Ikona futbolu, oszust, łajdak i bóg. Prawdziwa historia „Diego Maradony” w kinach
19 lipca, 2019
„Żadne wydarzenie nie połączyło tak ludzkości”. Pół wieku od lądowaniu na Księżycu
22 lipca, 2019

Muzyka z pięknego zakątka planety. Carlos Santana i jego album „Africa Speaks”

W tym roku przypada 20-lecie przełomowego albumu Santany „Supernatural” oraz 50. rocznica występu artysty na festiwalu Woodstock (fot. wikipedia.org)

W trakcie swojej bogatej kariery stworzył niepowtarzalną fuzję rocka, latino i jazzu. Na najnowszym albumie, „Africa Speaks”, Carlos Santana idzie dalej i głębiej niż kiedykolwiek wcześniej. Zainspirowany dźwiękami i rytmami z Afryki, muzyk stworzył niezapomniane i mocne dźwięki. Album, którego zapowiedzią był utwór „Los Invisibles”, a promuje piosenka „Breaking Down The Door”, z całą pewnością można nazwać najbardziej przełomowym krążkiem w dotychczasowej karierze kultowego artysty. – Ten album był niczym prezent z raju, który zstąpił z przeznaczeniem trafienia do jak najszerszej publiczności. Na tym krążku dotykamy wielu różnych emocji. Mamy tu humor, łaskę, ludzką egzystencję. Nie możemy się doczekać, aby zaprezentować utwory z krążka w koncertowym wydaniu – podkreśla. W tym roku przypada 20-lecie przełomowego albumu Santany „Supernatural” oraz 50. rocznica występu artysty na festiwalu Woodstock.

Gitarzysta zdobył dotychczas 10 nagród Grammy i trzy Latin Grammy. Za sam krążek „Supernatural” muzyk otrzymał rekordowe dziewięć Grammy, w tym w kategoriach Album Roku i Piosenka Roku – „Smooth”. Wśród licznych wyróżnień artysty znajdują się m.in. Billboard Century Award i wprowadzenie do słynnej Rocka nad Roll Hall of Fame. Carlos Santana w 2014 roku znalazł się na 15. miejscu zestawienia setki najlepszych gitarzystów wszech czasów przygotowanego przez magazyn „Rolling Stone”.

Zanim powstała płyta „Africa Speaks”, artysta wydał EP-kę, zatytułowaną „In Search of Mona Lisa”, na której znalazło się pięć utworów. Wydawnictwo zostało zainspirowane wizytą muzyka w słynnym Luwrze, a za produkcję odpowiadali Santana oraz Narada Michael Walden.

Santana o inspiracjach do nowego albumu

– Muzyka afrykańska zawsze była głęboko zakorzeniona w moim sercu. Rytm, groove i melodie z tego kontynentu mam w swoim DNA. Jeśli czerpiesz inspiracje z wielu miejsc, mówisz że robisz research. Ja postanowiłem zrobić research tej pięknej muzyki z pięknego zakątka planety. Tamtejsi muzycy nadają na niepowtarzalnych częstotliwościach. Jest to dość zabawne, bo gdy gram w Afryce, ludzie często pytają mnie: „w jaki sposób trafiłeś na naszą muzykę?”. Odpowiadam wówczas: „Jak mógłbym nie znać czegoś, co tak bardzo kocham?” – podkreśla.

Aby w pełni oddać sprawiedliwość ulubionemu nurtowi, Santana wiedział, że do produkcji „Africa Speaks” musi zatrudnić kogoś, kto potrafi myśleć poza schematami, dlatego nawiązał współpracę z legendarnym Rickiem Rubinem. – Jeszcze zanim uścisnęliśmy ręce wiedziałem, że Rick bardzo się ucieszy, gdy to usłyszy. Gdy byliśmy już po wspólnych odsłuchaniach demówek, Rick zadzwonił do mnie i powiedział: „te numery są jak brama do ludzkiej świadomości” – wspomina muzyk.

Mieszanka kulturowa na nowym albumie

Pierwszym utworem z nowej płyty był „Los Invisibles”. Nagrań dokonano w należącym do producenta studiu Shangri La Studios w Malibu. W nagraniach Santanie towarzyszył ośmioosobowy zespół, w skład którego weszła żona muzyka – Cindy Blackman Santana, która gra na perkusji. W „Los Invisibles” słychać Conchę Buikę, wybitną hiszpańską wokalistkę, której głos niczym magiczne zaklęcie ozdabia album. – Ludzie będą wniebowzięci, gdy usłyszą jej głos. Buika ma w swoim wokalu Ninę Simonę, Ettę James, Tinę Turner i Arethę w jednym – opowiada słynny muzyk i dodaje, że artystka napisała teksty do niektórych z nowych kompozycji. – Powiedziała mi, że nigdy wcześniej nie napisała takich rzeczy. Odparłem jej: „skoro ty masz takie odczucia, pomyśl sobie, co poczują inni!” – przyznaje Santana.

W trakcie sesji do albumu wiele utworów nagrano za pierwszym podejściem. – Nie chcę się przechwalać ani wyolbrzymiać, ale w 10 dni zarejestrowaliśmy 49 utworów. Gdyby Miles Davis albo John Coltrane byli wtedy z nami w jednym pomieszczeniu, z pewnością zapytaliby: „Cholera, w jaki sposób to zrobiłeś?” – podkreśla Santana. Jak dodaje, Rick był bardzo subtelny i dyskretny, nigdy niczego nie narzucał. – Obdarzył mnie bezgranicznym zaufaniem. Wiedział, że chcę sprawić, by ludzie tańczyli, ale że mam na to niestandardowe pomysły – opowiada gitarzysta o współpracy z producentem.

Gościnnie występują inni artyści

„Africa Speaks” otwiera tytułowy kawałek, czyli radosna celebracja dzikiego i połyskliwego stylu gry Santany. Gitarze towarzyszą conga, pianino oraz chór wprowadzający podniosłą atmosferę. W utworze „Batonga” słyszymy swobodny jam z Davidem K. Mathewsem na Hammondzie B3, który przypomina o początkach Santany. „Oye Este Mi Canto” uwodzi wokalem Buiki oraz basem Benny’ego Rietvelda. – Są takie piosenki jak „We Will Rock You” czy „Start Me Up”, które są ponadczasowe jak Koloseum – mówi Santana, odnosząc się do kolejnego utworu z „Africa Speaks” – „Yo Me Lo Merezco”. Mógłby mieć na myśli również „Breaking Down the Door”, w której to piosence można usłyszeć syna Carlosa, jak również laureata Grammy – Salvadora Santanę na klawiszach. 

W „Blue Skies” gościnnie pojawia się Laura Mvula, a w „Luna Hechicera” uwagę zwraca hipnotyzująca perkusja. Niezapomniany rytm pojawia się również w „Bembele”. Ostatnim utworem na płycie jest „Candombe Cumbele”, którego siłą napędową jest cowbell. To ekscytujący finał jedynej w swojej rodzaju przygody, jaką jest „Africa Speaks”. – Artyści tacy jak Jimi Hendrix czy Stevie Ray Vaughan podczas gry nabierali siły żywiołu. To trochę tak jakby patrzeć na tornado, które zaraz w ciebie uderzy. O to właśnie chodzi w muzyce. Uchwycić fizyczne za pomocą metafizycznego. Aby dokonać tej sztuki, nie możesz bać się rzucać zaklęć – podsumowuje Santana.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *