Dzień dobry państwu!
Państwo mogą w każdej chwili wyłączyć radio i dać sobie ze mną spokój.
Dzień dobry państwu, nazywam się Jacek Janczarski i przyszło mi z państwem spędzić kilka dni na – tak jak pan redaktor mi tutaj powiedział – gawędzie miłej, dowcipnej, sympatycznej, co wydaje mi się pomysłem obłąkanym. Z wielu powodów.
Po pierwsze – ja nie umiem ględzić, a jednak państwu w redakcji chodziło o poględzenie.
Po drugie – prywatnie nie jestem człowiekiem dowcipnym. Nie jestem człowiekiem, który strzela racami humoru, a znam takich doskonale. Na przykład Stefan Friedmann czy Krzysztof Jaroszyński. To ludzie fantastyczni, ciągle spięci, ciągle rzucający na prawo i lewo rozmaitymi dowcipami.
Ja natomiast jestem człowiekiem dosyć skromnym i w zasadzie milczącym, więc zmuszanie mnie do ględzenia przed państwem przez pięć kolejnych odcinków naprawdę jest pomysłem obłąkanym. Ale spróbuję potraktować to jako pewną spowiedź.
Nie wiem, czy państwa to zainteresuje, choć głównie interesuje to mnie. Mnie interesuje, co ja sam na swój temat mam do powiedzenia, i naprawdę chętnie tego potem posłucham, ponieważ rezultat jest wielką niewiadomą.
(Zapiski ze współczesności z Archiwum Polskiego Radia)
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak w 50. rocznicę powstania słuchowiska „Kocham pana, panie Sułku”.