bestsellerową książką „Łączniczki. Wspomnienia z Powstania Warszawskiego”. Dwa lata później ukazały się „Pocztówki z powstania”, a w 2019 roku rozmowa z Aliną Dąbrowską „Wiem, jak wygląda piekło”. Z kolei w 2020 roku – „Chciałbym nigdy cię nie poznać” oraz „Taniec na gruzach”, rozmowa z Niną Novak, najwybitniejszą polską primabaleriną. W 2021 roku wydany został zbiór jego rozmów pod tytułem „Seksoholicy”.