Najmniejszy musical świata znów aktualny. „Dziś wieczorem. Lola Blau” on-line
15 kwietnia, 2019
„Czasami kochana, a czasami wkurzająca”. Mąż opowiada o tramwajarce Solidarności
16 kwietnia, 2019

„Trzeba uważnie przyglądać się rządzącym”. Marian Opania o politycznym kabarecie

Marian Opania wciela się w główną postać w sztuce „Cesarz” na podstawie reportażu Ryszarda Kapuścińskiego (fot. Bartek Warzecha)

Przez ponad pół wieku kariery aktorskiej, Marian Opania zagrał liczne role filmowe, teatralne, a także w serialach telewizyjnych. Ostatnio najczęściej można go zobaczyć w monodramach, bo jak twierdzi: „jest trudnym przeciwnikiem dla reżysera”. Dla sztuki „Cesarz” w Teatrze Ateneum, na podstawie słynnego reportażu Ryszarda Kapuścińskiego, zrobił jednak wyjątek, wcielając się w jedną z głównych ról. – Jestem synonimem miłego, ciepłego człowieka, którego wszyscy się boją i nie wiadomo dlaczego uwielbiają – mówi aktor. Na scenie partnerują mu m.in. Marcin Dorociński, Dorota Nowakowska i Wojciech Brzeziński, a całość reżyseruje Mikołaj Grabowski.

Ryszard Kapuściński, Witold Gombrowicz i teatr absurdu w jednym spektaklu „Cesarz”. Jak to wszystko razem udało się połączyć?

Ważny jest tu język, którym jest to napisane, absolutnie wzięty ze staropolskiego, ponieważ padają określenia takie jak „wdzierki” czy „rwactwo”. Określają one kogoś, kto chce się „nachapać” pieniędzy. Składnia i budowa zdania też pachną Gombrowiczem czy Mrożkiem, a czasem nawet Szekspirem, ponieważ niektóre fragmenty przypominają trochę „Króla Leara”.

Ten język, jeżeli się go dobrze poda, ma ogromną zaletę i na pewno trafi do widza, zwłaszcza tego bardziej oczytanego i wykształconego. W końcu w zamierzeniu reżysera ma to być ambitny polityczny kabaret.

Marian Opania na scenie Teatru Ateneum (fot. Bartek Warzecha)

Podobno miał Pan jednak wątpliwości, jak przenieść ten tekst na scenę.

Chodziło o to, że generalnie jestem trudnym przeciwnikiem dla reżysera. Ktoś musi bardzo mnie przekonać, żebym poszedł jego ścieżką, bo na ogół chodzę własnymi. Stąd robię tak dużo monodramów, gdzie sam siebie reżyseruję.

Ale tu się udało.

Tak, ponieważ od samego początku się poddałem. Reżyser Mikołaj Grabowski pokazał nam to wszystko w sposób niezwykle śmieszny. Niestety nie mam takich umiejętności, ale koleżanki i koledzy załapali jego sposób mówienia. Poza tym ja gram nieco inaczej niż pozostali. Mój wrodzony wdzięk i ciepło, którym obdarzam swoją postać, choć nie w nadmiarze, a to z racji tego, że wcielam się w miłego, ale jednak potwora.

Jak powszechnie wiadomo, Kapuściński lubił Hajle Sellasje, który był strasznym „człowieczkiem”. Mały, ważący ledwie 50 kilogramów i mierzący 1,50 m wzrostu, a rządził olbrzymią Etiopią i Erytreą. Ten kat-przywódca korumpował wszystkich, z czego był bardzo zadowolony. Jak ktoś nie dawał się skorumpować, był eliminowany, po prostu ścięty.

Marcin Dorociński, Marian Opania i Wojciech Brzeziński (fot. Bartek Warzecha)

Czy Kapuściński miał intuicję, tworząc coś tak ponadczasowego, a nawet bardziej polskiego niż etiopskiego?

Myślę, że wszystko, co pisał jest zatrącające o polskość. Czy to było o Iranie czy o Abisynii. Szkoda, że tacy nauczyciele polskości odchodzą, jak Ryszard Kapuściński, Andrzej Wajda czy Wojciech Młynarski. Oni potrafili bez ogródek mówić o tym, że Polacy potrafią być wielcy, ale także podli i mali. Należy przecież mówić prawdę, a nie zachwycać się sobą.

I przed tym próbuje nas przestrzec autor „Cesarza”?

W tym spektaklu są nawiązania do wielu satrapii, które męczą ludzkość od tysięcy lat. Tak samo działał i Adolf Hitler i Józef Stalin, a teraz Nicolas Maduro, wcześniej również Robert Mugabe czy Fidel Castro. Oczywiście jest to też ostrzeżenie dla naszego narodu, że trzeba uważnie przyglądać się rządzącym, niezależnie od opcji. Jak wiadomo polityka psuje człowieka, jest to podobno narkotyk silniejszy niż wszystkie inne nałogi.

Na pewno więc widz znajdzie tu nawiązanie do naszej rzeczywistości. Nie chciałbym uprzedzać, czy odczytają, co ja gram. W każdym razie jestem synonimem miłego, ciepłego człowieka, którego wszyscy się boją i nie wiadomo dlaczego uwielbiają.

Spektakl „Cesarz” w Teatrze Ateneum reżyseruje Mikołaj Grabowski (fot. Bartek Warzecha)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *