Zagubiony w świecie nowych technologii, wzdychający do telefonów stacjonarnych, papierowych książek i wąsów rysownik komiksów Victor, nieoczekiwanie dostaje propozycję nietypowej podróży w czasie. Mężczyzna przyjmuje ją tym chętniej, że jego małżeństwo się sypie, a żona Marianne w niczym nie przypomina cudownej dziewczyny, w której kiedyś się zadurzył.
Wybiera więc lata 70. XX wieku, by znów móc wejść do baru „Belle Epoque”, bezkarnie zapalić papierosa przy stoliku i z drżącym po raz pierwszy od tak dawna sercem czekać, aż w drzwiach pojawi się rudowłosa, seksowna, niezależna Marianne. Odtworzona na jego życzenie epoka wydaje się Victorowi o wiele prawdziwsza niż współczesność, w której wszystko – od międzyludzkich relacji, przez pracę, po sztukę – staje się wirtualne.
„Westworld” i „Truman show” w wersji romantycznej
„Jumanji”, „Matrix”, „Podziemny krąg” i „Zakochany bez pamięci” – co łączy wymienione tytuły z francuskim „Poznajmy się jeszcze raz”? Według The Guardian nadeszła nowa fala filmów osadzonych w tzw. „alternatywnej rzeczywistości”. Dziennikarka Anna Billson nazywa ten koncept zaskakującym twistem pomiędzy „Westworld”, a „Truman Show”. Jednak w przeciwieństwie do Trumana, Victor jest w pełni świadomy tego, że otaczająca go rzeczywistość to wytwór nie tyle wyobraźni, co zorganizowanej ekipy scenografów i utalentowanych aktorów. Podróż w przeszłość staje się dla niego ucieczką od codzienności.
– Miałem w głowie pewien obraz, a właściwie sytuację, która wyglądała dość żałośnie i jednocześnie komicznie. Wyobraziłem sobie bowiem starzejącego się faceta, który wraca do domu pokłócić się z żoną. Ona zaczyna go krytykować za bycie aspołecznym. Zarzuca mu, że nie nadąża za nowoczesną technologią, swoimi dziećmi, czy nawet polityką Macrona. Mężczyzna wychodzi z kuchni i zamyka się w pokoju, w którym wszystko – od wystroju wnętrza, przez stare kasety VHS – przenosi go w lata 70. Ten pokój staje się dla niego bezpieczną przystanią, swoistą bańką, gdzie w spokoju i z ulgą może palić papierosy Gauloises i oglądać stare programy talk-show. To właśnie było dla mnie inspiracją dla stworzenia filmu o człowieku, który tak bardzo gardzi teraźniejszością, że zrobi wszystko, aby przenieść się do czasów, gdy życie było dla niego prostsze i bardziej zrozumiałe – mówi reżyser filmu Nicolas Bedos.