Daniel jest wziętym niemieckim aktorem, przyzwyczajonym do tego, że wszystko idzie po jego myśli. Mieszka w ekskluzywnym lofcie w prestiżowej berlińskiej dzielnicy, ma piękną żonę, a poukładane życie rodzinne idzie w parze z zawodowymi sukcesami. Mężczyzna jest gotowy, by zrobić kolejny duży krok w aktorskiej karierze. Ma to być rola w popularnym amerykańskim filmie o superbohaterach.
Szczegóły utrzymywanej w tajemnicy propozycji ma poznać na przesłuchaniach w Londynie. Zanim jednak dotrze na lotnisko, znajdzie chwilę, by wstąpić na kawę do baru za rogiem. Jedynym klientem tego klimatycznego miejsca jest Bruno, który, jak się okazuje, na ten moment czekał od dawna. Nie chodzi jednak o autograf czy wspólne zdjęcie, a nieuchronną konfrontację dwóch zupełnie odmiennych życiowych postaw.
Jaki w końcu jest ten Daniel Brühl?
Brühl od dawna myślał o stanięciu po drugiej strony kamery, a na pomysł zrobienia filmu „Jedenaste: znaj sąsiada swego” wpadł kilka lat temu siedząc w barze w Hiszpanii. Projekt długo dojrzewał w głowie aktora. Wiedział, że chce opowiedzieć historię, z którą mógłby się identyfikować, bliską jego własnym doświadczeniom, pokazaną w zabawny sposób. Chciał żeby to była trzymająca w napięciu czarna komedia z ciętymi dialogami, która skłoni widza do pewnych przemyśleń. Do współpracy przy scenariuszu zaprosił Daniela Kehlmanna, dzięki któremu udało się osiągnąć zamierzony efekt.
Podobnie jak w głośnym „Parasite” tutaj także wyraźnie zarysowane są dysproporcje międzyklasowe, podziały oraz nierówności. Jednak Brühl postawił na kameralny film, rozpisany na dwa głosy. Stworzył ciętą komedię i thriller zemsty w jednym, w którym iskrzy od treści i emocji. W wielu wywiadach dziennikarze pytali, ile jest go w filmowym Danielu. „Nie chcę zdradzać, co jest prawdą, a co nie. To celowy zabieg. Widzowie często mylą prawdziwe życie z filmowymi kreacjami. Dlatego od początku miałem taki plan, żeby w filmie bawić się swoją osobą i zmusić widzów do zastanowienia nad tym, jaki w końcu jest ten Daniel Brühl – odpowiadał.
O reżyserze
Daniel Brühl to jeden z najbardziej rozpoznawalnych niemieckich aktorów, który pracę w Europie godzi z karierą w Hollywood. Urodził się w 1978 roku w Barcelonie. Jego ojciec jest Niemcem, matka Hiszpanką. Przełomem dla Brühla okazała się główna rola w „Good Bye, Lenin!” (2003) Wolfganga Beckera. Otworzyło mu to drogę do międzynarodowej kariery, w czym wydatnie pomaga mu biegła znajomość aż pięciu języków.
Miał okazję współpracować z takimi reżyserami jak Quentin Tarantino, Paul Greengrass, Julie Delpy czy Ron Howard. Za rolę legendarnego kierowcy wyścigowego Niki Laudy w filmie „Wyścig” (2013) nominowany był do Złotego Globu. Druga nominacja do tej nagrody przyszła w 2019 roku za główną kreację w popularnym serialu „Alienista”.