Rutkiewicz to postać o tyle wybitna, co kłopotliwa przez swą nieokiełznaną osobowość, nieprzejednany upór i dążenie do realizacji własnych celów na przekór wszystkim i wszystkiemu. Nie tylko jako pierwsza Polka i Europejka była na szczycie Mount Everestu, ale jako pierwsza kobieta zdobyła mityczny szczyt K2. Uwielbiana przez publiczność i media, uwierająca górskie środowisko zarówno swymi dokonaniami, jak i niepohamowanym apetytem na zdobywanie najwyższych szczytów.
W domowych pieleszach była różą, której wymagań i oczekiwań wobec życia i gór nie mógł sprostać żaden Mały Książę. W gabinetach ministrów, w rozmowach ze sponsorami i w namiotach bazowych przemieniała się w tygrysicę, walczącą o szansę na kolejny szczyt, zgodnie z nepalskim przysłowiem: „lepiej przeżyć jeden dzień jak tygrys niż tysiąc dni jak owca”.
Tu w Górach Sokolich (fot. Seweryn Bidziński/wikipedia.org)
Źródła zagraniczne i niepublikowane zdjęcia
To głównie w te tygrysie dni towarzyszy swej bohaterce Elżbieta Sieradzińska, autorka książki „Wanda Rutkiewicz. Jeszcze tylko jeden szczyt”. Świadoma powtarzalności rodzimych, już opublikowanych materiałów o Rutkiewicz, nie ograniczyła się do rozmów z polskimi alpinistami, ale sięgnęła również do wypowiedzi, artykułów i książek zagranicznych partnerów himalaistki, dziennikarzy i wydawców takich jak: Pierre Mazeaud, Stéphane Shaffter, Elsa Ávila, Bernard Benoît czy Mirella Tenderini. Nie omieszkała zajrzeć do biografii guru historii himalaizmu z Katmandu – Elisabeth Hawley, zyskała też przychylność dyrektora Norsk Tindemuseum w Åndalsnes w Norwegii i odwiedziła Chamonix i Muzeum Matterhornu w Zermatt, gdzie jeszcze nie zatarła się pamięć o wyczynie polskich alpinistek na słynnej północnej ścianie najpiękniejszego czterotysięcznika świata w 1978 roku. Kontakty te zaowocowały pozyskaniem niepublikowanych dotąd zdjęć Wandy Rutkiewicz.
Autorka przytacza także nieliczne, zachowane fragmenty wspomnień matki himalaistki – Marii Błaszkiewicz, które miały ukazać się drukiem kilka lat po zaginięciu córki. Historię podważanego w Polsce wejścia Polki na dziesiąty co do wysokości szczyt ziemi Sieradzińska opisuje mając żywo w pamięci wschód słońca w Południowym Sanktuarium Annapurny. Przytacza także nieznane i niepublikowane dotąd fragmenty relacji uczestników holenderskiej wyprawy, którzy wsparli Polkę w tragicznych dla niej wydarzeniach na Broad Peaku w 1991 roku, gdy zginął jej ukochany Kurt Lyncke-Kruger. To one zaważyły na kondycji psychicznej Wandy Rutkiewicz i na podejmowanych przez nią decyzjach w ostatnich latach jej życia.
(fot. Facebook/Marginesy)
Wierzyła, że stać ją na wszystko
Pierwsza kobieta na K2 nigdy nie powiedziała „zginę w górach”, przeciwnie. Ani przez chwilę nie myślała, że górska śmierć dotknie także i ją. Wyruszyła w swą karawanę do marzeń wierząc, że stać ją na wszystko, także na konfrontację z jedną z najbardziej wymagających gór świata – Kangchendzongę. Jej zaginięcie trzysta metrów pod szczytem tej świętej góry nie zostało wyjaśnione do dziś. – Dla niektórych ludzi te parę sekund, które przeżyją gdzieś tam w górach, (jest – przyp red.) ważniejsze niż cokolwiek innego w życiu, i temu życiu te parę sekund przeżyte tam – nada sens – powiedziała Rutkiewicz.
– Obszernie udokumentowana, dobrze i ciekawie napisana książka o niezwykłej i ciągle fascynującej Wandzie Rutkiewicz – zauważa Janusz Onyszkiewicz. – Tym razem o samej Wandzie najwięcej mówi sama Wanda. Świetne uzupełnienie wiedzy o niej i jej osiągnięciach, bo Wanda mimo tylu publikacji, sztuk teatralnych i filmów wciąż pozostaje tajemnicą i legendą – dodaje Leszek Cichy. – Napisana wartkim językiem wprowadza czytelnika w środowisko specyficzne udostępnione tylko nielicznym. I na tym tle buduje postać Wandy Rutkiewicz ukazując postać nieprzeciętną, a jakże ludzką – podkreśla Marian Sajnog.
O autorce
Elżbieta Sieradzińska to romanistka z zamiłowania i wykształcenia, tłumacz z francuskiego w nocy, a za dnia dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Mińsku Mazowieckim, gdzie od lat przełamuje stereotypy w postrzeganiu roli biblioteki w życiu lokalnej społeczności. Jest też trekkerem z zachwytu Nepalem i Himalajami, a z serca i duszy muzykiem, wokalistką, kompozytorką oraz autorką tekstów w języku polskim, francuskim i kreolskim. Na życiowym zakręcie spotkała muzykę Cesárii Évory i Cabo Verde i do tego stopnia uległa ich czarowi, że zaprzyjaźniła się z samą pieśniarką
i poświęciła jej książkę „Cesaria Evora”.
To także autorka artykułów poświęconych górom oraz muzyce i kulturze Wysp Zielonego Przylądka. Przygotowała przekłady głównie z historii chrześcijaństwa i literatury górskiej. Blogerka w serwisie internetowym poświęconym Afryce. Członek honorowy Stowarzyszenia Pisarzy Południowej Francji „Le Félibrige”. Odznaczona brązowym medalem „Zasłużony dla Kultury” Gloria Artis w uznaniu za zasługi w działalności na rzecz rozwoju kultury oraz Złotym Krzyżem Zasługi.