– Wierzę w spanie pod gołym niebem, w otoczeniu gałęzi, w ciemności i chłodzie. Lubię leżeć na plecach, patrzeć w gwiazdy i obserwować własny oddech snujący się przed oczami jak gęsta mgła. Gdy otacza nas nieskończoność, dzieje się w nas coś niezwykłego. Zyskujemy perspektywę – mówi Markus Torgeby. Zdecydował się na radykalny krok – porzucił stresujące miejskie życie i zamieszkał… pod gołym niebem. Przez cztery lata prowadził pustelnicze życie w jämtlandzkiej puszczy, w pełnej harmonii z przyrodą i samym sobą. Natura jest bowiem dla Markusa domem i źródłem życiowej filozofii, którą autor dzieli się z innymi. – Nie uciekłem od cywilizacji w ramach jakiegoś eksperymentu. To był mój sposób na przetrwanie – dodaje.
„Pod gołym niebem” to jego wyjątkowa opowieść o budowaniu więzi z otaczającym światem, powrocie do korzeni i uzdrawiającej mocy rzemiosła. To także przewodnik po życiu w rytmie natury niezależnie od miejsca zamieszkania – nawet w samym sercu miejskiej dżungli. Jak spędzić noc pod gwiazdami w środku miasta? Dlaczego warto częściej spać przy otwartym oknie i chodzić bez butów? Gdzie i jak najlepiej rozpalić ognisko? Czym żywić się w lesie i jak szukać jadalnych roślin? Ta książka jest źródłem porad i codziennej inspiracji zarówno dla doświadczonych miłośników dzikiej natury, jak i początkujących poszukiwaczy przygód.
Cytaty z książki
„Kiedy odkryłem bieganie, poczułem się tak, jakbym wrócił do domu. W bieganiu wszystko dało się zmierzyć: czas, odcinek, miejsce. Gdy biegłem, wszystko było proste. Nie towarzyszyły mi wielkie myśli o Bogu ani o piekle, nie analizowałem, jak wątłe zrobiło się ciało mamy i jak długo jej serce da jeszcze radę bić. W bieganiu chodziło wyłącznie o mnie”.
„Dziś wszędzie towarzyszą nam różnego rodzaju odgłosy i jesteśmy do nich tak przyzwyczajeni, że traktujemy je jak coś naturalnego – warkot silników na ulicy, szum wentylatorów, brzęczenie świetlówek… Jaki wpływ na nas, ludzi, ma całkowita nieobecność ciszy? A kiedy niespodziewanie zapada, odbieramy ją jako coś przerażającego”.
„Żyjemy dziś w przekonaniu, że powinniśmy się pozbyć wszystkiego, co nam przeszkadza. Jeżeli odczuwamy, że coś jest dla nas ciężkie, uznajemy, że to z tym czymś jest coś nie tak.
Karmimy się ogromną ilością wrażeń. Jesteśmy pod stałą presją i pędzimy przed siebie, żeby nadążyć. Dopóki coś nas napędza i nie brakuje nam jedzenia, przemy do przodu, ale jednocześnie dziwimy się, dlaczego życie nie działa tak, jak byśmy sobie życzyli. Dlaczego nie jesteśmy szczęśliwi? Sądzę, że dzieje się tak dlatego, że szukamy szczęścia, podczas gdy powinniśmy poszukiwać sensu”.
„Kiedy coś zgubisz, musisz szukać tego w miejscu, w którym to straciłeś. Nawet, jeśli jest tam ciemno. Nie pomoże szukanie w pełnym świetle dwieście metrów dalej.
Większość z nas woli przykleić plaster na ranę i ruszyć w dalszą drogę. Albo zrzucić to, co niechciane, na kogoś innego. Tyle że nikt inny nie pomoże nam stać się kimś, kim chcemy być”.
„Nauczmy się cieszyć tym, co mamy. Odkryjmy to, co jest tuż za progiem naszych domów. Żyjemy tu, gdzie żyjemy, z jakiegoś powodu. Stwórzmy więź z naturą w naszym najbliższym otoczeniu. I zainwestujmy w tę więź trochę czasu. Użyjmy naszych ciał, żeby ją poczuć.
Bo więcej nie zawsze oznacza lepiej”.