Jaką cenę można zapłacić za pokonanie przeciwników? „Maria Stuart” w Teatrze Narodowym
7 czerwca, 2022
„A tam, cicho być!”. Blaski i cienie życia Bohdana Smolenia w jego biografii
9 czerwca, 2022

Fascynujący obraz wyjątkowej kobiety. Książka „Słońca bez końca. Biografia Kory”

Biografia Kory to portret artystki złożony z setek puzzli (fot. mat. pras.)

Piosenkarka, poetka, artystka. Charyzmatyczna i nietuzinkowa. Niedająca się zaszufladkować. Wzbudzająca skrajne emocje. Ikoniczna. Sama o sobie mówiła: „Nie jestem taka, jaką mnie opisują”. Jaka zatem była Kora, czyli Olga Sipowicz z domu Ostrowska, primo voto Jackowska? Jaka droga poprowadziła ją z ubogiej krakowskiej sutereny na największe polskie sceny. Co ją ukształtowało? Autorka książki „Słońca bez końca. Biografia Kory” – Beata Biały z uwagą i czułością składa portret artystki niczym obraz z setek puzzli. Z rozmów z jej bliskimi, przyjaciółmi, z zapisków i wspomnień, ze słów samej Kory, kreśli fascynujący obraz tej wyjątkowej kobiety. 

Kora miała cztery lata, gdy matka zapadła na gruźlicę, a ona z siostrą trafiły do sierocińca. Sierociniec w Jordanowie przy ulicy Rynek 45 prowadziły siostry prezentki. Należał do Caritasu. „Spędziłam tam pięć strasznych lat”33 – napisze potem w swojej biografii Kora, Kora. A planety szaleją. W domu dziecka nie była już Olgą, Olusią ani Ciucią. Była numerem osiem, taki bowiem numer miała na ubraniach. „Nikt nie wołał na mnie: Oleńko albo Gwiazdeczko, jak nazywała mnie mama. Byłam numerem osiem”34 – wspomina Kora. Jedynie siostra Marta, szefowa kuchni, która się nią opiekowała, nazywała dziewczynkę „Gwiazdeczką”. Podarowała jej nawet czerwony sweterek i była jedyną osobą, która w tym okrutnym klasztorze dała jej odrobinę serca. „Zakonnice były dla nas w patologiczny sposób okrutne. Biły, wykręcały uszy, kazały – jak w bajce – klęczeć na grochu, znęcały się psychicznie. Miałam tak powykręcane, naderwane uszy, że dosłownie zwisały mi z głowy. Pod koniec tygodnia gromadziły nas wszystkie i było publiczne pokazywanie rajstop. Miały być białe, ale przecież po tygodniu używania nie mogły być białe!”35 – wspomina Kora. Jeszcze gorzej było, gdy któreś dziecko zmoczyło się w nocy, a małej Oldze to się zdarzało. Musiała wtedy sama prać prześcieradło i suszyć je, trzymając wysoko w górze. Bicie różańcem, klęczenie na grochu – to były najlżejsze kary. Najdotkliwsza dla Olgi – gdy zakonnice zabraniały korzystać z biblioteki. Mała Olga nauczyła się bowiem czytać bardzo szybko, w wieku pięciu lat. Książki zabierały ją w inny, lepszy świat. Dawały ukojenie. W sierocińcu zapisała się do biblioteki i łapała chwile szczęścia. Kiedyś jedna z sióstr przyłapała ją, gdy czyta nocą, przy świetle księżyca. Olga dostała zakaz korzystania z biblioteki.

***

Henryka Bochniarz, przyjaciółka Kory, uważa, że to dzieciństwo położyło się wielkim cieniem na całym jej życiu. „Pewnie dlatego, że nie miała normalnego domu, tak bardzo dbała potem o swoje domy w Warszawie i na Roztoczu. Wiła tam gniazda” – mówi. W książce Podwójna linia życia, napisanej wspólnie z Kamilem Sipowiczem, Kora wyznała: „Miałyśmy [dziewczynki z domu dziecka] wielką, stałą potrzebę zwracania na siebie uwagi, przez co byłyśmy w ciągłym napięciu i zawsze niespokojne. Taka cecha zostaje na całe życie. Człowiekowi się wydaje, że jest niewidziany, niedostrzegany, że go nikt nie kocha, nikt nie chce. Ogromna potrzeba czułości zostaje potem na całe życie”38. I jeszcze: „Dziecko, jeżeli permanentnie tęskni, to tęsknota tak głęboko wchodzi w jego mentalność i mózg, że bez niej nie jest w stanie nic się zadziać. Najpierw musisz tęsknić, żeby potem móc z kimś być. Myślę, że to nie jest naturalne. Nadmiar tęsknoty w życiu nie jest dobry. To tak, jakbyś cały czas był zanurzony w roztworze tęsknoty i nie wiesz już, czy jest ten roztwór, czy go nie ma”39. Kora nigdy nie uporała się z tęsknotą. Żyła z nią jak z niezabliźnioną raną przez całe życie. Mówi się, że czas leczy rany. To nieprawda, po prostu uczymy się z nimi żyć. Potem artystka miała zwyczajnie świadomość tego, co czuje i jak przeszłość wpływa na jej decyzje, wybory, życie. „Pobyt w domu dziecka spowodował, że jestem osobą tęskniącą… To jest przecież piękne… jak gdyby zło urodziło coś pięknego. Ale z drugiej strony, moja sfera emocjonalna jest tak zakłócona, że nie jestem w stanie wytrzymać z drugim człowiekiem długo, nie mogę z nikim być bez przerwy. Ciągle stwarzam sytuacje, w których albo ja tęsknię, albo ktoś inny tęskni”40.

(fot. archiwum Henryki Bochniarz)

O autorce

Beata Biały to dziennikarka, psycholożka, autorka książek m.in. „Osiecka. Tego o mnie nie wiecie”. Od wielu lat kreśli w swoich wywiadach i artykułach portrety niebanalnych ludzi. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *