Postawił stopę na ziemi i skończyła się epoka lodowcowa. Usiadł na łóżku – Rzym zbudowano, przeciągnął się – Rzym zniszczono. Zrobił jeden krok w stronę okna, urodził się Mozart, zrobił drugi krok, zaczęły się zdjęcia do „Amadeusza”. Odsłonił firankę, skończył się kapitalizm. Spojrzał przez okno, lato, jesień, zima, wiosna. Koniec dnia, początek dnia. Koniec świata, początek świata.
Zdzisław Wardejn wciela się w postać Samotnego George’a, natomiast Waldemar Barwiński gra Narratora, a zarazem Doka. Ten pierwszy to żółw słoniowy, ostatni przedstawiciel swego gatunku, który żyje na świecie już przeszło sto tysięcy milionów lat. George doświadczył już wszystkiego, czego w swoim długim życiu może doświadczyć dorosły i dojrzały człowiek. Przeżył beztroskie dzieciństwo i szaloną młodość, zaznał uroków pierwszej miłości i smutku spowodowanego pierwszym rozstaniem. Wikłał się w liczne związki z kobietami i mężczyznami, które rozpadały się jeden po drugim. Był oddany miłości prawdziwej i niepowtarzalnej, żenił się i rozwodził. Spłodził potomstwo, spełnił się w roli ojca, zrobił karierę zawodową; zdobywał nagrody, walczył na wojnie. Był wszędzie, wszystko słyszał i wszystko widział. George, u kresu swej ziemskiej wędrówki marzy tylko o jednej rzeczy, która może spowodować, że po raz ostatni poczuje się szczęśliwy. – Bardzo chciałbym umrzeć. W tej piaszczystej niecce, w której się urodziłem. Z widokiem na morze. Bardzo spokojnie i o zachodzie słońca – mówi.
Mistrzowski duet na scenie
Aktorzy, obaj z różnych pokoleń, w mistrzowskim duecie opowiadają o smutku i endorfinach, które zapadają w długi sen zimowy, nigdy nie słysząc dzwoniącego budzika. Przekład sztuki to dzieło Iwony Nowackiej, a scenografia i kostiumy Jana Kozikowskiego. Za opracowanie muzyczne odpowiada reżyser Piotr Waligórski.
Premierowy spektakl 14 grudnia na Scenie Przodownik, a kolejne już 15 i 16 grudnia oraz 12 i 13 stycznia.