Po raz pierwszy Wazowie stają głównymi bohaterami dużej wystawy. Ówczesną rzeczywistość można oglądać przez swoistą lornetkę. Każdy z jej okularów składa się z trzech soczewek. Przez pierwszy zobaczyć można ówczesną przestrzeń, w której Wazowie działali, a także ludzi tamtego czasu i sztukę. Drugi okular pozwala oglądać dwór, kraj i Europę. Tych sześć pojęć ma odtworzyć świat ówczesnych wartości, pojmowany jako sieć złożonych relacji.
Galeria portretowa głównych bohaterów jest pretekstem dla refleksji nad fenomenem tego krótkotrwałego rodu, który skończył się na trzecim pokoleniu. Następnie przybliżona została kultura dworska, życie na dworze, jego struktura, funkcjonowanie na co dzień i od święta. Zrekonstruowany został też ewoluujący stosunek poddanych do Wazów, ich aktywność militarna, złożone zagadnienia wyznaniowe. Dokonano interpretacji polityki królewskiej na tle europejskim i powiązań z Habsburgami, Wittelsbachami oraz szwedzkimi Wazami.
Wybitne dzieła sztuki, a także dokumenty i druki
Wystawa to możliwość, by choć na chwilę scalić rozproszoną przez lata wazowską kolekcję artystyczną. Udało się to dzięki współpracy z Zamkiem Królewskim na Wawelu, a także wieloma innymi muzeami krajowymi i zagranicznymi, m.in. ze Sztokholmu, Wiednia, Monachium, Rzymu, Paryża, czy wreszcie z prywatnymi kolekcjonerami. Stąd na wystawie obiekty, które wracają do Zamku po 350 latach, takie jak „Panorama Warszawy” Christiana Melicha ze starej Pinakoteki. Z National Gallery w Londynie udało się sprowadzić niezwykle cenne „Porwanie Europy” Guido Reniego, namalowane na zamówienie Władysława IV, a z Drezna – do niedawna przypisywany Rembrandtowi – „Portret starca” z kolekcji Jana II Kazimierza. Z Florencji przyjechał konterfekt Władysława Zygmunta jako wybranego cara moskiewskiego, a z Pałacu Kwirynalskiego cenny kilim z herbem Zygmunta III, rozpoznany dopiero niedawno.
Złotolita figura ze skarbca katedry wrocławskiej poraża pięknem i wyrafinowaniem artystycznym, dokumentując rozmach kolekcjonerski królów-mecenasów. Bezprecedensowe jest także np. zestawienie dwóch szkicowników Giovanniego Battisty Gisleniego, scenografa i architekta polskich Wazów. W jednym z nich można odnaleźć projekty na pogrzeb Władysława IV. Uwagę zwracają także cenne obiekty z mało znanej kolekcji sióstr Wizytek czy ponad 5-metrowy portret zbiorowy dworu Jana Kazimierza i Ludwiki Marii z Łowicza. Pierwszy raz pokazywane w Polsce, a sprowadzone z Berlina, miniatury portretowe w wosku dowodzą, że nawet tak kruche „waziana” zachowały się w europejskich kolekcjach. Z Drezna przybył wybity w Gdańsku, a do niedawna uznawany za zaginiony, unikatowy medal Władysława IV. Z kolei z Francji batalistyczny obraz „Bitwa pod Kircholmem” Pietera Snayersa, zamówiony przez Zygmunta III w 1619 roku. Pochodzący z kolekcji prywatnej, portret Zygmunta III Wazy pędzla Rubensa również nie był dotąd pokazywany w Polsce. W epilogu zaprezentowano wybór wazowskich reliktów architektonicznych wydobytych z Wisły w latach 2011–2015, w towarzystwie filmu.
Epoka Wazów „srebrnym wiekiem”
Tętniąca barwami i muzyką wystawa to próba ukazania wielkości Rzeczypospolitej, choć już z coraz wyraźniejszymi rysami, jej bogactwa kulturowego i duchowego, znaczenia na tle europejskiej geopolityki. Jest to również pretekst do ukazania „ludzkiego” oblicza Wazów: ich pasji, życia rodzinnego, ale równolegle dojrzałych koncepcji politycznych, które nie zawsze udawało się zrealizować.
Epoka Wazów nazywana jest „srebrnym wiekiem”, czy też „epoką Snopka srebrnego, acz grubo pozłacanego”. Wystawa na Zamku Królewskim w Warszawie ujawnia wielobarwność tego okresu, stanowiąc przy tym okazję do rewizji dotychczasowych osądów na temat dynastii.