Kim jest tytułowy „Człowiek z La Manchy” w nowym spektaklu w Teatrze Dramatycznym w Warszawie?
Wszyscy znamy Don Kichota od dzieciństwa, ale w mojej inscenizacji jest jednym z nas. To znaczy zwykłym człowiekiem, który ma marzenie. Różni go może to, że ma w sobie siłę, by to marzenie wcielać w życie, a przynajmniej próbować. Jest świadomy tego, że to, co mówi i robi, ma siłę oddziaływania i dzięki czemu może zmieniać świat.
Broadwayowski hit to olbrzymie reżyserskie wyzwanie.
Realizacja takiego utworu, który ma swoją długą historię i był już w tylu wystawieniach na różnych scenach – jest zawsze wyzwaniem. Starałam się jednak do tego podejść bez takiego obciążenia i bagażu wcześniejszych, świetnych realizacji. Myślałam o tym w taki sposób, jakbym dopiero pierwszy raz usłyszała czy czytała tę historię.
Dzięki temu mamy w tej inscenizacji świeżość i otwartość połączoną z doświadczeniem i wrażliwością. Interesujące jest dla mnie to, jak to, co jest tu i teraz, moment, w jakim jest obecnie świat i my, spotyka się z historią Don Kichota. Zawsze staram się odpowiedzieć sobie na pytanie, co mam do powiedzenia poprzez daną opowieść, czy jest ona nadal aktualna i czy ma w sobie siłę. Okazuje się, że w przypadku „Człowieka z La Manchy” – tak właśnie jest.
Ten spektakl to w założeniu widowisko sceniczne. Co było najtrudniejszego w jego realizacji?
Trzeba zacząć od tego, że Teatr Dramatyczny w Warszawie to teatr dramatyczny, chociaż pojawiają się tutaj realizacje, które są na co dzień wystawiane w teatrach muzycznych. To wspaniałe, że mogłam pracować z aktorami i wraz z nimi dotknąć rejonów, których na co dzień nie dotykają. Dużym zaskoczeniem może być właśnie to, że aktorzy dramatyczni są absolutnie wszechstronnymi, utalentowanymi artystami. Wyzwanie jest więc duże właśnie dla nich.
W tym musicalu mamy piękne, świetnie zapisane utwory z genialną muzyką i oczywiście dotkliwym sensem zapisanym w librettcie. W przygotowanie tego spektaklu włożyliśmy ogromną pracę. Mam nadzieję, że to wszystko razem, w połączeniu z talentem aktorów i ich umiejętnościami, poruszy widzów i zachwyci, nie tylko w warstwie muzycznej, ale przede wszystkim aktorskiej i wizualnej. Na tym w końcu polega prawdziwe widowisko.
A jak długo trwały te przygotowania?
Zaczęliśmy próby dwa i pół miesiąca temu.
Wspomnieliśmy o muzyce, która jest oczywiście na żywo.
Tak, zaprosiłam do współpracy Adama Sztabę, wspaniałego muzyka o niezwykłej wrażliwości, żeby zrealizował ze mną ten spektakl. Zrobił naprawdę świetne aranżacje, które są naznaczone jego temperamentem i osobowością.
Na widzach wrażenie zrobić może też scenografia i kostiumy.
Za tę część odpowiedzialna jest Ewa Gdowiok. Niezwykłą rolę, jak w każdym widowisku, odgrywają też światła, a to rola Pauliny Góral. Do współpracy zaprosiłam również wspaniałego coacha wokalnego Jacka Laszczkowskiego. Doskonałą choreografię stworzyła Anna Iberszer. Mam nadzieję, że przy takich wybitnych współtwórcach efekt będzie poruszający dla widzów.