Okropieństwa pierwszej wojny światowej domknęły „belle époque”. Bohaterowie tej książki są jej dziećmi. Wychowują się w cieniu gasnącego splendoru Austro-Węgier, ogrzewają artystycznym światłem secesji i ufnie snują plany na przyszłość. Ale przychodzi wojna i wszystko zmienia. A po niej grypa hiszpańska, która rozbija świat na milion kawałków. W lekarzu Wiegemannie gaśnie wiara w Boga i człowieczeństwo. Uważany za następcę Klmta genialny Egon Schele wspina się coraz wyżej, by w przededniu największych sukcesów pożegnać się ze światem. Grete Trakl, której przepowiadano wielką karierę pianistyczną, pogrąża się w szaleństwie. Nie pomoże jej ani wielbiciel, Ludwig Wittgenstein, ani terapeuta – Sigmund Freud. Świat pogrąża się w ciemnościach. Czy ktoś przetrwa jako znak nadziej?
Narracja książki prowadzona z punktu widzenia poszczególnych bohaterów, tworzy swoistą mozaikę, która układa się w obraz świata fabularnego. Każdy z bohaterów filtruje zewnętrzne wydarzenia przez pryzmat własnych życiowych doświadczeń, stawiając czoło rzeczywistości i podejmując kolejne wyzwania związane z życiem osobistym, zawodowym i społecznym. Wojna i hiszpanka są tu niemymi bohaterami, którzy z drugiego planu, niczym tajemnicza siła pociągają za sznurki determinując kolejne wydarzenia. Obrazowy i sugestywny język powieści wciąga czytelnika w mroczny świat stojący u progu wielkich zmian. Tytułowa „Influenza Magna” to wielka zaraza, która od zarania wieków toczy świat, przyjmując coraz to nowe formy.
Opinie o książce
– Kto by pomyślał! Polski autor dokopuje się w swojej powieści do takich skarbów, jak portrety Schielego, poezja Trakla i dialogi z Freudem w upadającym habsburskim imperium podczas szalejącej hiszpanki! A wszystko językiem klarownym jak u Wittgensteina. Ale nie jest to powieść wyłącznie historyczna. „Influenza Magna. U progów wieczności” należy do gatunku powieści alegorycznych, podobnie jak „Dżuma” Alberta Camusa, która obnaża zarazę faszyzmu. Książka Chraboty natomiast symbolicznie odnosi się do naszych apokaliptycznych czasów, w których ludzkość stoi przed globalnymi wyzwaniami rewolucji energetycznej i motoryzacyjnej oraz pandemii i socjalno-kulturowych przemian. Bogusław Chrabota nie bez powodu więc osadził akcję swojej powieści w epoce upadku monarchii europejskich – nasz „upadek” jest wszakże również naszą wielką szansą – podkreśla Artur Becker, pisarz, eseista i tłumacz.
– Czy książka jest dobra sprawdzam zadając pytanie, czy wiem, co jest na następnej stronie. Jeśli nie wiem, to znaczy, że wyobraźnia autora jest większa od mojej i warto swój czas poświęcić na jej przeczytanie. Jeśli czytam szybko to znaczy, że przyswajam jedynie potrzebne informacje, jeśli wolno, to znaczy, że cenię sobie czas, jaki z książką spędzam. (…) Tę książkę czytałem powoli i nie wiedziałem, co jest na następnej stronie aż do ostatniej – zauważa Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej.
Fragment książki
– Pani Grete?
– Tak – odpowiedziała.
– To ja, Wiegemann, jesteśmy umówieni. – Kiedy się do niej zbliżył, poczuła odstręczający smród papierosowego dymu. Zakaszlała zdenerwowana.Zaproponował, by weszli do środka. Nie zgodziła się.
– Proszę oddać pieniądze.
– Jakie pieniądze? Pani chyba się myli… mam teksty pani brata.
– Najpierw pieniądze.
– Nie mam żadnych pieniędzy.
– Kłamiesz, draniu. Ukradłeś wiersze i pieniądze. Sam ci je dał.
– To było trzy lata temu. Nie dał mi żadnych pieniędzy.
– Zabiłeś go, sukinsynie.Otrułeś kokainą dla pieniędzy. Oddawaj je albo wezwę żandarmów.
Wyciągnął w jej kierunku jakąś teczkę. Chwyciła ją i przycisnęła do piersi.„W środku pewnie są pieniądze” – pomyślała.
Nagle otworzyły się drzwi galerii. Stanął w nich Egon Schiele. Zobaczył ją stojącą z Wiegemannem. Widać było, że próbuje trzymać nerwy na wodzy.
– Grete, choć już do nas, czekamy. Franz, dołącz do nas.
– Nigdzie nie pójdę, jesteście bandą sukinsynów. Ty też mnie okradłeś.
Schiele zamknął drzwi, wyszedł na zewnątrz i stanął przy nich.
– Obaj mnie wykorzystaliście! – krzyczała coraz głośniej. – Ten tu zabiłdla pieniędzy mojego brata, a ty zdradziłeś mnie z Edith.
Grete wrzeszczała histerycznie. Egon próbował ją uciszyć. Coś do niejmówił, ale ona nie przerywała. W końcu zasłonił jej usta dłonią. Zaczęła sięwyrywać. Chciała uciec, oderwać się od nich obu, umknąć w bezpiecznączerń nocy. Schiele chwycił ją za rękaw, ale miał kłopoty z jej utrzymaniem.Wyrywała się z coraz większą siłą. Wiegemann chciał pomóc Egonowi, więczłapał ją za ramię, ale odepchnęła go tak mocno, że upadł. Schiele szarpał się jeszcze przez chwilę, a kiedy zrozumiał, że jej nie utrzyma, wyciągnął z marynarkirewolwer. Zasłoniła się, a potem natarła na niego z całej siły.
– Puszczaj mnie!
Jeszcze raz przyciągnął ją do siebie. I wtedy padł strzał.
O autorze
Bogusław Chrabota to urodzony w Krakowie, absolwent i doktorant na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jako poeta debiutował w „Tygodniku Powszechnym” w 1986 toku. W latach 80. współpracował z prasą niezależną i emigracyjną m.in. z „Promienistymi”, „Brulionem” i „Tumultem”. W latach 90. pracownik TVP, a potem jeden ze współzałożycieli Polsatu. Od 2013 roku redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”. Autor trzech powieści, licznych tomów prozatorskich i poetyckich, reportaży i scenariuszy filmowych oraz telewizyjnych.