Przed nami 22. Wielkanocny Festiwal im. Ludwiga van Beethovena. Jaki jest motyw przewodni tegorocznej edycji?
Mamy w tym roku wielkie rocznice i naturalnie nie możemy obchodzić wszystkich, ale ta myśl przewodnia to: Beethoven i wielkie rocznice. Ta najważniejsza to oczywiście 100-lecie niepodległości naszego kraju – Polski. Będziemy też obchodzić 70-lecie nawiązania stosunków dyplomatycznych między Polską a Izraelem. Ponadto mamy 100-lecie Estonii, ale też i inne rocznice, jak choćby 85-lecie świętej pamięci, nieżyjącego już wielkiego Henryka Mikołaja Góreckiego, ale też 85-lecie Krzysztofa Pendereckiego. W końcu, niemniej ważna rocznica, czyli 100-lecie urodzin Leonarda Bernsteina.
Dlaczego akurat Bernstein?
To, że został on dyrektorem muzycznym nowojorskiej filharmonii zawdzięcza innemu wielkiemu Polakowi. Był nim szef tejże instytucji do 1943 roku, który wprawdzie później przyjął amerykański paszport, a o którym trochę zapomnieliśmy, czyli Artur Rodziński. Dzięki niemu i Kusewickiemu (Siergiejowi – przyp. red.), jak zachorował Bruno Walter, 25-letni Leonard Bernstein, dopiero co po studiach, dostał szansę na wielką karierę.
Gdy przyjechał do Nowego Jorku mieszkał w suterenie, bo nie miał pieniędzy na opłacenie czynszu. Wówczas Rodziński powiedział, że nie będzie szukać innych wielkich dyrygentów i z trójki zdolnych wybrał właśnie Bernsteina. 13 listopada 1943 roku odbył się koncert, który transmitowała CBS, a w programie znaleźli się Wagner, Schumann i Strauss. Występ okazał się wielkim sukcesem i był to początek wielkiej kariery Bernsteina.
W jaki sposób Bernstein zaistnieje podczas Festiwalu?
Już poprzez koncert, inaugurujący, w którym usłyszeliśmy II Symfonię „The Age of Anxiety”. Przy fortepianie zasiadł nasz wielki, polski pianista Krystian Zimerman. Skoro mamy patrona Beethovena to na początku zabrzmiała III Symfonia Es-dur op. 55 „Eroika”. Mieliśmy to szczęście, że Zimerman zagrał tę samą symfonię, którą wielokrotnie grał pod batutą Bernsteina, a teraz Simona Rattle’a. Wykona ją też m.in. w Baden-Baden, Berlinie, Salzburgu i na festiwalu w Luzernie. Tam zagra tylko jeden koncert, a u nas wystąpił aż dwukrotnie.
Jak ściąga się takie gwiazdy, jak Krystian Zimerman. Czy trudno go było sprowadzić na Festiwal?
Ja bardzo szanuję prywatność Krystiana Zimermana, to wielki artysta. Wyszłam z założenia, że od czasu do czasu będę wysyłała mu smsy i pytała, czy jednak nie rozważyłby zagrania na Wielkanocnym Festiwalu i wreszcie się doczekałam. Zgodził się nawet na zagranie drugiego koncertu. W tym celu musieliśmy przesunąć otwarcie Festiwalu na 16 marca.
Wystąpią jednak gwiazdy nie tylko fortepianu ale i skrzypiec.
Z Anne Sophie Mutter było podobnie. Grała już u nas 9 lat temu i tyle czasu czekałam, by wróciła do Polski. Tym razem z koncertem Beethovena pod batutą Cristiana Macelaru z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach. Zagra również recital w Krakowie, Katowicach i we Wrocławiu. Koncert Beethovena poza Warszawą powtórzy także w Katowicach. Prowadzimy taką politykę, żeby koncerty odbywały się nie tylko w stolicy, która jest miejscem festiwalu, ale żeby publiczność miała możliwość posłuchania i zobaczenia tych wielkich nazwisk w muzyce klasycznej. Współpracujemy z wieloma miastami w Polsce i jeżeli możemy, to staramy się powtarzać niektóre koncerty.
Nie zabraknie też młodych wschodzących gwiazd przy fortepianie, które będą miały swoje koncerty.
Będzie Krzysztof Książek, ale również Łukasz Krupiński, który zagra Fantazję polską Ignacego Jana Paderewskiego z po raz drugi powołaną Orkiestrą Santander, tym razem pod batutą wybitnego dyrygenta amerykańskiego – Lawrence’a Fostera. Zagra też chiński pianista Conrad Tao z Buffalo Philharmonic Orchestra i wykona koncert fortepianowy George’a Gershwina. W końcu mamy 120. rocznicę urodzin tego kompozytora.
Na początku wspomniała Pani o stosunkach polsko-izraelskich, nastąpi ich ocieplenie dzięki muzyce?
Muzyka łączy, music unites. Dobrze się stało, a przecież nikt z nas nie wiedział, że będzie takie ochłodzenie stosunków polsko-izraelskich. Myślę, że koncert Cameraty Jerusalem powinien w jakimś sensie pomóc. Patronat otrzymaliśmy od Pani Anny Azari, która zresztą bardzo miło mnie przyjęła w ambasadzie. Będzie też jej krótki tekst do programu. Orkiestra przyjeżdża z Jerozolimy pod batutą Avnera Birona.
Tym koncertem chciałam podkreślić, że Polska była pierwszym krajem, który uznał państwo Izrael, stąd zaproszenie. Nie jest przypadkiem, że dla Cameraty Jerusalem, ponieważ właśnie z tą orkiestrą grał nasz wybitny pianista Szymon Nehring. Był to I koncert Beethovena, który właściwie zdecydował o jego wygranej w konkursie im. Artura Rubinsteina w Tel-Avivie w zeszłym roku. Jak mówił mi pan Biron, po tym wykonaniu prawie wszyscy wiedzieli, że pierwszą nagrodę otrzyma nasz Rodak. Tym razem na Festiwalu Szymon wykona II Koncert Beethovena.