Harcerki z warszawskiego liceum im. Słowackiego żyją w złym miejscu i czasie. Nie opalają się nad Wisłą i nie tańczą na dansingach. Zamiast na parkiecie spotykają się w kanałach, uczęszczają na tajne komplety i rysują na murach znak Polski Walczącej, za co grozi im śmierć.
– „Kto pamięta, że to w końcu jedno i to samo drzewo” – śpiewał Jacek Kaczmarski. Słowa te dźwięczały mi w uszach od chwili, gdy na jubileuszu mojej ukochanej szkoły, liceum im. Juliusza Słowackiego, poczułam, że muszę opowiedzieć historię „dziewcząt ze Słowaka”, o której zbyt długo milczano. Tak jakby chciały, żebym ja – także absolwentka Słowaka – została ich głosem. Nigdy przedtem nie napisałam tak osobistej powieści. Z żadną z wykreowanych przeze mnie wcześniej bohaterek nie czułam tak głębokiej więzi. Żadna z historii nie była mi tak bliska. Ta jest częścią mnie – podkreśla Maria Paszyńska.
O autorce
Maria Paszyńska – pisarka, felietonistka i varsavianistka. Z urodzenia Dolnoślązaczka, adopcyjne dziecko Warszawy.