„Ja nie mam nic do ukrycia”. Jacek Braciak szczerze o filmach i życiu prywatnym
5 sierpnia, 2019
5 premier, „Mowa ptaków” i nowe kino gatunkowe. Pięć dni z Octopus Film Festival
7 sierpnia, 2019

Skąpiec, a jeździł ekskluzywnym mercedesem. Nieznany obraz Władysława Gomułki

Władysław Gomułka przemawia jako I sekretarz KC PZPR (fot. archiwum)

Towarzysz „Wiesław” był czołowym komunistą o przedwojennym rodowodzie. Sowieckich czystek uniknął dzięki temu, że siedział w więzieniu. Zresztą nie po raz ostatni. Po wojnie znowu trafił za kratki. Tym razem posadzili go towarzysze. Po paru latach nieobecności wrócił i stał się nową twarzą socjalizmu. Gdy w 1956 roku obejmował władzę, cieszył się niezwykłym poparciem społeczeństwa, które widziało w nim nadzieję na zmiany. Szybko ją zniweczył i zamiast stać się drugim Nagyem czy Dubčekiem, został symbolem „dyktatury ciemniaków”. Zasłynął także ze skąpstwa, ponieważ dzielił każdego papierosa na pół, a Polakom doradzał, by zamiast cytryn jedli kiszoną kapustę. Jednocześnie jeździł ekskluzywnym mercedesem, a garnitury zamawiał u najdroższego warszawskiego krawca. Reportaż historyczny Piotra Lipińskiego przybliża Władysława Gomułkę, który ukrył się gdzieś pomiędzy tymi dwiema postaciami.

„Cichym świadkiem powojennych losów Gomułki, wszystkich wzlotów i upadków, stało się (…) mahoniowe biurko, które stoi teraz w mieszkaniu jego syna Ryszarda. To przy nim pisał przemówienie, którym porwał Polaków w 1956 roku na placu Defilad. I to z 1967 roku, kiedy porównał polskich Żydów do piątej kolumny i tym podmuchem rozpalił żarzący się w Polsce antysemityzm. Wszystkie owe podziwiane i pogardzane słowa zapisał na tym meblu z blatem pościnanym prosto na rogach, z szufladą pośrodku i dwoma szafkami po bokach. Każda część otwierana kluczykiem. Nawet bez uchwytów, za które dałoby się pociągnąć i uchylić.

Notował zawsze ołówkiem. Kiedy coś mu się nie spodobało, sięgał po gumkę i wycierał. Charakter pisma miał czytelny, wyraźny, wyuczony w austriackiej szkole. Porządny i elegancki jak ulubione garnitury. Szkolne przyzwyczajenie do ołówka i gumki pozostało mu na całe życie. Odręcznie dodawał uzupełnienia na rządowych maszynopisach i usuwał wątpliwe miejsca w przygotowywanych przemówieniach. W jego biurze podwładni ostrzyli ołówki, żeby zawsze miał zapas gotowych do pracy. Podczas partyjnych narad z oszczędności pisał na odwrocie zadrukowanych biuletynów Polskiej Agencji Prasowej.”

O autorze

Piotr Lipiński, reporter podejmujący tematy polskiej historii najnowszej, przez dwie dekady związany z „Gazetą Wyborczą”. Autor książek: „Bicia nie trzeba było ich uczyć. Proces Humera i oficerów śledczych Urzędu Bezpieczeństwa”, „Cyrankiewicz. Wieczny premier”, „Bierut. Kiedy partia była bogiem”, „Niepowtarzalny urok likwidacji. Reportaże z Polski lat 90.”, wspólnie z Michałem Matysem, „Geniusz i świnie”, „Anoda. Kamień na szańcu”, „Raport Rzepeckiego”, „Absurdy PRL-u”, również z Michałem Matysem oraz cyklu: „Bolesław Niejasny”, „Ofiary Niejasnego” i „Towarzysze Niejasnego”, opisującego ofiary i katów epoki polskiego stalinizmu.

Kilkakrotnie wyróżniany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i nominowany do nagrody Grand Press. Laureat nagrody Prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich za dokument „Co się stało z polskim Billem Gatesem”. Za książkę o Cyrankiewiczu był nominowany do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego, a za tę o Bierucie do Kryształowej Karty Polskiego Reportażu. Prowadzi bloga.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.