Pierwszy program komputerowy napisała kobieta. Niezwykła biografia „Algorytm Ady”
29 stycznia, 2020
Pełen rozmachu „Człowiek z La Manchy”. Broadwayowski hit w Teatrze Dramatycznym
31 stycznia, 2020

Najlepsze czasy to te przeżywane teraz. „Poznajmy się jeszcze raz” już w kinach

Pełen humoru i przebój francuskiego kina działa jak filmowy afrodyzjak (fot. mat. pras.)

Co byś zrobił, aby raz jeszcze poczuć pierwszą miłość? Ile byś dał, by na nowo przeżyć najpiękniejszy dzień swojego życia? Powrót do cudownych chwil może mieć jednak wysoką cenę. Bohater filmu „Poznajmy się jeszcze raz” gotów jest ją zapłacić, nawet jeśli będzie musiał pozbyć się wszystkich oszczędności, a potem ukryć ten fakt przed żoną. Ta przewrotna francuska komedia spodoba się wszystkim, którzy pokochali romantyczny klimat „O północy w Paryżu” i urzekającą niewinność „Amelii”. Do tego błyskotliwy scenariusz, a także lekkość, z jaką reżyser Nicolas Bedos dotyka uniwersalnych tematów: miłości, przemijania, pokoleniowych różnic. Zachwyca też rewelacyjna obsada, w której poza Fanny Ardant i Danielem Auteuil’em, znalazł się także Guillaume Canet.

Zagubiony w świecie nowych technologii, wzdychający do telefonów stacjonarnych, papierowych książek i wąsów rysownik komiksów Victor, nieoczekiwanie dostaje propozycję nietypowej podróży w czasie. Mężczyzna przyjmuje ją tym chętniej, że jego małżeństwo się sypie, a żona Marianne w niczym nie przypomina cudownej dziewczyny, w której kiedyś się zadurzył.

Wybiera więc lata 70. XX wieku, by znów móc wejść do baru „Belle Epoque”, bezkarnie zapalić papierosa przy stoliku i z drżącym po raz pierwszy od tak dawna sercem czekać, aż w drzwiach pojawi się rudowłosa, seksowna, niezależna Marianne. Odtworzona na jego życzenie epoka wydaje się Victorowi o wiele prawdziwsza niż współczesność, w której wszystko – od międzyludzkich relacji, przez pracę, po sztukę – staje się wirtualne.

(fot. mat. pras.)

„Westworld” i „Truman show” w wersji romantycznej

„Jumanji”, „Matrix”, „Podziemny krąg” i „Zakochany bez pamięci” – co łączy wymienione tytuły z francuskim „Poznajmy się jeszcze raz”? Według The Guardian nadeszła nowa fala filmów osadzonych w tzw. „alternatywnej rzeczywistości”. Dziennikarka Anna Billson nazywa ten koncept zaskakującym twistem pomiędzy „Westworld”, a „Truman Show”. Jednak w przeciwieństwie do Trumana, Victor jest w pełni świadomy tego, że otaczająca go rzeczywistość to wytwór nie tyle wyobraźni, co zorganizowanej ekipy scenografów i utalentowanych aktorów. Podróż w przeszłość staje się dla niego ucieczką od codzienności.

– Miałem w głowie pewien obraz, a właściwie sytuację, która wyglądała dość żałośnie i jednocześnie komicznie. Wyobraziłem sobie bowiem starzejącego się faceta, który wraca do domu pokłócić się z żoną. Ona zaczyna go krytykować za bycie aspołecznym. Zarzuca mu, że nie nadąża za nowoczesną technologią, swoimi dziećmi, czy nawet polityką Macrona. Mężczyzna wychodzi z kuchni i zamyka się w pokoju, w którym wszystko – od wystroju wnętrza, przez stare kasety VHS – przenosi go w lata 70. Ten pokój staje się dla niego bezpieczną przystanią, swoistą bańką, gdzie w spokoju i z ulgą może palić papierosy Gauloises i oglądać stare programy talk-show. To właśnie było dla mnie inspiracją dla stworzenia filmu o człowieku, który tak bardzo gardzi teraźniejszością, że zrobi wszystko, aby przenieść się do czasów, gdy życie było dla niego prostsze i bardziej zrozumiałe – mówi reżyser filmu Nicolas Bedos.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *