Fascynacja łatwo może stać się obsesją. Francuski komediodramat „Sybilla” w kinach
21 lutego, 2020
Piękno muzyki baroku we wszystkich odsłonach. Czas na X Festiwal Oper Barokowych
22 lutego, 2020

Pełna energii opowieść o młodości, przyjaźni i emocjach. „Matthias i Maxime” w kinach

„Matthias i Maxime” to najnowsze dzieło kanadyjskiego reżysera Xaviera Dolana (fot. mat. pras.)

Najczulszy, najcieplejszy, bezwstydnie romantyczny. „Matthias i Maxime” jest historią jednego pocałunku, który wstrząsnął starą znajomością, zmącił beztroskie wody młodości i na zawsze odmienił życie tytułowych bohaterów. Ten pean na cześć przyjacielskich więzów przypomina, że prawdziwa miłość nie może się obejść bez prawdziwej przyjaźni, a czasem się od niej zaczyna. Premiera filmu odbyła się podczas 72. Festiwalu w Cannes, a recenzenci okrzyknęli go najlepszym obrazem Xaviera Dolana, jednego z najciekawszych twórców młodego pokolenia, od czasów „Mamy”. Kanadyjski reżyser powraca także jako aktor i kreśli obraz współczesnych 30-latków, których krzepnąca tożsamość pozostawia coraz mniej miejsca na niespodzianki i nieprzewidziane zwroty uczuć. Zawieszeni pomiędzy dzieciństwem i dorosłością, przeczuwają, że nigdy nie będzie lepszej okazji, żeby ryzykując wszystko, powiedzieć: „Kocham”.

Maxime właśnie wybiera się na dwa lata do Australii. Chce pozostawić za sobą nie tyle Kanadę, co pracę w barze, uczuciowe niespełnienie i nieustanne kłótnie z matką, którą musi się zajmować. Kilka ostatnich tygodni przed wyjazdem spędza z paczką starych przyjaciół: piją piwo, palą papierosy, grają w kalambury, obrażają się i godzą. Dla nieśmiałego Maxime’a, po którego twarzy, niczym łza, spływa czerwone znamię, kumple stanowią namiastkę kochającej i akceptującej rodziny.

Jednym z najbliższych przyjaciół chłopaka jest Matthias, początkujący prawnik zmierzający wprost do kariery i ślubu. Sprecyzowane plany obu chłopaków pokrzyżuje jednak pewna impreza, podczas której zagrają w studenckim filmie, w scenie pocałunku. Spotkają się w niej, ubrane w almodovarowskie błękit i czerwień, tłumione latami uczucia i nieoczekiwanie odkryte pożądanie. Czy bohaterowie odważą się z nimi skonfrontować?

(fot. mat. pras.)

Cudowne dziecko kina dorasta

Dolan jest mistrzem pozornie banalnych scen, w których kryją się sięgające zenitu emocje i rozsadzające rutynę dramaty. Ma doskonały słuch do nastroju i jak nikt czuje ducha czasu. Jego bohaterowie jeszcze pamiętają treść „Harry’ego Pottera” i „Dragon Ball”, ale już oglądają „Inwazję barbarzyńców”, kultowy film o grupie wiekowych przyjaciół. W swoim najnowszym dziele Dolan powraca zarówno do rodzinnego Quebecu, jak i najbliższych mu tematów.

Opowiedziany w delikatnych pastelowych kolorach, błyskotliwych dialogach i piosenkach, m.in. Arcade Fire, Pet Shop Boys, Tom Odell, Florence+The Machine i Britney Spears, brzmiących jak wyznanie, którego nie ma się odwagi uczynić wprost, to emocjonalna love story. Polska publiczność po raz pierwszy mogła obejrzeć film podczas 19. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty we Wrocławiu, gdzie obraz spotkał się z entuzjastycznym odbiorem krytyków i publiczności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *