W centrum opowieści znajduje się Tommaso Buscetta, boss, który złamał omertę, czyli mafijną zmowę milczenia. Dzięki jego zeznaniom doszło do najgłośniejszego procesu przeciwko Cosa Nostrze. Tzw. „maxiproces” doprowadził do skazania 362 przywódców przestępczej organizacji. Było to największe w historii zwycięstwo państwa nad mafią. Fascynujące ekranowe dochodzenie skupia się na przemianie Buscetty, dla którego La Cosa Nostra, czyli „nasza sprawa”, zaczęła znaczyć coś zupełnie innego, niż chcieliby szefowie klanów.
Tytułowy „Zdrajca” nie jest jednak herosem, Bellocchio widzi w nim niemal szekspirowskiego bohatera, uwikłanego w tragiczny konflikt. To zarazem morderca, niewierny mąż, człowiek brutalny, cyniczny i bezwzględny. Zeznaje przeciw swoim w obronie honoru mafii – tej, która go wychowała, a którą jego zdaniem zdradzili nowi przywódcy. To lojalność wobec „rodziny” każe mu wydać bossów i ujawnić w sądzie wszystkie sekrety Cosa Nostry. Umieszczeni podczas procesu w klatkach, dawni przyjaciele zamieniają się w dzikie zwierzęta. Plują, rzucają się na kraty, żądają krwi „Zdrajcy”. Jedynym sojusznikiem żyjącego w ukryciu, zaszczutego mężczyzny jest legendarny sędzia Falcone.
„Ojciec chrzestny” we włoskim wydaniu
To film o mafii, jakiego jeszcze nie było. Historia opowiadana z perspektywy bossa, który nieoczekiwanie staje po stronie sprawiedliwości, nie tylko rekonstruuje najmroczniejszy czas w dziejach walk z mafią, ale stawia też pytania o znaczenie lojalności, honoru i zdrady – pytania, które nigdy nie przestały być aktualne. W „Zdrajcy” Bellocchio burzy romantyczny, wygładzony obraz mafijnych bossów, znany z amerykańskich filmów. Przedstawia historię jednego człowieka, Tommaso Buscetty, który przeciwstawia się swojej przestępczej rodzinie w imię własnych ideałów. – To, co zobaczycie na ekranie, wydarzyło się naprawdę. „Zdrajca” jest jednym z niewielu filmów, który przedstawia mafię dokładnie taką, jaka była. To nie tylko film z gatunku tych „gangsterskich”, ale wielkie dzieło o naszej włoskiej historii – mówił na pokazie filmu w Toronto Pierfrancesco Favino, który wciela się w główną rolę.
– W teorii jest to film fabularny, ale bardzo dbałem o to, aby był jak najbliższy prawdy, prawie faktograficzny. Dzięki temu, że Buscetta ukrywał się Stanach Zjednoczonych, mam wrażenie, że jest to włoska historia z elementami wielkiego kina gangsterskiego z USA – tłumaczy Marco Bellocchio. Jak dodaje, „nie jest to historia całej mafii spod znaku Cosa Nostry”. – Tak naprawdę to opowieść o jednym, wpływowym człowieku. Buscetta to mężczyzna zmienny i w ciągłym ruchu, zarówno w życiu, jak i w relacjach międzyludzkich. Jest nieprzeciętnie inteligentny, czarujący, skuteczny. Naturalnie wzbudza w innych szacunek – jest lojalny wobec Cosa Nostry, jednocześnie zaś wierny swoim ideałom i gotów podważyć autorytet mafijnych bossów – podkreśla reżyser.
Deszcz nagród zwanych „włoskimi Oscarami”
Film Marco Bellocchio okazał się wielkim triumfatorem tegorocznej ceremonii rozdania prestiżowych włoskich nagród David di Donatelli, nazywanych „włoskimi Oscarami”. Uroczystość odbyła się oczywiście online, a nominowani łączyli się z prowadzącymi przez wideo, „odbierając” statuetki we własnych domach. Włoska epopeja o sycylijskiej mafii Cosa Nostra zdobyła aż sześć statuetek w najważniejszych kategoriach.
Akademia uznała dzieło Bellocchio za Najlepszy Film Roku, a sam twórca dostał statuetkę dla Najlepszego Reżysera, a razem z Ludoviką Rampoldi, Valia Santella Francesco Piccolo – za Najlepszy Scenariusz. Nagrodę odebrał również Pierfrancesco Favino (Najlepszy Aktor Pierwszoplanowy) oraz Luigi Lo Cascio (Najlepszy Aktor Drugoplanowy). Szósta statuetka przypadła montażystce Francesce Calvelli.