Połączenie zamiłowania do filmów noir z jedną z wcześniejszych produkcji zainspirowały Nicka Stagliano, scenarzystę, producenta filmowego i reżysera do stworzenia tego obrazu. – Przy „Wirtuozie. Pojedynku zabójców” pomyślałem sobie, a jeśli by tak nasz „bohater” naprawdę był złym człowiekiem, który popełnia błąd i zaczyna stawać się „dobrym”? Od zawsze fascynowało mnie, jaki wpływ na nas, ludzi, ma poczucie winy. Dlatego postanowiłem stworzyć historię, w której główny bohater, będący w rzeczywistości złym człowiekiem, staje w obliczu poczucia winy, sumienia, współczucia i emocji, które zaczynają przejmować nad nim władzę – mówi Nick Stagliano.
Stagliano nigdy nie miał wątpliwości, że stworzone przez niego postaci i historia idealnie wpasowują się w kinowy styl, który od dawna podziwiał. – Zawsze chciałem stworzyć współczesne noir i czułem, że ta historia doskonale wpasowuje się w jego ramy. Udało mi się znaleźć równowagę między współczesną potrzebą szybkiej akcji, a obowiązkowymi elementami klasycznego gatunku takimi jak oświetlenie, gra cieni, muzyka – wyjaśnia reżyser.
Obsada filmu od kulis
Przeglądając listę kandydatów do roli tytułowej, reżyser był zadowolony widząc nazwiska aktorów, z którymi wcześniej miał już okazję współpracować. – Ansona Mounta poznałem wiele lat temu w Nowym Jorku przy okazji pracy nad innym projektem. Byłem pod wrażeniem jego talentu, inteligencji i ogólnej postawy. Od tamtej pory, śledziłem jego karierę i byłem pewien, że będzie idealnie pasował do roli Wirtuoza – podkreśla. Mount także wspomina to samo spotkanie, ponieważ Stagliano wywarł na nim ogromne wrażenie. Po przeczytaniu scenariusza był gotowy do pracy. – Scenariusz do filmu „Wirtuoz. Pojedynek zabójców” miał bardzo dobrą, klarowną strukturę. Od razu do mnie przemówił i wiedziałem, że chciałbym zagrać tę rolę. A to nie zdarza się często – mówi aktor.
W czasie prac nad scenariuszem, Stagliano szczególną uwagę poświęcał rozszerzaniu kluczowej roli Mentora. – Zawsze myślałem, że ta postać jest jednym z kluczowych czynników, które sprawiły, że ta historia jest czymś więcej niż zwykłym filmem akcji. Z tego względu do tej roli potrzebny był aktor na najwyższym poziomie, aby odpowiednio ją przedstawić – wyjaśnia Stagliano. Padło na laureata Oscara Sir Anthony’ego Hopkinsa, który pytany o to, co sprawiło, że chciał zagrać tę rolę, odpowiedział: „Scenariusz. Mentor jest silną postacią. To co mi się najbardziej spodobało to prostota. Nick w bardzo prosty sposób ułożył scenariusz. Nie przereżyserował go na papierze”. Dodał, że kolejną motywacją do przyjęcia tej roli był fakt, że jest to kino niezależne.
Wybranie aktorki, która wcieli się w rolę tajemniczej kelnerki było długim procesem, ponieważ jest to trudna postać – kameleon z natury i bardzo zmienna osobowość. Spotkanie z Abbie Cornish utwierdziło reżysera w przekonaniu, że znalazł aktorkę, która idealnie wcieli się tę postać. – Abbie miała pomysły, które omawialiśmy przez telefon, dzięki temu do czasu, w którym byliśmy gotowi do zdjęć, mieliśmy to już opracowane – podkreśla Stagliano. – Byłam zaintrygowana tą postacią pod wieloma względami. Ona jest solistką, indywidualistką, oszczędną w słowach kobietą enigmą. Podobała mi się w niej żartobliwość i pewność siebie – mówi aktorka.
Reżyser zadowolony z efektu końcowego
W trakcie prac nad filmem „Wirtuoz. Pojedynek zabójców” Nick Stagliano był zadowolony, że udało mu się z powodzeniem wcielić w życie swoje wyobrażenia na temat produkcji, które chodziły mu po głowie przez ponad cztery lata. – Operator Frank Prinzi oraz scenograf Norm Dodge, których znam od 25 lat, dokładnie wiedzieli, jak ma wyglądać film, jeszcze zanim zaczęliśmy zdjęcia. Pomimo kilku kompromisów wynikających z ograniczonego budżetu, udało nam się uchwycić wygląd i styl noir. A to w połączeniu z niesamowitą obsadą, ich wyglądem i sposobem, w jaki wcielili się w swoje postaci, sprawiło, że nie mógłbym być bardziej zadowolony z osiągniętych rezultatów – przyznaje twórca.
– Choć film jest wyprodukowany na styl filmów noir, wypełniony motywami śmierci, rozpaczy, rozpadu oraz chłodnymi, niebieskimi ujęciami, podwaliny filmu są dość uniwersalne. Jest to historia miłosna, która opowiada o złych ludziach, robiących bardzo złe rzeczy – podsumowuje Stagliano.