Poznaj warsztat współczesnego animatora. „Mariusz Wilczyński. Zabij to…” w Zachęcie
3 marca, 2022
Czarna komedia i thriller zemsty w jednym. „Jedenaste: znaj sąsiada swego” w kinach
4 marca, 2022

Poruszająca opowieść o miłości, odwadze i poświęceniu. Film „Cyrano” na ekranach kin

Ten film to rozśpiewany list do miłości (fot. mat. pras.)

To kinowa wersja jednej z najsłynniejszych opowieści o miłości, dowcipie i odwadze, w której w tytułową rolę wciela się Peter Dinklage. Aktor olbrzymią popularność i szereg prestiżowych wyróżnień, m.in. Złoty Glob i cztery nagrody Emmy zdobył dzięki serialowi „Gra o tron”. – Ten dawny utwór mówi o czymś ciągle aktualnym: o miłości i stracie. Każdy, bez względu na wiek, może to zrozumieć – mówi o ponadczasowej wymowie klasycznego utworu Edmonda Rostanda. Film „Cyrano” wyszedł spod ręki Joego Wrighta, reżysera takich obrazów jak „Duma i uprzedzenie” czy „Anna Karenina”, który na nowo interpretuje uniwersalną opowieść o rozdzierającym serca trójkącie miłosnym. – Chciałem zrobić film pozbawiony cynizmu i ironii. „Cyrano” to list miłosny do miłości – mówi reżyser. Obraz został nominowany do Oscara za kostiumy.

Główny bohater, Cyrano de Bergerac (Peter Dinklage), wzbudza zachwyty biegłością, z jaką posługuje się zarówno słowem, jak i szpadą. Jest jednak przekonany, że jego powierzchowność czyni go niegodnym olśniewającej Roxanne (Haley Bennett). Zamiast szczerze wyznać miłość przyjaciółce, milczy. Roxanne, nieświadoma jego uczuć, zakochuje się w młodym żołnierzu Christianie (Kelvin Harrison Jr.).

– Cyrano to inteligentny, charyzmatyczny, dowcipny człowiek; mężczyźni są o niego zazdrośni, a kobiety go podziwiają. Osobą, która ma problem z Cyranem jest on sam i to jest serce utworu – mówił o swej postaci Dinklage. – Pisanie listów, które odbywa się w „Cyranie” nie tak bardzo różni się od dzisiejszego pisania esemesów; w pewnym sensie każdy jest dziś Cyranem i chce zaprezentować w internecie taką wersję samego siebie, jaką lubi najbardziej – dodaje.

Aktorzy o Cyrano i Roxanne

Postać Cyrana Dinklage kreował także w scenicznej adaptacji sztuki dokonanej przez jego żonę, dramatopisarkę Erikę Schmidt. Zainteresował się projektem, gdy usłyszał, że piosenki do spektaklu stworzy indierockowy zespół The National. – Na samym początku pracy nad „Grą o tron” wpadła mi w ucho piosenka „Terrible Love” grupy The National. Czułem, że pokocham ten zespół i wręcz żarłocznie rzuciłem się na wszystko, co wydali – wspominał. Muzyka tej formacji brzmi także w filmie Wrighta.

– W sprawach miłości nic się nie zmieniło od wieków. Miłość może stać się wielkim kłopotem, ale zawsze powinna być twoim przewodnikiem. W „Cyranie” chcieliśmy powiedzieć, że miłość to także uczciwość. Jesteś winien szczerość osobie, którą kochasz – podkreślał Dinklage. – Roxanne ma osobowość niepodobną do innych kobiet i stanowi interesujący kontrapunkt dla Cyrana w wykonaniu Pete’a. Oboje zmierzają odważnie pod prąd. Tak więc, jako widz, chcesz, by ta dwójka się spotkała i pokochała – mówiła o swojej bohaterce partnerująca Dinklage’owi Haley Bennett.

Przygody na planie zdjęciowym

Główne zdjęcia kręcono w sycylijskim, barokowym miasteczku Noto, niedaleko Syrakuz. Producent Guy Heeley żartował, że na planie zjawiła się „mała armia”. – Było nas 350 osób. Załoga włoska, brytyjska, amerykańska, belgijska, duńska, francuska, niemiecka, kanadyjska i australijska oraz obsada z kapitanem Wrightem na czele. – Kolor kamieni w Noto był wręcz oszałamiający – wspominał operator Seamus McGarvey, nominowany za zdjęcia do „Cyrana” do nagrody Brytyjskiego Stowarzyszenia Autorów Zdjęć Filmowych (BSC).

Zalety Noto to jednak nie tylko zabytkowe budowle, ale i magiczne światło słoneczne. – Noto to ponadczasowy klejnot. Bardzo staraliśmy się płynnie łączyć ze sobą scenografię filmową i zastany krajobraz – podkreślał kostiumograf Massimo Cantini Parrini, który być może za „Cyrana” otrzyma swego pierwszego Oscara. Ekipy nie wystraszyły nawet kaprysy wulkanu Etna, w pobliżu którego realizowano sceny batalistyczne. Wright tak podsumował przygody z zimową aurą: – To było prawie tak, jakby sama Etna próbowała się nas pozbyć. Zapierające dech w piersiach widoki wynagradzały jednak filmowcom trud. Reżyser wierzy, że wysiłki owej „małej armii” docenią także widzowie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *