Na wystawie można zobaczyć kolejne etapy wysokogórskiej wyprawy zwykle niedostępne dla opinii publicznej: podróż jelczem z Polski do Katmandu (ponad 10 tysięcy kilometrów przez ZSRR, Iran i Pakistan), wizytę w domu szerpów, trekking dżunglą przedhimalajską czy budowę bazy. To też opowieść o organizacji takiej wyprawy w czasach PRL, a więc o szarej strefie, handlu, przemycie, specjalnie przygotowywanych kurtkach, butach czy sprzęcie.
– Największa trudność fotografii wysokogórskiej polega na tym, żeby się znaleźć w górach, umieć tam być i nie zginąć. Do tego potrzebna jest przyjaźń, zaufanie i pewność, że obok jest ktoś, kto o tobie myśli – opowiada autor zdjęć. Jak dodaje, miał świetny aparat – Hasselblad 500C z migawką centralną. – W materiały fotograficzne na wyprawę w Himalaje zaopatrzyła nas firma Kodak, która zobowiązała się do wywoływania ich na bieżąco – w Wielkiej Brytanii. Z pomocą przyszła nam Elizabeth Hawley, nepalska korespondentka agencji Reuters. Jeden z Szerpów wiózł klisze z naszej bazy do wioski Namcze Bazar, stamtąd trafiały do Hawley, a ona przesyłała je do Londynu, gdzie wywoływano je w laboratorium i wyprawiano w drogę powrotną – opowiada Mirek Wiśniewski.
Stacja na Antarktydzie działa do dziś
W grudniu 1976 roku Mirek Wiśniewski płynie statkiem „Dalmor” ku wybrzeżom Antarktydy wraz z budowniczymi Polskiej Stacji Arktycznej im. Henryka Arctowskiego. Dokumentuje zainicjowaną przez polski rząd wyprawę badawczą. W skład zespołu wchodzili naukowcy, pracownicy MON, saperzy, mechanicy, elektrycy, radiotechnicy, kierowcy, lekarze i alpiniści. Na zdjęciach nie tylko utrwalił podróż statkiem, budowę stacji i warunki, w jakich znaleźli się uczestnicy wyprawy, ale stworzył kolejną opowieść o determinacji i pomysłowości, którą wymuszały czasy PRL. Założona w lutym 1977 roku pierwsza polska placówka badawcza na biegunie południowym z sukcesem funkcjonuje do dziś.
Wśród surowych pejzaży można zobaczyć uczestników obydwu wypraw m.in. himalaistów: Andrzeja Zawadę, Wojciecha Kurtykę, Andrzeja Heinricha, Ryszarda Szafirskiego, Annę Okopińską, Bogdana Jankowskiego oraz polarników: Ryszarda Czajowskiego i Stanisława Rakusę-Suszczewskiego. Ponadto operatora filmowego Stanisława Latałłę, który zginął tragicznie podczas wyprawy na Lhotse.
Zdjęcia zabawne, niekiedy absurdalne
Dzięki fotografiom Mirka Wiśniewskiego można nie tylko zajrzeć za kulisy obydwu ekspedycji, zrozumieć fenomen polskiego himalaizmu i realia życia w PRL-u, ale również uświadomić sobie, jak w ciągu 50 lat zmienił się świat i jak silne piętno na nim odcisnęli Polacy. Niestety Antarktyda i lodowce topnieją coraz szybciej, a świat biegunów powoli też staje się historią.
– Z zamkniętych pudeł wyłoniła się opowieść o podróży, przyjaźni, mierzeniu się z ograniczeniami. To historia początków Polskiego Himalaizmu Zimowego z innej perspektywy – codzienności zwykłych ludzi w niecodziennych warunkach. Na zdjęciach widać nierzadko zabawne, nieco absurdalne zdarzenia ocierające się o brawurę, do której zdolni byli ludzie realizujący swoje marzenia – opowiadają kuratorki Katarzyna Bańka, Maria Wiśniewska, Sandra Włodarczyk.
O autorze
Mirek Wiśniewski to fotograf, taternik, speleolog, alpinista, lekarz medycyny. Od 1966 roku członek Związku Polskich Artystów Fotografików, a od 2002 honorowy członek. Przez lata związany z Instytutem Matki i Dziecka w Warszawie oraz Centralnym Szpitalem Klinicznym Wojskowej Akademii Medycznej w Warszawie, gdzie zajmował się medyczną fotografią naukową i opracowywał innowacyjne metody zastosowania fotografii w chirurgii plastycznej.
Jako kierowca jelcza oraz fotograf uczestniczył w zimowej wyprawie na Lhotse (8516 m.n.p.m.) w 1974 roku. W latach późniejszych uczestniczył w jeszcze kilku wyprawach w Himalaje, m.in. jako kierowca pierwszej zakończonej sukcesem zimowej ekspedycji na Mount Everest (8848 m.n.p.m.) w 1980 roku. W latach 1976-1977 brał udział w budowie Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego na Wyspie Króla Jerzego w archipelagu Szetlandów Południowych na Antarktydzie. W ekspedycji uczestniczył jako fotograf, lekarz i kierowca. Jako członek Speleoklubu Warszawskiego odwiedził ponad trzydzieści jaskiń w Polsce i na świecie. Szereg podróży artystycznych zaowocował licznymi wystawami fotograficznymi oraz autorskimi albumami. Tej wystawie również towarzyszy album zdjęć.