„Teraz może zaistnieć naprawdę”. Halina Frąckowiak z muzyczną niespodzianką
8 maja, 2019
Najbardziej zgrane są „Niedobrane” pary? Nowa komedia już na ekranach kin
10 maja, 2019

W góry idzie się po to, by zdobywać, a nie zdobyć. „Rozmowa z górą” Rafała Froni

„Rozmowa z górą" to opowieść o drodze, poszukiwaniu samego siebie i o tym, jak kobiety ratowały autora z opresji (fot. mat. pras.)

Himalaje nie są naturalnym środowiskiem dla większości ludzi. Rafal Fronia, uczestnik wypraw m. in. na Nanga Parbat, Broad Peak zimą, autor dzienników z wyprawy na K2 i bestsellerowej książki pt. „Anatomia góry” zauważył, że ludziom bardzo trudno zrozumieć, co się dzieje na wysokości kilku tysięcy metrów. Zdjęcia i filmy nie oddają całego, ekstremalnego doświadczenia członka wyprawy. Co i kogo docenia się na wysokości? Czy stamtąd lepiej widać świat? Jak zmienia się podejście do życia? Na te pytania stara się odpowiedzieć w szczerej książce „Rozmowa z górą”, w której nie unika dylematów, ale i opisu zwykłych, prostych czynności, które zyskują zupełnie innego znaczenie.

Książka opiera się na ciekawym koncepcie zaangażowania czytelników w proces jej powstawania. Podczas wyprawy autora na Manaslu w 2018, czytelnicy mogli zadawać mu pytania dotyczące ekspedycji i otrzymywali odpowiedź prosto z Himalajów. „Rozmowa z górą” to opowieść o drodze, poszukiwaniu samego siebie i o tym, jak kobiety ratowały autora z opresji.

Fronia mówi też o tym, jak siedem razy udało mu się nie umrzeć podczas wypraw. Wyjaśnia, że po takich doświadczeniach idzie w góry nie po to, by zdobyć, ale po to, by zdobywać. Jak to w życiu bywa: nie chodzi o to by złapać króliczka, ale by go gonić.

(fot. mat. pras.)

Fragmenty książki

„Gdy się ocknąłem, wisiały nade mną dwie kobiece buzie. A więc anioły były dwa. Jedna buzia należała do Kasi Mazurkiewicz, przewodniczki, która z grupą schodziła spod Dhaulagiri, a druga do jej podopiecznej, pani doktor z Gdańska. Jej imię uleciało mi z pamięci. Anioł, w który wcielił się mój Stróż, uratował mnie, przywracając przytomność i podstawowe funkcje życiowe”.

„Patrzę, nie ma szczeliny w dole, ot, śnieżno-lodowa ścianka o wysokości sześciopiętrowego domeczku. Piłeczka mi skacze po łbie jak u Dobromira z kreskówki i siup, na dupę. I dupozjazdem. W 10 sekund byłem na dole, znacząc dwa metry obok liny głęboką duporynnę. Chińczycy nic, dalej idą w marszu lemingów z pochylonymi głowami i chyba nawet mnie nie zauważyli, ale od Szerpów dostałem wiąchę, co to ja wyprawiam. Wiem, mają rację. Wymownie pukali się w kaski. Minąłem CII i Monikę z Asią, szykujące się do boju o szczyt, dalej za obozem samotną Magdę, a kilka lin niżej jeszcze uśmiechniętą od ucha do ucha Aldonę, dzielną Polkę, która ma zamiar próbować bez tlenu. Poznała rodaka po piersi obszytej czym się da. Nie sposób nie zauważyć logotypów Bogdanki. No, nasze panie walczą dzielnie. Idą już do szczytu. Choć łatwo nie jest. Ale wszystkie się uśmiechają. Ta droga tam, do góry, to jakaś forma nagrody, nie kary i cierpienia. Porównuję te uśmiechnięte, radosne buzie ze skupionymi, groźnymi marsami na licach facetów. Bo one chyba próbują zdobywać, a my, mężczyźni, zdobyć. Niby to to samo, ale jednak coś zupełnie innego”.

(fot. Marcin Pietrusza)

O autorze

Rafał Fronia jeleniogórzanin, maratończyk, członek Sudeckiego Klubu Wysokogórskiego. Jak mówi o sobie – „Romantyk gór wysokich”. Uczestnik wielu wypraw w najwyższe góry, m.in. na oba Gaszerbrumy, Broad Peak zimą, Nanga Parbat, Manaslu, Dhaulagiri, Pik Lenina czy Baruntse. Zdobywca Gaszerbruma II i Lhotse.

Zasłynął publikowanymi w internecie dziennikami z Narodowej Wyprawy na K2 w 2018 roku. Kartograf i właściciel Wydawnictwa PLAN.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *