„Wszystko zostaje w rodzinie”. Opowieść o piekle małżeństwa i włoskiej obyczajowości
19 listopada, 2021
Ostatnia sztuka Czechowa w reż. Krystyny Jandy. „Wiśniowy sad” w Teatrze Polskim
19 listopada, 2021

Półtora roku przygotowań do roli Kaliny Jędrusik. „Bo we mnie jest seks” w kinach

Kalina Jędrusik zwana była polską Marilyn Monroe (fot. Bartosz Mrozowski)

O Kalinie Jędrusik śmiało można powiedzieć, że jest jedną z ikon polskiej popkultury. Film „Bo we mnie jest seks” w reżyserii Katarzyny Klimkiewicz to historia wzlotów i upadków jej zawrotnej kariery. Wydarzeniom z życia Jędrusik towarzyszy atmosfera szalonej zabawy środowiska ówczesnej śmietanki towarzyskiej. W główną bohaterkę wciela się Maria Dębska, która przyznaje, że zagranie Kaliny Jędrusik było mierzeniem się z legendą. Aktorka przygotowywała się do roli przez półtora roku, pracując z trenerką personalną, trenerką wokalną i coachem aktorskim. Aktorka wykonuje wszystkie piosenki, które znalazły się w filmie. Na ekranie można zobaczyć też inne barwne postaci polskiej kultury: Kazimierza Kutza (Borys Szyc), Tadeusza Konwickiego (Paweł Tomaszewski) czy twórców Kabaretu Starszych Panów – Jeremiego Przyborę (Rafał Rutkowski) i Jerzego Wasowskiego (Dariusz Basiński). Film był prezentowany na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, a także festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu.

Warszawa, lata 60. Przed ekranami czarno-białych odbiorników zasiadają miliony Polaków. I nagle ktoś przykuwa ich wzrok. To Kalina Jędrusik (Maria Dębska) – zjawiskowa aktorka i piosenkarka, która wnosi koloryt do bezbarwnej rzeczywistości. Kusi wdziękiem i seksapilem. Elektryzuje panów i oburza panie. Oto pierwsza seksbomba PRL-u, zwana polską Marilyn Monroe.

Kalina nie chce się wpisywać w ówczesny model kobiety. Żyje na własnych zasadach, co nie zawsze podoba się pruderyjnemu społeczeństwu i niektórym wpływowym ludziom u władzy. Liczne skandale, życie w miłosnym trójkącie z mężem Stanisławem Dygatem (Leszek Lichota) i Luckiem (Krzysztof Zalewski), kontrowersyjne wypowiedzi i epatujące seksapilem stroje sprawiają, że Kalina zyskuje także miano naczelnej skandalistki PRL-u. A przecież największy skandal z jej udziałem dopiero się zacznie…

Maria Dębska o swojej roli

– Z jednej strony przygotowywałam się do tego intelektualnie i emocjonalnie, a z drugiej strony trzeba było zakasać rękawy i się po prostu fizycznie zmienić. Czułam, że przez ten czas jestem inną osobą. Miałam zmienione włosy i sylwetkę. Zostałam poproszona, żeby sporo przytyć do roli, co uważałam za bardzo potrzebne. W całym temacie seksu i kobiecości czułam się wtedy bardzo dobrze sama ze sobą. Czułam, że to niezbędne do zagrania Kaliny. Takie były wtedy standardy, może dzisiaj też powinny być. Przytyć 9 kilo i poczuć się seksownie – to było moje zadanie. I to się udało – podkreśla.

Bardzo ważne były też przygotowania wokalne. – Oczywiście okazało się, że to nie jest takie proste – zaśpiewać jak ktoś inny. A jednocześnie zależało mi, żeby to było moje i prawdziwe. Żeby nie było kserówką, tylko emocjonalną wypowiedzią. Pół roku przed rozpoczęciem zdjęć zaczęliśmy nagrywanie piosenek. Kiedy wchodziłam na plan, musieliśmy mieć już wszystkie piosenki gotowe. I tak się stało – na planie śpiewałam z własnego playbacku. Obok mnie poza kadrem stał zawsze gigantyczny głośnik, z którego słyszałam samą siebie – dodaje Maria Dębska.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *