Zanim 25-letni artysta, który w przeszłości brał udział w popularnym programie „The Voice of Holland”, dał swojemu krajowi upragnione zwycięstwo, pierwsze od 44 lat, na półmetku czyli po głosowaniu jury zajmował trzecie miejsce. Widzowie okazali się bardziej przychylni, a ich głosy okazały się decydujące, dzięki czemu Holandia wygrała konkurs przed Włochami i Rosją.
Na kolejnych miejscach znalazły się m.in. Szwajcaria, Norwegia, Szwecja i Azerbejdżan. Zdaniem widzów i jurorów, z 26 ekip startujących w finale najsłabiej zaprezentowała się Wielka Brytania. To piąte zwycięstwo Holandii w historii konkursu Eurowizji, dzięki czemu w przyszłym roku finał konkursu odbędzie się w tym kraju.
Polska poza finałem
Polskę reprezentował zespół Tulia, wykonujący muzykę folkową, ale odpadł w pierwszym półfinale. Piosenka „Fire of Love (Pali się)” była wykonywana po polsku i angielsku, ale to nie wystarczyło, by podbić serca widzów oraz jury. Po finale wiadomo już, że zabrakło zaledwie dwóch punktów, ponieważ Polska zgromadziła ich w sumie 120 (po 60 od jury i widzów) i zajęła 11. miejsce w swoim półfinale.
W głosowaniu jury Polska dostała 10 punktów z Finlandii, po 8 punktów od Australii i Węgier, po 7 – Czech i Estonii, 6 z Białorusi, 5 od Izraela, a po 3 punkty od Słowenii, Serbii i Portugalii. Z kolei widzowie z Francji i Islandii przyznali Tulii 8 punktów, 7 – Czechy, po 6 – Finlandia i Węgry, po 5 – Australia, Belgia, Białoruś i San Marino, po 2 – Estonia i Izrael, a 1 punkt powędrował ze Słowenii.
Dwa półfinały, a potem finał
Udział w wielkim finale w Tel Awiwie miało zagwarantowanych sześć krajów: Izrael jako gospodarz oraz Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Hiszpania i Włochy, czyli tzw. wielka piątka państw, które płacą największe składki na organizację imprezy. Pozostałe o udział w sobotnim koncercie musiały walczyć w dwóch półfinałach, z których po dziesięć zapewniło sobie awans.