Przełom lat 60 i 70 XX wieku. Oficjalnie problem narkotykowy w PRL-u nie istnieje. W rzeczywistości coraz więcej młodych ludzi sięga po morfinę, czy pierwszą polską amfetaminę, odurza się, biorąc leki i wąchając kleje. Początkujący psycholog Marek Kotański problem zauważa i zaczyna działać. Odważnie, z uporem i bez kompromisów. Traktowany przez swoje pacjentki i pacjentów jak ojciec, a potem bóg, dzięki empatii, pasji i niezrównanej intuicji pozwala im powrócić do normalnego życia.
Wielu krytykuje jego metody i mówi o nim „kontrowersyjny”, dla innych to „genialny terapeuta”. Z potencjałem do bycia gwiazdą, będzie porywać tłumy w ogólnopolskich akcjach. Pełen sprzeczności, domagający się od innych nieustającej uwagi, uwielbienia i akceptacji. Otrzymujący mnóstwo dowodów miłości i pogrążony w samotności.
Fragment książki
„Chcieliśmy leczyć się u niego, a potem robić z nim Monar, bo ważniejsze były dla nas jego empatia, intuicja i fach w ręku niż to, że jest narcyz, autokrata, egocentryk czy ma inne wady, jak każdy śmiertelnik. Istotne było dla nas, że kochał ludzi, a nie te wszystkie fanaberie czy furie, kiedy jak każdy wpadał w szał. Wybaczaliśmy mu wiele, bo widzieliśmy, że on nie traci rezonu, jeśli chodzi o chęć niesienia pomocy, i ludzie wciąż pozostają dla niego niekończącą się opowieścią”.
– Kiedyś prowadziłam tygodniową szkołę letnią dla terapeutów, w Ryni nad Zalewem Zegrzyńskim, w ramach programu Fundacji Batorego dotyczącego zapobiegania alkoholizmowi i innych uzależnień. Zaproszony gościnnie Marek Kotański miał autorski wykład o leczeniu młodocianych narkomanów. Z dwoma swoimi psami u stóp, w motocyklowej kurtce, z kucykiem z siwiejących włosów, zaczarował salę jak poeta, jak misjonarz, jak… Bóg, który wie wszystko o wszystkim najlepiej. I mimo że słuchaczami byli dyplomowani psycholodzy – doświadczeni instruktorzy terapii odwykowej, a nawet paru psychiatrów, znających się na alkoholowym odwyku jak mało kto, przyjęli filozoficzno-ewangeliczne wywody Kotana owacją na stojąco. Nie z powodu jego metodologii, lecz z nadprzyrodzonej aury tytana, który „robakom” potrafił przypinać skrzydła i jeszcze nauczył ich latać – wspomina dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska.
O autorce
Anna Kamińska to absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Publikowała m.in. w „Gazecie Wyborczej”. Autorka książek: „Odnalezieni. Prawdziwe historie adoptowanych” (2010) oraz bestsellerowych biografii: Haliny Krüger-Syrokomskiej „Halina” (2019), Wandy Rutkiewicz „Wanda” (2017) i Simony Kossak „Simona” (2015).
Za tę ostatnią nominowana do Nagrody Literackiej Prezydenta Miasta Białegostoku im. Wiesława Kazaneckiego. Laureatka tej nagrody za wydaną w 2017 roku książkę „Białowieża szeptem. Historie z Puszczy Białowieskiej”. Nominowana do Bestsellerów Empiku za „Wandę”. Laureatka Grand Prix XXIV Festiwalu Górskiego im. Andrzeja Zawady za „Halinę” – Książkę Górską Roku 2019 oraz również za „Halinę” – laureatka Nagrody Literackiej Zakopanego 2020.