Światowe nazwiska kultury wizualnej w Łodzi. 24. edycja Fotofestiwalu
12 czerwca, 2025
150. urodziny Alfonsa Karpińskiego. Świętowanie w Galerii Malarstwa w Stalowej Woli
14 czerwca, 2025

Nie tylko muza swojego męża. „W stronę Anny. Biografia Anny Iwaszkiewicz”

Kim była jedna z najlepiej znanych małżonek w historii literatury polskiej XX wieku? Muzą, ostoją i przyjaciółką. Panienką z dobrego domu, zagubioną, zranioną i osamotnioną po odejściu matki i samobójczej śmierci ojca, czasem bezwolną i niepewną. Kobietą borykającą się z chorobą psychiczną, która w poszukiwaniu spokoju i pewności uciekała w niezrozumiałe dla wielu religijne światy. Ale też – a może właśnie przede wszystkim – intelektualistką, tłumaczką i twórczynią. Autorka książki „W stronę Anny. Biografia Anny Iwaszkiewicz” Sylwia Góra rekonstruuje jej życiorys z fragmentów, strzępów i okruchów. Listów, które Anna (wcześniej Hanna Lilpop) pisała przez całe życie – głównie do męża, ale także do innych członków rodziny i do przyjaciół. Dzienników jej, a także tego, co w dziennikach, listach i wspomnieniach napisali o niej inni, m.in. Irena Krzywicka, Maria Dąbrowska, Anna Kowalska, Paweł Hertz, Antoni Słonimski, Zofia Nałkowska, Stanisław Ignacy Witkiewicz, Krzysztof Radziwiłł, Jerzy Liebert, Piotr Mitzner czy Julia Hartwig. Jej cechy posiadają bohaterki tekstów Iwaszkiewicza – Wilda z „Hilarego, syna buchaltera”, tytułowa Anna z „Anny Grazzi” i Joanna z „Matki Joanny od Aniołów”. Echa ich wspólnego życia w podróży znaleźć można w tomie poetyckim „Mapa pogody”, ale przede wszystkim Anna jest obecna w Dziennikach i korespondencji Iwaszkiewicza. Choć jej postać nie jest zupełnie wyrugowana z historii literatury, aż do teraz nie było równie intymnego jej portretu.

To nie jest klasyczna biografia. Nie znajdziemy tu: „urodziła się, żyła, tworzyła, zmarła”. Będziemy poznawać Annę Iwasz­ kiewicz we fragmentach, jej postać będzie się odsłaniać po ka­ wałku. Tak jak wtedy, kiedy na wakacjach rozsuwamy powoli za­ słony w pokoju hotelowym, żeby ostatecznie zobaczyć krajobraz ciągnący się aż po sam horyzont. Ale tam dalej, za horyzontem, wciąż jest coś, co umyka naszym oczom. Podobnie jest z życiem Hani Lilpop, a potem Anny Iwaszkiewicz. Zawsze pozostanie coś, czego nie widać. Czasem zauważymy: „czegoś tu brakuje”.

Anna Iwaszkiewicz nadal jest kobietą pełną tajemnic, których nie potrafię, ale też nie chcę odkryć.

Na jej życiu zaważyła decyzja jej matki, Jadwigi, o opusz­czeniu rodziny dla Józefa Śliwińskiego i zmianie wyznania, by móc ponownie wyjść za mąż. Hania miała wówczas dwa lata. Dzieckiem opiekowali się ojciec, Stanisław Wilhelm Lilpop, i jego siostra Aniela Pilawitz. Stanisław chorował na depresję, leczył się między innymi u doktora Jana Gallusa, który będzie również lekarzem Anny. Choroba psychiczna jest tematem tabu w rodzinie Iwaszkiewiczów, a wcześniej Lilpopów. Pierwszy wspomniał o niej Piotr Mitzner w książce Hania i Jarosław Iwaszkiewiczowie. Esej o małżeństwie, nie pogłębił jednak tego tematu. Do dziś nie było „dobrego momentu”, żeby opowiedzieć o Annie, przyglądając się także depresji psychotycznej, na którą prawdopodobnie chorowała. Tak wynika z jej karty szpitalnej i mojej rozmowy z lekarzem psychiatrii, który zajmuje się badaniem historii zaburzeń psychicznych.

Choroba miała wpływ na życie nie tylko samej Anny, ale też całej rodziny, dlatego to właśnie od tego wątku zaczyna się ta opowieść. Jednak nie byłaby ona prawdziwa i pełna, gdyby całe życie Iwaszkiewicz czytać właśnie przez pryzmat zaburzeń psychicznych. Anna to utalentowana twórczyni, choć sama w to nie wierzyła. Czasy, społeczeństwo, w którym żyła, lektury, które czytała – wszystko to mówiło jej, że kobieta nigdy nie osiągnie tego, co może osiągnąć mężczyzna. Są oczywiście od tej reguły wyjątki, ale nie sądzi, aby to ona mogła być jednym z nich. A jednak zostawiła po sobie dzienniki, a także szkice, eseje, wspomnienia oraz tłumaczenia, które pokazują, że umia­ ła snuć opowieści, potrafiła panować nad językiem, że miała szeroką wiedzę i dobre wyczucie stylu. Ale to jej mąż, Jarosław Iwaszkiewicz, był w ich domu twórcą. ona pozostawała w cie­ niu, kreując dla niego przestrzeń, w której nic nie będzie go rozpraszać, w której będzie miał idealne warunki do pisania. Zawsze obecna, ale jakby tylko trochę, nienarzucająca się.

A jednak wielu gości Stawiska zabiegało o jej uwagę, uśmiech, rozmowę, dobre słowo. Miała doskonałą intuicję do poetów. Często to właśnie najpierw jej, z dużym zaufaniem, czytali swoje utwory choćby Jerzy Liebert czy Krzysztof Kamil Baczyński. Budowała wokół siebie niezwykłą aurę – osoby cie­płej, choć niezwykle zdystansowanej. Miała swoje zwyczaje czy – jak mówili niektórzy – „dziwactwa”. Część najpewniej wiązała się z chorobą, ale były też takie, które po prostu two­rzyły jej osobowość.

Anna Iwaszkiewicz wciąż się chowa – ukrywa w swoim mil­czeniu i samotnych wyjazdach nad morze, w góry, do sanatoriów, gdzie „leczy nerwy”. Jedynie czasem nieco się odsłania: w za­ piskach, które nazywa swoim pamiętnikiem, tłumaczeniach, wyborach czytelniczych, muzycznych, teatralnych, w słowach pisanych w listach do męża, ciotki, przyjaciół, córek, wnuków. Nieoczywistość jej wyborów i opinii wprawia raz w zachwyt, innym razem w stupor.

Ta książka to także podróż, którą odbyłam – dosłowna i meta­ foryczna – śladami Anny Iwaszkiewicz. Nie pozostało ich wiele. Zaczniemy ją w Stawisku, kiedy Anna była już u schyłku życia. opowiedzą o niej osoby, które ją znały – nie tylko wnuki, ale też przybrany syn Wiesław Kępiński czy sąsiad z Podkowy Leśnej Daniel Olbrychski. Pojawiający się mimochodem w tych roz­mowach wątek choroby będzie rozwinięty w drugim rozdziale. Następnie przyjrzymy się najważniejszym wydarzeniom z jej życia – dzieciństwu i młodości, podczas których rodziły się pierwsze zainteresowania i fascynacje, lekturom, które czytała, podróżom, jakie odbyła, i ludziom, których podziwiała. rozpad małżeństwa jej rodziców i odejście matki oraz późniejsza de­ presja jej ojca – to będą dwa kolejne duże tematy, które wpłyną na kruchą psychikę dziewczynki, a potem kobiety. Do tych dwóch relacji – z matką i z ojcem – będą dochodzić kolejne – z ciotką Pilawitzową, a potem z mężem Jarosławem Iwaszkie­wiczem, Antonim Słonimskim, Marią Morską, córkami Marią i Teresą oraz wnukami Anusią i Maciusiem. Poznamy Annę tłumaczkę, eseistkę, ale też Annę pisarkę, bo jej dzienniki, a także przekłady literackie i książka, którą wydała pod koniec życia, pokazują, jaką literaturę mogłaby tworzyć. Będziemy jej towarzyszyć na wszystkich etapach życia, nie zawsze po kolei, zgodnie z linią czasu. Ale właśnie taka forma opowieści wydaje mi się najbliższa i najwłaściwsza mojej bohaterce, zdaje się bowiem odpowiadać tym wszystkim światom, które istniały w jej świadomości.

O autorce

Sylwia Góra to kulturoznawczyni, literaturoznawczyni, doktorka nauk humanistycznych i absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Autorka książki „Ewa Kierska. Malarka melancholii” oraz „Kobiety, których nie ma. Bezdomność kobiet w Polsce”. Ponadto jest animatorką kultury, a także szefową działu literackiego w Kulturze Liberalnej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *