Jacek ma 16 lat, głowę pełną opowieści, na nogach jeansy Lee, na torsie biały podkoszulek i spojrzenia rówieśniczek. Wygląda prawie jak James Dean, potrafi mówić jak on i… czuje się trochę jak on. W paczce chłopaków ze Śródmieścia, w liceum, na boisku. Gdy do pokoju pełnego spoconych ciał, dymu papierosowego, butelek i dźwięków rock’n’rolla wchodzi Nina, atmosfera gęstnieje. Dziewczyna, która przyjechała do Warszawy ze Związku Radzieckiego nie wygląda na licealistkę, nie zachowuje się jak ona. Gdzieś tam pewnie czeka na nią starszy chłopak, jazzman albo aktor.
– Ta powieść ma w sobie coś z uroku filmowych „Niewinnych czarodziejów” Andrzeja Wajdy, zresztą z roku 1960. To książka o miłości – uważa Aleksander Hudzik z Newsweeka. Z kolei Maria Fredro-Smoleńska z Vogue’a dodaje, że „Wojciech Engelking eksperymentuje i rysuje różną od rzeczywistej wizję losów Polski po 1960 roku. Ale inny scenariusz ma swoją scenę, choćby młodzieńczej miłości”. – Klasyczna, porządna i wciągająca. Przygody „patointeligencji” z dobrego warszawskiego liceum, z początku lat 60-tych Engelking snuje ze swadą i wielkim zamiłowaniem do detalu – podkreśla Jakub Żulczyk.
O autorze
Wojciech Engelking to pisarz, publicysta. Autor powieści: „(niepotrzebne skreślić)”, „Lekcje anatomii doktora D.” i „Człowiek znikąd”. Publikował m.in. w „Newsweeku”, „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, „Aspen Review” i „Pismie”. W TVP Kultura prowadził program „Zakładka”.
Lubi jazz, papierosy, szachy i czerwone wino. Mieszka w Warszawie, na Muranowie.