Sztuka miała swoją prapremierę światową na londyńskim West Endzie zaledwie wiosną tego roku, gdzie spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem. „Beginning” to metafizyczna, psychologiczna opowieść inicjacyjna, która jest próbą skomentowania nie tylko kondycji współczesnego singla, ale przede wszystkim przeanalizowania mechanizmów społecznych. Doprowadziły one do sytuacji, w której co szósty mieszkaniec Unii Europejskiej deklaruje się jako „singiel z wyboru”. Statystyki w Polsce wskazują już na ponad siedem milionów samotnych.
„Cywilizacja samotnych” jako współczesny obraz spełnionego, szczęśliwego modelu życia czy może „epidemia samotności” jako zaraza XXI wieku? – Mówi się, że samotność i depresja są chorobą tego stulecia, częste wizyty u terapeutów w dużej mierze z tego wynikają – mówi Sajnuk. – Wiele kobiet w Polsce jest samotnych, tzw. singielek. Są niezależne, spełniają się zawodowo, ale są same. Jest też wielu mężczyzn, którzy mają dzieci, których nie widują, bo się rozwiedli i również są samotni – zauważa Seweryn.
Przeciwieństwa się przyciągają?
Ona – niezależna, nowoczesna, zaangażowana feministka skupiona na karierze i samorealizacji. Cyniczna, krytycznie odnosząca się do pojęć „tradycyjna rodzina”, „wspólnota”, „małżeństwo”. Nastawiona na niezobowiązujące przygody i szeroko rozumiany „związek otwarty”. On – rozwodnik pozbawiony praw opieki nad jedyną córką, mieszkający z emerytowaną matką. Silny, ale złamany mężczyzna, zgorzkniały, pozbawiony złudzeń i wiary w możliwość kolejnego początku. Wrażliwy, zagubiony idealista. – Oni mają różne poglądy, różny status społeczny, inne bagaże życiowe. Nagle jak się ma te czterdzieści lat to się okazuje, że to nie jest już takie łatwe, bo bardzo dużo dzieli, są różne przyzwyczajenia – przyznaje reżyser.
Wtóruje mu Maria Seweryn, zdaniem której niezwykle istotne jest właśnie to, że absolutnie nic ich nie łączy. – Jedyne, co ich łączy to samotność, a poza tym są całkowicie z innych światów, z innych planet. Jakikolwiek temat by nie poruszyli, to nie mogą się zgodzić. To jest ciekawe, że mimo wszystko z ogromnym wysiłkiem prowadzą walkę o to, żeby nawiązać ze sobą relację. Mnie to głęboko porusza – podkreśla aktorka.
Scenografia to dzieło Katarzyny Adamczyk, muzyka – Michał Lamża, a tłumaczenie – Elżbieta Woźniak.