

Wystawa „Abakanowicz. Bez reguł. Arrasy i abakany na Wawelu” jest spotkaniem tradycji z nowoczesnością. – To niezwykłe, że w czasach, gdy sztuka Abakanowicz dojrzewała w latach 60. XX wieku, arrasy Zygmunta Augusta właśnie powróciły na Wawel po wojennej tułaczce. Ich obecność w polskiej świadomości mogła stać się dla artystki punktem odniesienia, impulsem do podjęcia dialogu między dawnym a współczesnym rozumieniem tkaniny – zwraca uwagę jedna z kuratorek Natalia Koziara-Ochęduszko. Kustoszka i kierowniczka Działu Dziejów Wawelu podkreśla zarazem, że abakany i arrasy – choć dzieli je pięć wieków – łączy jedna idea tkania – nie tylko jako techniki, lecz także jako metafory życia, tworzenia i pamięci.
Andrzej Szczepaniak, również związany na co dzień z Galerią Starmach uważa, że „arrasy Zygmuntowskie, pełne symboliki i podporządkowane estetyce dworskiej, zestawione z organicznymi, monumentalnymi, trójwymiarowymi abakanami, ukazują ewolucję podejścia do materii, formy i funkcji tkaniny – od dekoracji podporządkowanej architekturze po autonomiczną rzeźbę czy instalację”. – Ponadto zestawienie tych dwóch gatunków prac daje nie tylko interesujący dyskurs pokoleń i epok, ale także wyjątkowe zderzenie estetyk – odmiennego podejścia do monumentalności i materii dzieła. Ukazuje również ciągłość zainteresowania tkaniną jako medium oraz uniwersalność ludzkiej potrzeby tworzenia sztuki z włókna – zarówno jako zapisu światopoglądu, jak i emocji – dodaje.
Gdy abakany „schodzą” ze ścian, budzą się żywioły
Ekspozycja znajdująca się w Sali senatorskiej, gdzie centralne miejsce zajmuje monumentalny arras figuralny „Bóg błogosławi rodzinę Noego” skupia się na trzech etapach twórczości Magdaleny Abakanowicz. Od tworzonych przez nią płaskich, jeszcze tradycyjnych tkanin przez formy bardziej przestrzenne, aż po monumentalne abakany, które „schodzą ze ścian” i zaczynają żyć w królewskich wnętrzach… bez reguł – na własnych zasadach. Na wystawie można znaleźć takie prace, jak „Anita” (1965) czy „Dorota III” (1965), ujawniające rodzącą się potrzebę trójwymiarowości. – Choć na płaskiej powierzchni, sploty zdają się uciekać z płaszczyzny, a nieregularność faktury ożywia tkankę dzieła. W zestawieniu z bogactwem wawelskich wnętrz stają się one odbiciem organicznej natury – żyjącej, poruszającej się wraz z powietrzem, oddychającej. Abakany zdają się być „żywymi organizmami”, zapraszającymi do intymnego doświadczenia, pobudzają pracę pamięci i emocje – opowiada dr Wiśniewska.
Wzrok zwiedzających przyciągną na pewno czarne tkaniny z lat siedemdziesiątych – „Black Garment 8” (1977), „Abakan Ètroit” (1970) czy „Abakan with Ropes” (1970) zestawione w kontraście z barwnymi werdiurami takimi jak: „Wilk pożerający zająca”, „Jastrząb zadziobujący kuropatwę”, „Bocian i króliki”, „Lis pożerający ptaka i królik”, „Dwa lamparty”, „Żuraw z wężem w dziobie”. To arrasy o krajobrazowo-zwierzęcej tematyce. Niezwykłe połączenie XVI-wiecznych arcydzieł z surowymi abakanami tworzy wizję kosmicznej, wręcz metafizycznej przestrzeni. – Dla artystki czerń była nie barwą żałoby, lecz tajemnicy. „Czarne tkaniny są abstrakcyjne, stanowią fragmentaryczny absolut, który wypełnia i otacza salę” – pisała. To przestrzeń ciszy i skupienia, w której człowiek staje się częścią wszechświata, zanurzony w jego nieskończoności – tłumaczy Wiśniewska. Wielkoformatowe abakany wieńczą całość ekspozycji. „Red-Brown”, „Lady” czy „Orange with Black”, czyli wysokie na kilka metrów, miękkie i jednocześnie chropowate, tworzą wokół widza swoisty kokon. – Te organiczne formy przywodzą na myśl żywioły: ziemię, ogień i powietrze. Otwierają się na odbiorcę, zachęcając do interakcji i kontemplacji – stwierdza dr Wiśniewska.