Okazuje się, że każde – najbardziej zwykłe, codzienne spotkanie – może przynieść coś, co zmieni nasze życie. Umiejętność słuchania i dotarcia do drugiej osoby to nie tylko przepis na światowy sukces wydawniczy, ale przede wszystkim ważna życiowa lekcja, której wszyscy potrzebujemy.
„Opowieści o nadziei” to przede wszystkim pochwała życia i zacieśniania więzi. W serii inspirujących rozdziałów Heather Morris opowiada zarówno o osobach, z którymi pracowała i których historie spisywała, jak i o swojej rodzinie: pełnych miłości relacjach z dziadkiem, ale także ucieczce z domu oraz trudnych kontaktach z matką.
O autorce
Heather Morris pochodzi z Nowej Zelandii, a obecnie mieszka w Australii. Pracując w szpitalu w Melbourne, przez kilka lat czytała i pisała scenariusze. W 2003 roku spotkała starszego pana, który „miał historię wartą opowiedzenia”. W miarę, jak rozwijała się ich przyjaźń, Lale Sokołow otwierał przed nią najgłębsze zakamarki duszy, powierzając jej tajemnice życia w czasach Zagłady. Powieści „Tatuażysta z Auschwitz” i „Podróż Cilki” stały się bestsellerami wszędzie, gdzie się ukazały.
– Jak szybko piszesz?
– Trudno powiedzieć, to zależy od tego, co piszę.
– Lepiej, żebyś była szybka, bo nie mam za wiele czasu.
Pierwsze ukłucie paniki. Celowo postanowiłam nie przynosić ze sobą żadnych materiałów do pisania, chciałam tylko wysłuchać opowieści i zastanowić się, czy chcę się podjąć tego zadania. Zerkam na zegarek.
– Przepraszam, a ile dokładnie?
– Niewiele.
– Pan się gdzieś wybiera?
– Tak, muszę być z moją Gitą.
Staram się nawiązać kontakt wzrokowy z tym kruchym osiemdziesięciosiedmioletnim mężczyzną, który właśnie wypowiedział imię swojej niedawno zmarłej żony. (…) Siedzi teraz nieruchomo z pochyloną głową.
– Nigdy nie poznałaś Gity, prawda?
– Nie.
– Chcesz zobaczyć jej zdjęcie?
Zanim mam szansę odpowiedzieć, cała trójka zrywa się z miejsca i kieruje do pobliskiej szafki, na której stoi duży telewizor oraz zdjęcie Gity i Lalego.
– Była najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałem – powiedział, wręczając mi fotografię. – Trzymałem ją za rękę, patrzyłem w jej przestraszone oczy i tatuowałem numer na jej ramieniu. Wiedziałaś o tym? Czy wiesz, że byłem tatuażystą w Auschwitz?
Wpatruję się z fascynacją w zdjęcie uśmiechniętej, siedemdziesięcioletniej Gity, siedzącej obok tego pięknego mężczyzny, który obejmuje ją mocno ramieniem. Jestem oszołomiona, nie mogę znaleźć słów, nie dociera do mnie jeszcze to, co powiedział. Fotografia zostaje starannie ustawiona na swoim miejscu. Widzę, że zarówno ona, jak i telewizor stoją tak, żeby wygodnie było na nie patrzeć z pobliskiego fotela.
– Skoro już tu przyjechałaś, to powinienem opowiedzieć ci swoją historię, nie uważasz?