Internet nie jest wcale tak neutralny, demokratyczny i wolny, jak się nam z pozoru wydaje. Cenzura w mediach społecznościowych de facto okazuje się idealnym narzędziem do sterowania rzeczywistością. Jak to możliwe, że Facebook czy Instagram mają dziś taką władzę, o jakiej do tej pory większość państw mogłaby tylko pomarzyć?
Nie byłoby to możliwe, gdyby nie moderatorzy, których zadaniem jest przeglądanie treści zamieszczanych przez ok. dwa miliardy użytkowników. Wpisy, czyli posty, zdjęcia, filmiki, grupy i strony są wyłapywane przez algorytm albo przez użytkowników serwisu. Ostatecznie to moderator decyduje, czy kwalifikują się do usunięcia. Rekordziści potrafią przejrzeć nawet 25 000 wpisów dziennie. Łącznie na całym świecie Facebook posiada ok. 7,5 tysiąca takich pracowników, którzy mówią 24 językami. Jedna trzecia z nich pracuje w Dolinie Krzemowej, zaś pozostali zdalnie w odległych regionach takich, jak Indie czy Filipiny. Ci moderatorzy zarabiają zazwyczaj jednego dolara za godzinę, a na swoim stanowisku wytrzymują średnio pół roku.
(fot. mat. pras.)
Stresująca praca moderatora
Ostatnio media obiegła informacja, że niejaka Selena Scola, eks moderatorka treści na Facebooku, wytoczyła proces kalifornijskiemu gigantowi. Oficjalnie od czerwca 2017 roku do marca 2018 była zatrudniona przez firmę Pro Unlimited, podwykonawcę usług dla Facebooka. Była moderatorka oskarża serwis o niedostateczną opiekę, np. brak odpowiedniego przeszkolenia. Kobieta boi się ujawniać szczegóły swojej pracy, gdyż obawia się oskarżenia związanego z publikacją prywatnych danych użytkowników.
Przedstawiciel Facebooka oświadczył, że pozew jest rozpatrywany, ale nie skomentował oskarżeń. Przyznał, że praca moderatora faktycznie wiąże się ze stresem, ale jednocześnie zapewnił, że pracownicy otrzymują pomoc psychologiczną i są dobrze przygotowani do filtrowania treści. Jego zdaniem to oczywiste, że nie każdy nadaje się na moderatora. Scola domaga się, aby Facebook opracował program, który będzie monitorował terapię kobiety.
Czym jest „niebezpieczna” treść?
W filmie „Czyściciele Internetu” pojawia na filozoficzne pytanie Nicole Wong, byłej wiceprezeski Google’a i współtwórczyni tamtejszego regulaminu pracy moderatorów treści. Dostrzega ona dylemat między zgodą na wolność słowa w sieci, a ograniczaniem jej szkodliwych konsekwencji. Czy lepiej jest pozwalać na publikację wszystkiego i dopiero potem usuwać niebezpieczne treści? Czy może filtrować wpisy od samego początku? Oto jest pytanie. Należałoby się głębiej zastanowić, czym jest „niebezpieczna” treść i czy taka klasyfikacja jest możliwa oraz jednolita dla wszystkich krajów na świecie.