Tajemnice, inspiracje i najważniejsze dzieła. Album z biografią Alfonsa Muchy
10 września, 2024
Ponad dwa tygodnie z wiolinistyką. 6. Międzynarodowy Festiwal i Konkurs Skrzypcowy
20 września, 2024

Biografia przepełniona miłością i strachem. „Pani Escobar. Moje życie z królem mafii”

Czy można oddać serce człowiekowi, który sam go nie ma? Ona pokochała króla mafii, bezwzględnego i okrutnego przestępcę, którego bał się cały świat. Teraz, dzięki jej biografii można dowiedzieć się, jak wyglądało życie żony Pablo Escobara. Gdy się poznali, miała dwanaście lat, on – dwadzieścia trzy. Zaledwie trzy lata później byli już po ślubie. Taki był początek jej nowego życia – jako żony mężczyzny, który stał się jednym z najpotężniejszych, najokrutniejszych i najbardziej bezwzględnych baronów narkotykowych. A jej miejsce było zawsze przy nim. Znosiła liczne kochanki, bolesne upokorzenia, groźby śmierci, ataki terrorystyczne, naloty. Samotność. Żyła w strachu o życie swoje i swoich dzieci. Ale trwała u jego boku, ślepa na zbrodnie, których się dopuszczał. Na 500 stronach zapisana została historia życia w strachu. W książce „Pani Escobar. Moje życie z królem mafii” nie brak archiwalnych zdjęć, ukazujących też chwile szczęścia i niewyobrażalnego luksusu. Pablo Escobar zmarł 2 grudnia 1993, prawdopodobnie popełniając samobójstwo podczas obławy na jego kryjówkę w Medellin. Jego żona i syn również trafili do więzienia – ona spędziła w celi aż 540 dni.

Victoria Eugenia Henao od wielu osób słyszała pytania: „jak mogła Pani sypiać z potworem?”, „czemu nic Pani nie zrobiła?”, „czemu go nie zostawiła?” czy „czemu go nie wydała?”. Ona ma na nie zawsze tę samą odpowiedź: „ponieważ go kochała”. „Trwałam u jego boku aż do ostatniego dnia, mimo że tysiące razy nie zgadzałam się z jego działaniami i decyzjami”. Mieli dwójkę dzieci – Juana Pabla i Manuelę. Bała się go zostawić również ze względu na nich.

Jak wyglądało życie z człowiekiem, którego bał się cały świat?

Fragment książki

„Pablo załatwił sobie przepustkę na weekendy. Zatrzymywaliśmy się w apartamencie z dwoma pokojami, salonem, jadalnią i małą kuchnią w hotelu Morasurco – najlepszym w Pasto. Jeden z pokoi zajmowaliśmy my, a drugi teściowa lub inna osoba, która akurat mi towarzyszyła. W tych ulotnych momentach czułam się spełniona. Mogliśmy w pełni skupić się na naszej miłości. Pamiętam, że w któryś z tych weekendów wypadły moje szesnaste urodziny i świętowałam je z Pablem w hotelu. Wyryło mi się w sercu, że zadedykował mi piosenkę Munequita negra meksykańskiego piosenkarza José Alfreda Jiméneza. Słowa były piękne, a Pablo cały czas je podśpiewywał.

Wreszcie w listopadzie 1976 roku, pięć miesięcy po aresztowaniu, ku naszej radości Pablo wyszedł z więzienia, jak twierdził, oczyszczony ze wszystkich zarzutów. – Teraz wreszcie zaczniemy nowe życie, kochanie, będę najlepszym mężem i wspaniałym ojcem, przyrzekam ci – oświadczył, gdy po powrocie z Pasto pojawił się w dzielnicy La Paz.

Sytuacja była jednak niepewna – lekarz prowadzący ciążę kazał mi leżeć, ponieważ dziecko było bardzo słabe i istniało ryzyko, że nie przeżyje przedwczesnego porodu. Postanowiliśmy więc wprowadzić się do moich rodziców, którzy odstąpili nam główną sypialnię. Najbliższe półtora miesiąca spędziłam w łóżku. Zajmowała się mną moja nieoceniona mama. Bardzo pieczołowicie się o mnie troszczyła, chociaż nie ukrywała, że jest zła na Pabla. Jej odraza do zięcia był tak ewidentna, że pewnego dnia zapytała, czy on mi grozi, bo nie mogła pojąć, dlaczego nie chcę od niego odejść. Moja odpowiedź była prosta:

– Mamo, jestem z nim, bo go kocham.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *