„Pyskate i uparte dziecko, które chce dorównać w walce kolegom, marzy o zamianie starego smith-wessona na pistolet maszynowy Błyskawica” – mówi o sobie Wanda Traczyk-Stawska, czyli kapral podchorąży „Pączek” – taki pseudonim nosiła rezolutna siedemnastoletnia dziewczyna z warszawskiego Czerniakowa. „W powstaniu byłam chłopakiem. Po prostu. Stałam się jednym z nich” – czytamy w książce. To m.in. przeżycia z tamtych sześćdziesięciu trzech dni na zawsze ją ukształtowały i całkowicie zmieniły jej życie, zaważając na dalszych losach oraz osobistych wyborach.
W rozmowie z Michałem Wójcikiem Wanda Traczyk-Stawska rozmawia nie tylko o tamtym czasie. Dzieli się także wspomnieniami ze swojego szczęśliwego dzieciństwa w przedwojennej Polsce, opowiada o traumatycznych wojennych doświadczeniach, o gniewie, bólu i niezgodzie na niesprawiedliwość, o żyjących wtedy ludziach, ich historiach i wyborach, o świecie, który przestał już istnieć. Swoją szczerą opowieść kończy na trudnych czasach powojennych, gdy musiała zmierzyć się z demonami przeszłości i zacząć żyć od nowa.
Fragmenty książki
– Spluwy, tłuczki, jaja… tak dziewczyny raczej nie mówią. Ale zacytowałem ten dokument, bo interesuje mnie jedno. Dlaczego chciała pani dorównać kolegom?
– Bo musiałam. Powiem więcej: ja w powstaniu byłam chłopakiem. Po prostu. Stałam się jednym z nich. Miałam to, czego oni nie mieli, a oni to, czego mi brakowało. Razem tworzyliśmy zgraną ekipę. Tak, byłam jednym z nich… Niech się pan tak na mnie nie patrzy. Wszystko wyjaśnię. Nie ma tu żadnej tajemnicy. Kruczek, Wrona, Janek, Jędrek, Kukułka… opowiem o nich wszystkich. Wspaniali, wspaniali chłopcy. A to, co pan cytuje, że jestem pyskata, to nieprawda! Wiem kto to powiedział: Andrzej Chołowiecki! Powiem za Gombrowiczem: gębę mi przyprawił.
– Skutecznie. Przepraszam…
– Było na odwrót. To on cały czas gadał i gadał. Ja już nie wiedziałam, gdzie mam się schować przed tym jego gadaniem. Pamiętam go: był średniego wzrostu. Pojawił się w oddziale siódmego dnia. Miał niebieskie oczy. I jeszcze piegi. Pewnego razu, w nocy, na kwaterze położył się przy mnie i zaczął opowiadać. Wtedy się dowiedziałam, że podoba mu się Baśka, łączniczka. Naprawdę nazwał mnie dzieciakiem? Przecież ja miałam siedemnaście lat!
***
Cofnę się na chwilę do kwietnia 1943 roku. Wybuchło powstanie w getcie. Pojechałam pod mur na Bonifraterską, stałam w tłumie ludzi. Wszyscy patrzyliśmy ze zgrozą na płomienie. Paliły się górne piętra kamienicy. W pewnym momencie na parapecie stanęła kobieta z dzieckiem. I skoczyła na dół. Z tym dzidziusiem przy piersi. Od razu stanęła mi przed oczami Chana, moja przyjaciółka, z którą już od dawna nie miałam kontaktu, a przecież ona i jej rodzice na pewno trafili do getta.
O bohaterach rozmowy
Wanda Traczyk-Stawska to pedagożka, działaczka podziemia niepodległościowego, żołnierz Armii Krajowej, uczestniczka powstania warszawskiego i przewodnicząca Społecznego Komitetu ds. Cmentarza Powstańców Warszawy. Po wojnie ukończyła studia na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego i podjęła pracę w Szkole Specjalnej nr 6 dla dzieci specjalnej troski na Pradze. Przez wiele lat pracowała jako nauczycielka w Szkole Podstawowej Specjalnej nr 3 przy ul. Ząbkowskiej 43. Współinicjatorka wielu projektów związanych z pielęgnowaniem pamięci o powstaniu warszawskim. Odznaczona m.in. Krzyżem Walecznych. W 2018 roku wsparła protest rodziców dzieci z niepełnosprawnościami, a także włączyła się w Strajk Kobiet i protestowała przeciwko wydarzeniom na polsko-białoruskiej granicy.
Michał Wójcik to historyk i dziennikarz, autor programów oraz książek historycznych. O przeszłości najchętniej rozmawia, stąd wywiad rzeka z Zofią Posmysz („Królestwo za mgłą”), a także ze Stanisławem Likiernikiem („Made in Poland”) i Stanisławem Aronsonem („Wojna nadejdzie jutro”), które przeprowadził wspólnie z Emilem Maratem. Ostatnio zajmuje się powstaniami w obozach zagłady („Treblinka’43” i „Zemsta. Zapomniane powstania w obozach zagłady”). Laureat Nagrody Historycznej Tygodnika Polityka 2015 i Nagrody Newsweeka im. Teresy Torańskiej 2018.