„Idę na kompromisy, żeby móc śpiewać”. Dorota Osińska o karierze i Evie Cassidy
3 listopada, 2018
Intymnie o czasach PRL-u okiem kobiety. „W szczelinach czasu” opowiada Krystyna Kofta
4 listopada, 2018

Osobista i poruszająca, bo ostatnia. Głowackiego „Bezsenność w czasie karnawału”

„Bezsenność w czasie karnawału” to książka, którą Janusz Głowacki pisał do ostatniej chwili życia (fot. mat. pras.)

Miejscami dowcipna, ironiczno-sarkastyczna w tonie, a gdzie indziej uderzająca w nutę tragizmu. Taka jest ostatnia książka wybitnego pisarza Janusza Głowackiego, zmarłego latem 2017 roku. „Bezsenność w czasie karnawału” to nawiązująca formą do słynnego „Z głowy” narracja o współczesnej Polsce, pełna tak charakterystycznych dla autora, reminiscencji z jego życia i kariery w Polsce i w Nowym Jorku. Składają się na nią ostatnie prozatorskie zapiski pisarza, nad którymi pracował równolegle z pisaniem scenariusza do głośnego filmu „Zimna wojna” Pawła Pawlikowskiego.

„Teraz tak: ja się w tej opowieści będę nazywał Janusz Głowacki. Na to się przed chwilą zdecydowałem i to jest odważna decyzja. Bo mogłem sobie napisać, że ten, co to pisze, się nazywa inaczej, Max F. na przykład albo Tyberiusz Włosiak, czy się tchórzliwie schować jak Stendhal za jakiegoś nieszczęsnego Juliana Sorela. W takim wypadku moje bluźnierstwa, głupoty, świństwa oraz zboczenia idą na tamtego albo są w najgorszym razie porozrzucane na kilku. A tak to na mój rachunek.

Czyli to jest właśnie bardzo odważna i uczciwa decyzja, taką się podejmuje raz w życiu i tylko jeżeli się jest absolutnie niezłomnym i najgłębiej wierzącym. A taki właśnie jestem i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Ja wiem, ile ryzykuję, ale się nie dam zastraszyć i się nie ugnę. I jako to teraz piszę, to jestem z siebie dumny. Radziłem się w tej sprawie najbliższych – żony Oleny, córki, kochanki, księdza Lutra, za którego pośrednictwem ostatnio najczęściej kontaktuję się z Bogiem. I wszyscy poparli moją decyzję. I też byli ze mnie dumni (…)”.

Kolejny fragment książki

„Jak każdy człowiek przyzwoity, ludzi przegranych nie lubię wprost wyjątkowo, a dobroci to już mi nikt zarzucić nie może, poza wróbelkami. A zapisuję to wszystko naumyślnie z nadzieją, że wywołam u czytających poczucie nie żeby zaraz zrozumienia, ale wyższości. To już coś, bo takie poczucie, że się jest lepszym, pomaga, daje sporo radości i nadaje sens życiu. No nie aż tak jak zemsta, chęć odwetu, nienawiść, bo one to już bardzo pomagają. I człowiek nawet nie zauważy, jak to życie przyjemnie i szybko przeleciało”.

(fot. mat. pras.)

O autorze

Janusz Głowacki (1938-2017), prozaik, dramaturg, scenarzysta. Wydał m.in. „Wirówka nonsensu”, „Moc truchleje”, „Ostatni cieć”, „Z głowy”, „Raport Piłata i inne opowiadania”, „Good night, Dzerzi”, „Przyszłem, czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy”. Autor wystawianych na całym świecie sztuk teatralnych „Kopciuch”, „Fortynbras się upił”, „Polowanie na karaluchy”, „Antygona w Nowym Jorku”, „Czwarta siostra”. Napisał scenariusze do filmów: „Polowanie na muchy”, „Trzeba zabić tę miłość”, „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Jest też współautorem scenariuszy „Rejsu” i „Zimnej wojny”.

Laureat wielu nagród, m.in. American Theatre Critics Association Award, John S. Guggenheim Award, Narional Endowment for the Arts, Hollywood Drama League Critics Award, Nagrody Fundacji Alfreda Jurzykowskiego, Nagrody Ministra Kultury. Odznaczony m.in. Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” oraz Krzyżem Komandorskim Odrodzenia Polski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *