Adonis Creed stara się pogodzić sprawy osobiste z treningami do najważniejszego bokserskiego starcia w karierze. Będzie musiał stanąć na ringu do walki z przeciwnikiem związanym z tragedią, która dotknęła niegdyś jego rodzinę. Duchy z przeszłości, czyli niejaki Ivan Drago, to pamiętny sowiecki bokser z IV części „Rocky’ego”, który obecnie przelał swoje ambicje na syna Viktora (Florian Munteanu). Drago senior był napędzaną sterydami maszyną do walki, zabił na ringu Apollo Creeda, a potem został pokonany przez Rocky’ego. Ponownie w tę złowrogą postać wcielił się szwedzki gwiazdor kina akcji Dolph Lundgren. – Ivan przelewa swój gniew na syna i to nie jest gniew na Rosję czy Amerykę, ale na cały świat, który, jak uważa, źle go potraktował – zauważa aktor.
Adonis wciąż ma jednak w swym narożniku wspomnianego Balboę, który wspiera go we wszystkich trudnych chwilach. – To dla mnie pierwszy sequel w życiu. Jestem bardzo podekscytowany możliwością rozwoju mojej postaci – mówi Michael B. Jordan.
(fot. mat. pras.)
„Szlachetną obietnicę”, która się spełnia
Michael B. Jordan to jedno z najgorętszych nazwisk w Hollywood. Litera „B”, którą stawia przed nazwiskiem, to skrót od jego drugiego imienia – Bakari, w języku suahili oznaczającego „szlachetną obietnicę”. Obietnicę, o której już teraz można powiedzieć, że się spełniła. Poprzedni film Jordana, zrealizowany również z reżyserem Ryanem Cooglerem – „Czarna Pantera”, okazał się najbardziej dochodowym filmem nakręconym przez czarnoskórego twórcę! Produkcja ta, oparta na komiksie autorstwa Stana Lee i Jacka Kirby’ego, przyniosła dochód 1,3 miliarda dolarów i zajmuje obecnie 9. pozycję w światowym box office.
Jordan nie zagra w zapowiedzianej niedawno kontynuacji, ponieważ jego postać ginie w „jedynce”, ale fani aktora mogą być spokojni. Pracuje już nad kolejnymi projektami, które zapewne okażą się równie udane.