Obraz niezłomnego ducha walki. Film Taiki Waititiego „Pierwszy gol” już w kinach
5 stycznia, 2024
Koncerty, recitale i festiwale. Odkrywaj muzykę poważną w 16 polskich miastach
15 stycznia, 2024

Wulkan miłości czy trzęsienie ziemi? Meksykański mikrokosmos w filmie „Totem”

To wzruszająca, pełna czułości historia o sile rodzinnych więzów w obliczu nadchodzącego pożegnania (fot. mat. pras.)

To czuła, szczera i pełna ciepła historia o życiu i śmierci. Choć kino zdążyło już odmienić hasło „rodzina” przez wszystkie formy i przypadki, to Meksykanka Lila Avilés udowadnia, że wciąż można opowiadać o niej w świeży, nowatorski sposób. I robić to bez zadęcia, unikając pustych haseł, oczywistych obserwacji i górnolotnych sloganów, za to z olbrzymią dozą empatii, mądrości i niewymuszonego humoru, który potrafi rozjaśnić nawet najczarniejszą godzinę. „Totem” został wyróżniony na Berlinale. Dodatkowo film jest pozycją obowiązkową dla tych wszystkich, którz śledzą wyścig po Oscary. To meksykański kandydat do nagród Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej, który – co prawda nie zdobył nominacji, ale trafił na tzw. shortlistę.

Film rozpoczyna się od gorączki przygotowań do imprezy urodzinowej ojca, organizowanej w iście meksykańskim stylu: jest gwarno, tłoczno i kolorowo. Do domu schodzą się kolejni goście, a każdy z nich wydaje się być jeszcze barwniejszy od poprzedniego. Cały ten piękny harmider widać oczami siedmioletniej Sol – cichej i skromnej dziewczyny o przenikliwym spojrzeniu, która stopniowo pokazuje ten fascynujący mikrokosmos. Na horyzoncie widać jednak rodzinne trzęsienie ziemi, które diametralnie zmieni życie wszystkich domowników, zwłaszcza młodej Sol.

To jeden z najcieplej przyjętych filmów podczas 23. mBank Nowe Horyzonty we Wrocławiu. Festiwalowej publiczności zapewne zmiękły serca na widok zdeterminowanej Sol, wrzuconej w sam środek rodzinnego rozgardiaszu. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *