„Zimna wojna” powalczy o Złotą Palmę! Film Pawlikowskiego w Cannes
12 kwietnia, 2018
„Sinobrody – nadzieja kobiet”. Seryjny morderca mimo woli
13 kwietnia, 2018

„Warto się w tym lustrze przejrzeć”. Trans-atlantyk Gombrowicza w Ateneum

Polska wymieniana na dziesiątki sposobów jest obsesją bohaterów „Trans-Atlantyku” i jej autora – Witolda Gombrowicza. Powieść, choć powstała w 1939 roku w dalekiej Argentynie, nie straciła na aktualności do dzisiaj. Tylko język pozostaje wyzwaniem dla współczesnych, ale jego akurat zmieniać nie wolno. – Gombrowicz bardzo celnie opisuje to, co jest w nas najgorsze, ale i to, co dobre. Warto się w tym lustrze przejrzeć – podkreśla Przemysław Bluszcz, odtwórca roli pisarza. Spektakl w reżyserii Artura Tyszkiewicza na głównej scenie Teatru Ateneum w Warszawie.

Powieść, jedna z najsłynniejszych w naszej literaturze XX wieku, nie powstałaby, gdyby Gombrowicz w lipcu 1939 roku nie wsiadł na statek „Chrobry” do Argentyny. Wysiadłszy w Buenos Aires odmówił powrotu do ojczyzny objętej już wówczas wojną. Swoje przygody świeżo upieczonego emigranta opisał w książce, która do dzisiaj jest kością niezgody między „prawdziwymi Polakami” a tymi, którzy nie widzą powodu, żeby przed Polską leżeć wyłącznie plackiem. – Rzeczywistość naokoło nas jest taka, że gęsto zrobiło się od polskości i samoświadomości narodowej, że ten „Trans-atlantyk” staje się bardzo aktualny – uważa Tyszkiewicz.

W spektaklu padają fundamentalne pytania: czy Ojczyzna, ziemia ojców, musi być dla Polaka rzeczywiście tym, co najważniejsze? A może powinno się stworzyć jakąś Synczyznę, Polskę młodej przyszłości, wyzbytą starych grzechów Polaków Sarmatów? Statek „Polska” w spektaklu w Teatrze Ateneum od wieków zarazem płynie i stoi w miejscu. Nasza pycha i nasza małość kręcą nim w kółko, a my na nim, aż do zawrotu głowy. – To jest takie lustro, w którym choć nie chcemy, się przeglądamy. Powinniśmy  to robić, żeby nie kąpać się w wadach, dziwnej mentalności, która utrudnia nam życie – uważa Artur Barciś.

Język Gombrowicza trudny, ale istotny

Sama postać Gombrowicza w spektaklu Tyszkiewicza może zaskoczyć widzów. Przypomina on bardziej intelektualistę niż samego pisarza. – To jest normalny facet, który chce mieć własne, ale będąc we wspólnocie polskiej musi o to zdanie walczyć – podkreśla Bluszcz. Niezmienny pozostał język powieści, kwiecisty i stylizowany na staropolszczyznę. – Na próbach aktorzy z nim walczyli, ale wszyscy mieli świadomość, że jest istotą tego dzieła i nie wolno go zmieniać – zauważa Artur Tyszkiewicz. Potwierdzają to zgodnie Artur Barciś i Przemysław Bluszcz. – Dawno nie miałem takiej sytuacji, żeby tak trudno było mi się nauczyć tekstu na pamięć. W końcu się udało i teraz mam ogromną przyjemność –przyznaje odtwórca roli posła. – Ten język jest taką formą, że żadna inna nie jest potrzebna do opowiedzenia tego spektaklu. Nim właśnie staramy się porozumieć z widzami – dodaje Bluszcz.

Oprócz nich w spektaklu występują też Tomasz Schuchardt, Rafal Fudelaj, Tadeusz Borowski, Bartłomiej Nowosielski, Dariusz Wnuk, Artur Janusiak, Krzysztof Dracz, Krzysztof Gosztyła, Mateusz Łapka, Wojciech Michalak, Julia Konarska oraz Katarzyna Ucherska.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *