Filmowy rollercoaster czy manifest nowego kina? Obraz „Ema” już na dużym ekranie
11 września, 2020
„Tajemnica rodzinna z Żydami w tle”. Rozmowy z tymi, którzy odważyli się naruszyć tabu
16 września, 2020

Śpiewał: c’est la vie – takie jest życie. „Serca bicie. Biografia Andrzeja Zauchy”

Andrzej Zaucha to piosenkarz, kabareciarz i aktor, którego tragiczna śmierć w 1991 roku poruszyła całą Polskę (fot. muzeumpiosenki.pl)

Trudno chyba znaleźć lepsze słowa niż fragment jego własnej piosenki na opisanie życia Andrzeja Zauchy. Żył pełną piersią, ciesząc się każdym dniem. Muzyczny samouk, z zawodu zecer, w młodości kajakarz i aż trzykrotny mistrz Polski. Ze sportu zrezygnował dla… muzyki. Podczas swojej kariery współpracował z największymi twórcami jazzowymi, jak choćby Tomaszem Stańką czy Janem „Ptaszynem” Wróblewskim oraz popularnymi piosenkarzami, m.in. Andrzejem Sikorowskim i Ryszardem Rynkowskim. Kabareciarz i aktor, którego tragiczna śmierć w 1991 roku poruszyła całą Polskę. Kim był, w czym tkwi jego fenomen oraz jak wspominają go najbliżsi przyjaciele? Na te i inne pytania w książce „Serca bicie. Biografia Andrzeja Zauchy” próbują odpowiedzieć autorzy: Katarzyna Olkowicz i Piotr Baran.

„Już w dzieciństwie życie nauczyło go, że trzeba się dostosować do każdej sytuacji, na przykład, by w razie potrzeby zastąpić ojca w zespole biesiadnym i równie dobrze jak on zagrać na perkusji, choć ledwo sięga się nogami do pedału bębna basowego. I że dobrze mieć konkretny fach w ręku i parę groszy w kieszeni na wypadek, gdyby z marzeniami o wielkiej karierze coś poszło nie tak. Bo też faktycznie nie do końca szło.

Jego „zajawką” – jak powiedzieliby didżeje, którzy wplatają sample z wokali Zauchy do swoich współczesnych kompozycji – stała się „czarna” muzyka zza oceanu: soul i r&b. Mistrzem tego nurtu, Rayem Charlesem, Zaucha był zafascynowany do tego stopnia, że włączył do swojego wizerunku scenicznego jego charakterystycznego ciemne okulary. Problem w tym, że w ówczesnej Polsce taka muzyka była… ni do tańca, ni do różańca.

W rodzimej rozrywce królowały proste, melodyjne piosenki oraz te bardziej rytmiczne i dynamiczne, które nazywano „mocnym uderzeniem”. Do wyuczonego zawodu, zecerstwa, Zaucha jednak wracać nie musiał, bo w odpowiednim momencie wkręcił się do grupy muzyków, którzy wyjeżdżali za granicę, by zarabiać graniem przebojowych coverów w barach i hotelach. Robił to także wtedy, gdy został uznanym wokalistą pewnego wyjątkowego zespołu, który powstał w Krakowie pod koniec lat. 60. Wtedy i później mówiono – mówi się nawet dziś – że występując w różnych repertuarach, rozmieniał się na drobne. Prawdą jest, że robił to, bo… mógł. Bo potrafił i sprawdzał, jakie są granice jego artystycznych możliwości. A gdy już sprawdził, szedł dalej – drogą, którą sam sobie wyznacza.”

O autorach

Katarzyna Olkowicz to dziennikarka i reporterka związana z wieloma tytułami prasowymi, w tym „Expressem Wieczornym” i „Vivą!”. Była zastępcą redaktora naczelnego w „Pani”, „Zwierciadle” oraz „Twoim Stylu”. Absolwentka dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego oraz psychologii społecznej SWPS.

Piotr Baran to dziennikarz, reporter, związany z wieloma tytułami, m.in. ze „Zwierciadłem” oraz „Twoim Stylem”. Debiutował w „Filipince”. Od wielu lat felietonista „Dobrego Wnętrza”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *