Koncert na idee i emocje. Premiera sztuki „Faustus” w Teatrze Polskim w Poznaniu
23 czerwca, 2023
„Wisła. Biografia rzeki”. Perspektywa przyrodnicza, historyczna i kulturowa
29 czerwca, 2023

Reportaż niczym thriller psychologiczny. „Na Szewskiej. Sprawa Stanisława Pyjasa”

Zdjęcie z esbeckiej obserwacji na Szewskiej 7 w Krakowie (fot. Archiwum IPN)

Rano 7 maja 1977 roku w kamienicy przy Szewskiej w Krakowie znaleziono zwłoki mężczyzny. Był nim Stanisław Pyjas – student polonistyki, zaangażowany w działalność nieformalnej grupy studenckiej na Uniwersytecie Jagiellońskim, która nawiązała kontakt z Komitetem Obrony Robotników i szybko stała się obiektem rozpracowania przez Służbę Bezpieczeństwa. Uczestnicy grupy byli zastraszani, inwigilowani, a nawet umieszczono pośród nich tajnych informatorów. Dlatego też podejrzenia o spowodowanie śmierci Pyjasa od razu padły na funkcjonariuszy bezpieki. W niedzielę 15 maja z inicjatywy przyjaciół Staszka na ulice miasta tłumnie wyszli studenci i jego mieszkańcy. W żałobnym marszu, nazwanym później czarnym, ruszyli pod Wawel, gdzie powołano Studencki Komitet Solidarności, pierwszą jawną opozycyjną organizację studencką w Krakowie. Protokoły i notatki SB, milicji, prokuratury, a także relacje i wspomnienia uczestników i świadków krakowskich wydarzeń posłużyły Cezaremu Łazarewiczowi do skrupulatnego odtworzenia przebiegu i tła śledztw w sprawie tragicznej śmierci Stanisława Pyjasa – zarówno tego prowadzonego za komuny, jak i wznowionego w 1991 roku. Autor ukazał mechanizmy działania i interesy państwowych służb i organów, cele ich przełożonych oraz motywacje zwerbowanych współpracowników. Sportretował członków wolnościowego ruchu studenckiego, by śledzić także ich późniejsze losy. Książka zatytułowana „Na Szewskiej. Sprawa Stanisława Pyjasa” to również historia wielkiej przyjaźni, którą spotkała niepojęta zdrada.

„O finale jednego z najważniejszych postępowań w historii III RP na stronach internetowych IPNu można przeczytać tylko dwa zdania: „Śledztwo zakończyło się w 2019 r. Niestety, zostało umorzone z powodu niemożności wykrycia sprawców przestępstwa”.

Z pozostałych ośmiu czytelnik dowiaduje się, że prokuratorzy IPNu wykonali liczne czynności procesowe, uzupełnili zgromadzony wcześniej materiał dowodowy, przeprowadzili ekshumację ciała, powołali nowy zespół biegłych. Powstała nowa ekspertyza medyczna, toksykologiczna, chemiczna, a nawet grafologiczna. I że przesłuchano kilkudziesięciu nowych świadków i przeanalizowano trzysta operacji prowadzonych przez SB przeciwko opozycji. Z oficjalnego komunikatu nie można się jednak dowiedzieć najważniejszego – że prokuratorzy IPNu, w zasadzie, wyjaśnili tajemnicę śmierci Stanisława Pyjasa i większość związanych z nią okoliczności.

Zeznania osób, które miały widzieć pobitego Pyjasa, prowadzonego przez miasto w kierunku ulicy Szewskiej, jego bicie, kopanie, ciągnięcie, przenoszenie w dywanie – w świetle opinii lekarsko-sądowej i kryminalistycznej prokuratura uznała za niezwykle mało prawdopodobne i zawierające elementy nieprawdopodobne. 

Informacji, że za pobiciem Pyjasa mogła stać nieformalna grupa tajniaków, działająca jako tzw. grupa lumpów, nigdy nie udało się prokuraturze potwierdzić. Zasadnicza słabość tej wersji śledczej polegała na tym, że istnienia takiej tajnej grupy nie udało się w żaden sposób udokumentować ani znaleźć jakichkolwiek dowodów, by dopuszczała się ona czynów przestępczych.

Za mało wiarygodne prokuratura uznała pobicie studenta w piwnicy budynku (potencjalną wartość dowodową zeznań świadków obniżała ich wzajemna niespójność, fakt wieloletniej zwłoki w ujawnieniu tych okoliczności, a hipoteza bójki pozostawała w sprzeczności z ustaleniami sądowo-lekarskimi), przenoszenie ciała z samochodu zaparkowanego przy ulicy (brak śladów typowych dla przenoszenia ciała, w tym plam krwi na posadzce), wlewanie siłą alkoholu do ust bezpośrednio przed śmiercią (z opinii toksykologicznej wynika, że spożywanie alkoholu Pyjas zakończył co najmniej dwie godziny przed śmiercią).

Według prokuratora Łukasza Gramzy ostatnie chwile Stanisława Pyjasa wyglądały najprawdopodobniej tak: Między godziną pierwszą a trzecią w nocy wszedł do kamienicy przy ulicy Szewskiej, by odwiedzić mieszkającą na drugim piętrze Barbarę Paneczko. Wszedł po schodach na wysokość nie mniejszą niż drugie piętro, a następnie spadł na kamienną posadzkę, doznając licznych obrażeń ciała. Po stosunkowo krótkim czasie agonii zmarł – na około sześć–siedem godzin przed pierwszymi oględzinami zwłok.

„Nie ustalono w sposób ostateczny i jednoznaczny (…), czy pokrzywdzony Stanisław Pyjas spadł na skutek utraty równowagi wywołanej stanem nietrzeźwości, w jakim się znajdował (okolicznością sprzyjającą utracie równowagi i przekroczeniu balustrady była konstrukcja schodów oraz wysokość bariery ochronnej), czy też upadek ten spowodowany był przez osoby trzecie. (…) Nie jest możliwe nadto jednoznaczne rozstrzygnięcie, czy działanie osób trzecich było intencjonalne, czy też upadek pokrzywdzonego nie był objęty ich zamiarem – pisał Gramza w postanowieniu o umorzeniu śledztwa.

– Pisząc uzasadnienie, myślałem o procesowym wyjaśnieniu sprawy karnej, a nie o dekonstrukcji mitu. Bo mit przetrwa bez względu na to, jaka była ostateczna przyczyna śmierci Stanisława Pyjasa – mówi prokurator.”

O autorze

Cezary Łazarewicz to polski dziennikarz prasowy, publicysta i pisarz, działacz opozycji demokratycznej w PRL, laureat Nagrody „Nike”. Publikował w czołowych polskich tytułach prasowych, m.in. „Gazecie Wyborczej”, „Przekroju”, „Polityce”.

Autor wielu książek reporterskich: „Kafka z Mrożkiem. Reportaże pomorskie”, „Sześć pięter luksusu. Przerwana historia domu braci Jabłkowskich”, „Elegancki morderca”, „Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka”, „Tu mówi Polska. Reportaże z Pomorza”, „Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej”, „1968. Czasy nadchodzą nowe” (wraz z Ewą Winnicką) i „Nic osobistego. Sprawa Janusza Walusia”. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *