„Ta rola była aktorskim Mount Everestem”. Boczarska z Orłem za „Sztukę kochania”
27 marca, 2018
Co by było gdyby… „Bohaterowie polskich powstań narodowych” bez tajemnic
30 marca, 2018

„La Cintura” porywa do tańca. Alvaro Soler powraca z nowym singlem

(fot. Facebook/Alvaro Soler)

Hiszpański artysta zdążył już wylansować takie przeboje jak „Sofia” czy „El Mismo Sol”. Ma na swoim koncie też duet z Jennifer Lopez, a także z naszą Moniką Lewczuk. Teraz Alvaro Soler wraca z zupełnie nowym singlem. Piosenka zatytułowana „La Cintura” zapowiada jego drugi album studyjny „Mar De Colores”, który ukaże się już we wrześniu. To dobry moment, by przypomnieć rozmowę z tym popularnym w naszym kraju artystą.

Masz tutaj wierne grono fanów. Jak się czujesz z taką popularnością?

Myślę, że cały czas jestem normalny, a z drugiej strony uwielbiam czuć wsparcie z różnych stron. Podróżowanie i spotykanie się z fanami daje możliwość porównywania, bo każdy kraj jest inny. To naprawdę wspaniałe móc odczuwać tak ciepłe przyjęcie od fanów, które płynie także poprzez wiadomości na Instagramie. Często dzielę się informacjami, gdzie akurat jestem. Nawet jeśli czasami jest szara aura, to nie należy się tym przejmować, bo emocje są ważniejsze i pokonują pogodę.

Polskie fanki nie darowałyby mi, gdybym nie zapytał: jesteś wolny czy w związku?

Obecnie to skomplikowane mieć kogoś, ponieważ cały czas podróżuję. Myślę, że należę do tych osób, które pragną stabilizacji. Nie mógłbym jednak być z kimś i nie widzieć się przez dwa miesiące, dlatego teraz to ciężka sprawa.

(fot. Olaf Pisarek)

Zawsze chciałeś zajmować się muzyką?

Miałem zupełnie inne plany, gdyż studiowałem inżynierię, chcąc zostać projektantem samochodów, które kocham. Auta, rowery i wszystko co jeździ, naprawdę uwielbiam to. Stąd naturalny wybór kierunku studiów, ale po powrocie z zajęć zajmowałem się oczywiście muzyką. W ten sposób łączyłem dwie rzeczy, które lubię.

Gdy skończyłem studia, w Hiszpanii był akurat kryzys finansowy, nie dało się znaleźć pracy, by móc zarabiać na życie i jednocześnie zajmować się muzyką. Zdecydowałem się porzucić pracę w zawodzie i postawić na muzykę. Po 1,5 roku wydałem „El Mismo Sol”, co pozwoliło mi żyć i zarabiać dzięki muzyce.

(mat. pras.)

Zaskoczył Cię sukces pierwszej płyty?

Tak, oczywiście, nadal mnie zaskakuje. Pierwszy rok płyty „El Mismo Sol” był bardzo ekscytujący i szybko minął. To było zabawne móc obserwować, jak krążek spisuje się w kolejnych krajach. Polska była jednym z ostatnich, w którym płyta przypadła do gustu, ale reakcja była naprawdę żywiołowa. To pokazuje, że nigdy nie należy kalkulować. Czasami trzeba się zdać na los, dokąd nas zaprowadzi.

Płyta przyniosła mi też wiele niesamowitych doświadczeń, jak choćby współpracę z Jennifer Lopez. Piosenka miała zaledwie trzy miesiące, gdy ją usłyszała i zapragnęła popracować ze mną. Byłem przeszczęśliwy, że utwór tak dobrze się spisuje, a Jennifer była jak dodatkowa nagroda. Nie spodziewałem się tego kompletnie.

Powiedziałeś już o jednej pasji, ale skoro pochodzisz z Barcelony, to może piłka nożna?

Prawdę mówiąc to nie. Piłka nożna jest w porządku, ale bez szczególnych emocji. Chociaż wiem, że w Hiszpanii futbol jest bardzo popularny. Ja wolę sporty wodne: wakeboarding, windsurfing i wszystko, co wiąże się z prędkością.

Czasami lubię też rysować, co mnie relaksuje, a także staram się rozwijać swoją kreatywność z użyciem materiałów, takich jak karton czy drewno. Oczywiście robię to wówczas, kiedy mam czas, o który teraz ciężko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *