Matka z synem w tych samych rolach w filmie. Dramat „Oskarżony” na ekranach kin
28 stycznia, 2022
„Kobiety pistolety”. Rozmowa z Marią Kowalską – wyjątkowym świadkiem historii
30 stycznia, 2022

Dramat z elementami ironicznego humoru. Film „Wszystko poszło dobrze” już w kinach

W rolę Emmanuèle wcieliła się Sophie Marceau, która od kilku lat nie grała w filmach (fot. mat. pras.)

Mistrz francuskiego kina François Ozon to jeden z najbardziej różnorodnych europejskich reżyserów, który w swojej karierze poruszał wiele ważnych tematów społecznych, także tych trudnych. Historie te opowiadał sięgając po różne konwencje, ale bardzo często były w nich wątki satyryczne. Tak jest też i w jego najnowszym filmie. To dramat rodzinny z elementami ironicznego humoru, który opowiada skomplikowaną i pełną emocji historię o rodzinnych relacjach, siostrzanej więzi i wadze podejmowanych decyzji. Tematem przewodnim „Wszystko poszło dobrze” jest eutanazja, jakiej chce się poddać główny bohater. Film oparty jest na autobiograficznej powieści Emmanuèle Bernheim, z którą reżyser wielokrotnie pracował, m.in. przy filmach „Basen”, „Pod piaskiem” czy „5×2”. Najnowszy obraz – co podkreślał w wywiadach reżyser – jest hołdem złożonym nieżyjącej przyjaciółce i nie należy go traktować jako manifest światopoglądowy. W rolach głównych wystąpiły gwiazdy europejskiego kina: Sophie Marceau, André Dussollier i Charlotte Rampling.

Kiedy Emmanuèle przerywa pracę i podnosi słuchawkę telefonu, jeszcze nie wie, jak wiele zmieni on w jej życiu. Okazuje się, że 85-letni ojciec kobiety na skutek udaru w ciężkim stanie trafia do szpitala. Zaniepokojona bohaterka ma jednak nadzieję, że i tym razem mężczyzna wyjdzie z tego bez szwanku. 

Wraz z siostrą wpadają w spiralę szpitalnego życia, większość czasu spędzając przy łóżku osłabionego André. To dla Emmanuèle chwila na spojrzenie w przeszłość i przeanalizowanie skomplikowanych relacji z ojcem. Sytuacja w jednej chwili się odwróciła, bo nagle on stał się całkowicie zależny od córki. Zwłaszcza że udar spowodował nieodwracalne zmiany w organizmie mężczyzny. Kiedy po przekonuje się, że czeka go jedynie powolna wegetacja, prosi córkę, by pomogła mu umrzeć. Tyle, że we Francji równoznaczne jest to ze złamaniem prawa. Sytuację komplikuje obecność niejakiego Gerarda, co jakiś czas pojawiającego się w szpitalu…

(fot. mat. pras.)

„Jestem jej winien ten film”

„Chcę, żebyś mi pomogła zakończyć to wszystko, rozumiesz?” – z tymi słowami zwraca się do swojej córki starszy i bardzo osłabiony mężczyzna. Wspólnie z aktorami, których Ozon zaprosił do współpracy stworzyli rodzinną historię, która pomimo ciężaru tematycznego jest opowiedziana w sposób lekki i żartobliwy – jak na prawdziwego Francuza przystało. – Znałem doskonale Emmanuèle i historię jej rodziny. Kiedy dała mi przeczytać książkę, którą napisała po śmierci ojca i zaproponowała przeniesienie jej na ekran, nie byłem na to gotowy. Wiedziałem, że zrobimy piękny, wzruszający film ale dla obojga nas będzie to bardzo trudne przeżycie. Dlatego odmówiłem. Jednak kiedy Emmanuèle zmarła w 2017 roku, uznałem że jestem jej winien ten film. Chciałem pokazać tę historię i sprawić, że Emmanuèle znów będzie przy mnie, gdyż bardzo przeżyłem jej śmierć – powiedział w jednym z wywiadów reżyser. 

– To co przyciągnęło mnie w tej historii była niezwykła relacja córki z ojcem. Pozostałe sprawy były drugorzędne. Chciałem pokazać, z czym musiała zmagać się bohaterka i jak trudne było dla niej przejście przez cały proces eutanazji, która jest we Francji zabroniona. Film nie opowiada się ani za, ani przeciw eutanazji. Prezentuje bardzo osobistą historię i skłania widza do zadania sobie pytania dotyczącego życia i śmierci – powiedział reżyser na festiwalu w Cannes, gdzie film miał światową premierę.    

Powrót Sophie Marceau na duży ekran

François Ozon zaprosił do współpracy gwiazdy europejskiego kina. Ojca Emmanuèle, znanego paryskiego kolekcjonera sztuki, zagrał André Dussollier. W rolę matki i słynnej francuskiej rzeźbiarki Claude de Sorii wcieliła się Charlotte Rampling. W głównej roli wystąpiła Sophie Marceau, którą reżyser już dawno chciał zaprosić do współpracy, ale ciągle nie udawało im się spotkać na planie. Tym razem się udało i jak przyznaje sama aktorka, nie mogła odmówić Ozonowi, gdyż znała zarówno historię będącą inspiracją filmu, jak i Emmanuèle Bernheim, w którą wcieliła się we „Wszystko poszło dobrze”. 

– Jeszcze zanim przeczytałam „Wszystko poszło dobrze”, byłam gotowa dołączyć do projektu. Nie mogłam przecież po raz kolejny odesłać François z kwitkiem! Ostatecznie przekonała mnie historia, która stała za tym projektem. Prawdziwa historia, opowiedziana w książce przez przyjaciółkę François, a którą on postanowił sfilmować. I tym samym złożyć Emmanuèle pośmiertny hołd – powiedziała w jednym z wywiadów Marceau.

(fot. mat. pras.)

O reżyserze

François Ozon to jeden z najważniejszych współczesnych francuskich reżyserów i scenarzystów. Laureat wielu prestiżowych nagród, w tym berlińskiego Srebrnego Niedźwiedzia. Urodził się w 1967 roku w Paryżu. Jest absolwentem wydziału reżyserii szkoły filmowej FEMIS. Talent sygnalizował realizując już pierwsze filmy krótkometrażowe.

W pełnym metrażu zadebiutował w 1998 roku bardzo dobrze przyjętym „Sitcomem”. Kolejne filmy, takie jak „Krople wody na rozpalonych kamieniach” (2000), „8 kobiet” (2002) czy „Basen” (2002), budowały jego charakterystyczny styl, a jednocześnie udowadniały wszechstronność Ozona, który brał na warsztat kolejne filmowe gatunki. Jego filmy mają swoje premiery na największych europejskich festiwalach – w Berlinie, Cannes czy Wenecji. Ma w swoim dorobku już niemal pięćdziesiąt nakręconych filmów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *