Literacki geniusz Truman Capote zdobył przyjaźń najsłynniejszych kobiet swoich czasów. Pisarz nazywał je „łabędzicami” i traktował jak żywe dzieła sztuki. Doceniał ich sposób na życie oraz chętnie korzystał z majątków ich mężów, znajomości i wpływów. Pływał ich jachtami, latał samolotami, mieszkał posiadłościach, jadał przy ich stołach, uważnie obserwował ich życie i wysłuchiwał ich najbardziej intymnych historii…
Z kolei one – piękne, bogate i często nieszczęśliwe znajdowały powiernika w Trumanie, który w bezwzględny sposób je zdradził i wykorzystał ich największe tajemnice. Nie podejrzewały, że ich historie miały stać się podstawą jego potencjalnie najważniejszej powieści „Wysłuchane modlitwy”. Ostrzegano go, że „łabędzice” rozpoznają siebie, ale Truman twierdził że „są zbyt głupie”. Niedokończona powieść, która miała ugruntować jego karierę, stała się bezpośrednią przyczyną jego upadku.
Fragment książki
Przez lata Truman Capote wszystkim dookoła z dumą oświadczał, że pisze „najwybitniejszą powieść epoki”. Książka miała opowiadać o grupie najzamożniejszych, najbardziej eleganckich kobiet na świecie. Postacie były fikcyjne, oczywiście… Wszyscy jednak wiedzieli, że ich pierwowzorów należy szukać wśród najbliższych przyjaciółek pisarza – koterii cudownych, błyskotliwych i bajecznie bogatych kobiet, które nazywał swoimi łabędzicami.
Truman rozumiał, co osiągnęły te kobiety i w jaki sposób im się to udało. Nie wszystkie pochodziły z zamożnych rodzin, ale stały się ich częścią w wyniku zawartych małżeństw, często nawet kilku. Starannie pielęgnowały swoje wdzięki, a osobom postronnym wydawało się, że mają wszystko. Lecz dla większości z nich szczęście było nieuchwytnym ptakiem, ciągle znikającym z oczu. A pięćdziesięcioletni Truman zdawał sobie z tego sprawę. Swojej powieści o łabędzicach nadał tytuł „Wysłuchane modlitwy”, nawiązując do słów przypisywanych świętej Teresie z Ávili: „Więcej łez wylano z powodu wysłuchanych niż niewysłuchanych modlitw”.
W 1975 roku Truman był jednym z najsławniejszych pisarzy na świecie. Nawet ci, którzy nie przeczytali nic jego autorstwa, słyszeli o tym drobnym ekstrawaganckim homoseksualnym artyście. Jego mikropowieść z 1958 roku „Śniadanie u Tiffany’ego” wychwalano wszem wobec, a gwiazda, która wystąpiła w ekranizacji książki, robiła furorę w 1961 roku, kiedy to odbyła się premiera filmu. W „Z zimną krwią” z 1966 roku, opartym na prawdziwych wydarzeniach mistrzowskim kryminale, zaczytywały się miliony Amerykanów, a jeszcze większa ich liczba obejrzała filmową adaptację, która trafiła na ekrany w kolejnym roku. Nazywany „Maleńkim Terrorystą” Truman stale pojawiał się w nadawanych o późnych porach programach telewizyjnych, gdzie hipnotyzował widzów swoimi przerażającymi opowieściami.
Bogaty, sugestywny styl Trumana oraz niesłychany międzynarodowy sukces, który zapewniła mu powieść „Z zimną krwią”, zaskarbiły pisarzowi publiczność z niecierpliwością wyczekującą kolejnych owoców jego pracy. „Wysłuchane modlitwy” miały być śmiałym wyczynem literackim, demaskującym towarzystwo z wyższych sfer i łączącym fikcyjne ozdobniki ze „Śniadania u Tiffany’ego” z narracją „Z zimną krwią” opartą na faktach znanych autorowi z pierwszej ręki. Tylko jemu udało się aż tak zbliżyć do tych kobiet i ich nieuchwytnego, sekretnego świata. Oczywiście byli już pisarze tacy jak Marcel Proust i Edith Wharton, których zaliczane do klasyki powieści koncentrowały się na elitach współczesnych autorom – oni jednak należeli do grona uprzywilejowanych: urodzonych i wychowanych w kręgach wyższych sfer. Truman natomiast pochodził z zewnątrz. Odkąd kilka dekad wcześniej przybył z małego miasteczka w stanie Alabama do Nowego Jorku, zdobył wyjątkową pozycję wśród socjety tego miasta – jako nieustannie zajmujący gość, którego urok otwierał drzwi prowadzące do najbardziej ekskluzywnych kręgów… Zawsze uważny, z szeroko otwartymi oczami, nadstawiający uszu.
Piękno, gust oraz maniery ludzi uprzywilejowanych przyciągały Trumana w równym stopniu, jak odpychały go ich aroganckie poczucie wyższości i lekceważenie życia zwykłych zjadaczy chleba. Życia pełnego prawdziwych doświadczeń i trudnych lekcji. Napięcie między tymi dwoma systemami wartości zainspirowało Trumana do stworzenia swojego nieśmiertelnego dzieła.