Ferdynand Waniek – małomówny, grzeczny, zasadniczy i nieco komiczny bohater trzech jednoaktówek Václava Havla to everyman na miarę naszych czasów. Wrzucony w świat absurdu rodem z dramatów Mrożka czy Ionesco nikogo nie prowokuje, od nikogo nic nie chce, a jednak zostaje wciągnięty w wir wydarzeń.
„Audiencja” i „Wernisaż” to sztuki, których geneza jest paradoksalna. Napisałem je szybko, z ochotą i właściwie tylko żeby zabawić przyjaciół. Nie przyszło mi do głowy, że mogą zainteresować jeszcze kogoś innego, a tym bardziej zagranicą. Okazało się jednak, że – nie po raz pierwszy w życiu – po prostu pomyliłem się” – napisał Václav Havel pod koniec 1976 roku w przedmowie emigracyjnego wydania swoich utworów dramatycznych.
Havel odcięty od teatru
Te dwie jednoaktówki i stworzony trzy lata później „Protest” są do dziś najpopularniejszymi sztukami Havla, które doczekały się kilkuset wystawień na całym świecie, choć sam autor długo nie mógł uwierzyć w taki sukces. Od początku lat 70. był bowiem „pisarzem w likwidacji”, czyli skazanym na milczenie przez komunistyczne władze Czechosłowacji, które po interwencji wojsk Układu Warszawskiego i zdławieniu reform Praskiej Wiosny 1968 roku rozpoczęły brutalną pacyfikację społeczeństwa, a zwłaszcza świata kultury i nauki. Wszystkie utwory Havla znalazły się na indeksie cenzury, on sam zaś objęty został ścisłym zakazem wystąpień publicznych.
Dla każdego pisarza pozbawienie możliwości publikacji to dramat, jednak dla dramatopisarza to wprost tragedia – sztuki teatralne są „półproduktem”, który pełnię osiąga dopiero na deskach scenicznych. Nic dziwnego, że Václav Havel odcięty od teatru, w którym pracował od początku swej kariery, od aktorów, dla których pisał role i od „własnej” publiczności, przeżywał w tym okresie poważny kryzys twórczy.