„Kiedy opatrzyli zranienia na palcu i ramieniu, minęło pięć godzin i dwadzieścia pięć minut. Oczywiście wywiadów dla prasy nie udzielali prawdziwi bohaterowie tej historii — Salgarello i Crucitti — ale ich szef, Castiglione. Miał on prawdziwy talent aktorski i snuł domysły o ingerencji siły wyższej. Powiedział: „To jest cud. Jeśli spojrzeć w książkę o anatomii, kula nie może przejść przez ciało, nie uszkadzając przy tym żadnych witalnych narządów”.
Jest to oczywiście nonsens. Anatomia papieża była zupełnie normalna, a przebicie dwóch rodzajów jelit, razem sześć razy, uszkodzenie grubej kości krzyżowej i utrata trzech litrów krwi jest uszkodzeniem witalnych narządów. Castiglionemu chodziło o to, że gdyby kula przeszła nieco z boku, uszkodziłaby duże naczynia krwionośne. Wtedy Jan Paweł II nie przeżyłby trzech kwadransów, jakie minęły między strzałem a operacją”.