Totalitarny system widziany oczami psa. Premiera wstrząsającej książki „Wierny Rusłan”
16 marca, 2021
Cypr jakiego turyści nie znają. Reporterska relacja z „Wyspy trzech ojczyzn”
17 marca, 2021

„To im dedykuję swoje wspomnienia”. I tom „Ziemia obiecana” Baracka Obamy

Pierwsza część wspomnień Baracka Obamy zatytułowana jest „Ziemia obiecana” (fot. flickr.com)

To niezwykle osobista i autorefleksyjna opowieść o człowieku, który założył się z historią – zaangażowanym animatorze społecznym poddanym próbie światowej polityki. Barack Obama we wspomnieniach z czasu prezydentury przedstawia dzieje nieprawdopodobnej przemiany młodego, poszukującego własnej tożsamości człowieka w przywódcę wolnego świata. Ukazuje zarówno swoje polityczne dojrzewanie, jak i przełomowe momenty pierwszej kadencji swojej prezydentury, przypadającej na czasy dramatycznych zmian i zawirowań. W swojej książce „Ziemia obiecana” otwarcie pisze o siłach, które w kraju i za granicą stały mu na drodze oraz o tym, jak życie w Białym Domu wpłynęło na jego żonę i córki.

Barack Obama zaprasza czytelników do Gabinetu Owalnego i Sali Sytuacyjnej Białego Domu oraz zabiera ich w podróż do Moskwy, Kairu, Pekinu i wielu innych miejsc. Dzięki temu można poznać tok jego myślenia, gdy organizuje swój gabinet, zmaga się z globalnym kryzysem finansowym i mierzy z Władimirem Putinem, spiera się z generałami o amerykańską strategię w Afganistanie, podpisuje reformę Wall Street, reaguje na niszczycielską eksplozję platformy wiertniczej Deepwater Horizon i zezwala na przeprowadzenie operacji Trójząb Neptuna, w której ginie Osama bin Laden.

Nie obawia się mówić o wahaniach i rozczarowaniach, jednak nigdy nie wątpi w słuszność swojego przekonania, że w ramach wielkiego, amerykańskiego eksperymentu zawsze możliwy jest postęp. Były prezydent Stanów Zjednoczonych przypomina, że demokracja nie jest darem z niebios – trzeba ją dzień po dniu wspólnie budować na fundamencie empatii i porozumienia. 

Fragment książki

„Mój ojciec był w moim życiu prawie nieobecny i pamiętając o tym, podjąłem decyzję, w jaki sposób sam chcę się odnaleźć w tej roli. Po urodzeniu się Malii obiecałem sobie, że moje dzieci będą mieć ojca. Dorosną ze świadomością, że bardzo je kocham i to się nigdy nie zmieni oraz że zawsze stawiam je na pierwszym miejscu. Służąc jako prezydent, pilnowałem, by codziennie o osiemnastej trzydzieści przychodzić na rodzinny obiad z Michelle, Sashą i Malią. Zjadaliśmy dobry posiłek i opowiadaliśmy sobie, jak minął dzień.

To był najlepszy aspekt mieszkania nad firmą, jak czasem określałem naszą sytuację. Przyglądanie się, jak moje córki wyrastają na inteligentne, silne, pełne empatii młode kobiety dawało mi największą radość w życiu. Być u boku Michelle i naszych dziewczynek – nie zamieniłbym tego na nic innego na świecie. To im dedykuję swoje wspomnienia”

(fot. mat. pras.)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *