Nowa komedia Boona to szósty, wyreżyserowany przez niego film, ale jeszcze bardziej osobisty od hitu „Jeszcze dalej niż Północ”. Po dziesięciu latach od wejścia do kin obrazu, który odniósł największy sukces kasowy w historii francuskiego kina – ponad 20 mln widzów, Dany Boon znów bawi, wzrusza i bije rekordy. Komedia cieszy się ogromną popularnością we Francji, gdzie przez trzy tygodnie królowała na szczycie Box Office i prawie dwukrotnie pobiła frekwencję produkcji „Nowe oblicze Greya”, gromadząc w kinach ponad 5 milionów widzów.
W nowym filmie „Rodziny się nie wybiera” reżyser wraca też w rodzinne strony. Twórca podkreśla przy tym, jak ważna jest dla niego pamięć o tym, skąd pochodzi. Zdradza też, co było dla niego inspiracją do nakręcenia filmu. – Pochodzę z północy Francji i jestem dumny z moich korzeni, z dorastania w skromnej rodzinie robotniczej, ze znajomości dialektu pikardyjskiego. Większość moich postaci to prości i uczynni ludzie. Pewnego dnia zacząłem się zastanawiać, co by było, gdybym poszedł inną ścieżką. Gdybym po przyjeździe do Paryża posłuchał rad niektórych producentów, pozbył się akcentu i zapomniał, skąd pochodzę. Wymyśliłem więc postać projektanta imieniem Valentin, w którego sam się wcielam w filmie, a który wstydzi się swych korzeni na tyle, że całkowicie się od nich odciął. Aż do pewnego dnia, kiedy przeszłość dosłownie zwala mu się na głowę – podkreśla Dany Boon.
Rodzina potrafi wywrócić życie do góry nogami
Wszyscy znają go jako pozbawionego rodziny, wychowanego w sierocińcu genialnego projektanta wnętrz ukrywającego się pod tajemniczym pseudonimem: Valentin D. Wspólnie ze swoją piękną partnerką Constance, kolejnymi kolekcjami rzucają na kolana Paryż i światowy design. Wszystko zmieni się jednak, kiedy o jego istnieniu przypomni sobie, mieszkająca w prowizorycznej przyczepie na północy Francji i posługująca się ciężkim do zrozumienia dialektem, szalona rodzina. Obchodząca właśnie urodziny matka Valentina D. oraz brat wraz z żoną i córką bez zapowiedzi przyjeżdżają do Paryża i rzucają się w objęcia przerażonego projektanta podczas otwarcia wystawy prezentującej jego najnowszą kolekcję.
Na domiar złego, w wyniku wypadku samochodowego traci on pamięć i cofa się do własnych wspomnień z czasu, gdy miał 17 lat. Wtedy nie znał jeszcze swojej obecnej partnerki i kochał się w obecnej żonie brata. Zapomina również jak mówi się po francusku z pięknym paryskim akcentem i zaczyna niezrozumiale bełkotać w dziwacznym dialekcie z dalekiej północy kraju. Constance zrobi wszystko, by odzyskać swojego dawnego partnera. Rodzina Valentina zostaje w Paryżu i dołoży wszelkich starań, aby wywrócić jego życie do góry nogami.
Emocje na planie udzieliły się reżyserowi
Dany Boon to francuski aktor, reżyser, scenarzysta i producent filmowy. Jego prawdziwe nazwisko to Daniel Hamidou, a swój pseudonim artystyczny zaczerpnął z amerykańskiego serialu z lat 60. „Daniel Boone”. Tworzenie najnowszego dzieła było dla reżysera sporym emocjonalnym wyzwaniem ze względu na osobiste wątki zawarte w „Rodziny się nie wybiera”. – Pamiętam rozmowy z matką, które przypominają te, które Valentin prowadzi ze swoją mamą. Widziałem własnego ojca w roli, którą przyjął Pierre Richard. Gdy kręciliśmy scenę, w której mój bohater nawiązuje nareszcie więź z własną przeszłością, w pewnym momencie usiadłem i się rozpłakałem. Ujęcie było zrujnowane, ale cóż zrobić, emocje przeważyły – wspomina pracę nad filmem Boon.
Rozumie, że motyw rodzinnych więzi jest dla ludzi bardzo ważny i wielu widzów potrafi przenieść na film własne doświadczenia, niezależnie od tego, czy pochodzą z klasy robotniczej, czy wyższych sfer. – Nasi rodzice zawsze będą nas postrzegać jako dzieci, a my zawsze będziemy ich traktować przy innych ludziach z lekkim dystansem – dodaje reżyser.