„Ale teraz mógł tylko patrzeć na oddalony o dwa kilometry brzeg. Przyszło mu do głowy, że powinien mieć lornetkę. Na drodze biegnącej tuż poniżej horyzontu czasem podnosiły się obłoki kurzu. Nie zbliżając się do rzeki, mógłby wypatrzyć pojedynczych żołnierzy. Chodzili wzdłuż brzegu i szukali śladów na piaszczystych łachach albo w błocie. Pomyślał, że złowi kiedyś metrowego suma, zamieni go na lornetkę, i zaczął się cicho śmiać” – pisze Andrzej Stasiuk.
„Siedzieli przez chwilę w ciszy i słuchali, jak muchy dźwięczą o metal i postukują w rozpędzie o szyby. Za oknem w dole płynęła rzeka. Ogarniała zakolem skarpę i strome wzgórze, na którym podobno stał kiedyś gród. Na skarpę wspinały się drewniane domy kryte strzechą. Ni to wiejskie, ni miejskie. Obudowane kurnikami, chlewikami, komórkami. Gdyby mogli otworzyć okno, poczuliby zapach wsi. Dym, świński gnój, odór wychodków, kurz. Wszystko przesycone zastałą, mulistą wonią rzeki. Na łące nad rzeką pasło się kilka krów. Miasto” – czytamy we fragmencie książki.
Opinie innych autorów
– Wszystko ma w tej powieści zapach, włącznie z okrucieństwem. Jej zmysłowość czasami oszałamia, choć nie zmysłowości podporządkowana jest historia postaci zależnych od zdarzeń niemających dla nich litości, zamkniętych w hipnotycznym korowodzie, z którego nie wyprowadza nawet śmierć. A na drugim planie ostatnie niemieckie przygotowania do najpotężniejszej w ludzkich dziejach wojennej ofensywy, gdyż jest czerwiec 1941 roku na południowym Podlasiu, w sąsiedztwie granicznej, nieco posępnej rzeki. Na pytanie „Sprawa czy kunszt?” odpowiadam, że w „Przewozie” jedno i drugie, ze wskazaniem kunsztu. Fraza, metafory, dialogi, rytm – to pisarska ekstraklasa. Stasiuk potwierdza nie po raz pierwszy, że w tej literackiej konkurencji nie ma sobie równych. Przynajmniej na razie. Są książki, które rozbłyskują, żarzą się i gasną. „Przewóz” nie zgaśnie, choć nie upieram się, że w jego świetle będzie się chciał ogrzać każdy – mówi Eustachy Rylski.
– „Przewóz” to jest powieść o zwyczajności wojny, banalności mordowania, o smrodzie i strachu. W książce sowiecka strona rzeki jest krainą smrodu, a niemiecka strachu, ale właśnie z tego się każda wojna składa: ze strachu i smrodu, a niekoniecznie z heroizmu, niezłomności i bogobojnego patriotyzmu. Po prawdzie w „Przewozie” żadnego heroizmu, niezłomności i patriotyzmu nie ma, a wieszanie człowieka niewiele się różni od zarzynania świni. Nic nowego przecież, nie Stasiuk pierwszy pokazuje wojnę wyzbytą bohaterstwa i bogobojności, ale może trzeba takie prawdy o wojnie znów powtarzać, skoro nam się opowieści o wojnie znów groźnie uwznioślają? – pisze Krzysztof Varga.
O autorze
Andrzej Stasiuk urodził się w Warszawie, ale mieszka w Beskidzie Niskim. Prozaik i eseista. Autor „Murów Hebronu”, „Dukli”, „Opowieści galicyjskich”, „Dziewięciu”, „Jadąc do Babadag”, „Taksimu”, „Dziennika pisanego później”, „Grochowa”, „Nie ma ekspresów przy żółtych drogach”, „Wschodu”, „Osiołkiem” i kilku innych książek. Ostatnio opublikował „Kroniki beskidzkie i światowe”.
Laureat paru nagród, m.in. Nagrody im. Samuela Bogumiła Lindego 2002, Nagrody im. Adalberta Stiftera 2005, Nagrody Literackiej Nike 2005, Międzynarodowej Nagrody Literackiej Vilenica 2008, Nagrody Literackiej Gdynia 2010, Nagrody Nowa Kultura Nowej Europy im. Stanisława Vincenza 2011, Dorocznej Nagrody Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego 2011 w dziedzinie literatury, Nagrody Literackiej m. st. Warszawy 2015, Austriackiej Nagrody Państwowej w dziedzinie literatury europejskiej 2016 oraz Nagrody im. Nicolasa Bouviera 2018. Jego książki są tłumaczone na niemal wszystkie języki europejskie, a także na koreański.