Bogata oferta wirtualnego kontaktu z kulturą. Zwiedzaj Łazienki Królewskie on-line
23 marca, 2021
To, o czym myślał, pisał i mówił. Premiera biografii „Gustaw. Opowieść o Holoubku”
24 marca, 2021

Nieznane, odnalezione po śmierci. „Było… wspomnienia z młodości” Tamary Kołakowskiej

Tamara Kołakowska w 2012 roku (fot. arch. prywatne)

Lekarka, żona Leszka Kołakowskiego wspomina lata dzieciństwa i młodości. Spędzone w domu rodzinnym w Łodzi, były pełne miłości i wspólnych zabaw z kuzynostwem. Ten czas przerywa wojna i zaczyna się tułaczka. Najpierw wyjazd do Sarn, później Penzy, Fergany, pierwszy rok studiów medycznych na uniwersytecie w Taszkiencie. Po wojnie kontynuuje je na Uniwersytecie Łódzkim. Kiedy wraca do Łodzi, okazuje się, że cała rodzina, która została w kraju, zginęła. W 1948 roku poznaje kolegę – Leszka Kołakowskiego. Książka zatytułowana „Było… wspomnienia z młodości” zawiera dotąd nieznane, odnalezione po śmierci wspomnienia Tamary Kołakowskiej.

Tytuł pliku ze wspomnieniami brzmiał: „Niech będzie zapisane”. Tytuł teczki zawierającej – poza tekstem – masę dokumentów, zeskanowanych zdjęć i biografii i rodzinnych brzmiał: „Było…” – pisze we wstępie Agnieszka Kołakowska.

„Nie były to notatki. Była to świetna, klarowna, płynna proza, wymagająca jedynie bardzo drobnej i powierzchownej redakcji. Odszukałam oryginały dokumentów i zdjęć, zeskanowałam inne, które znalazłam w różnych teczkach, w szafach, szafkach, szufladach i biurkach, po czym pozostało tylko wszystko ułożyć, tu i ówdzie coś dopełnić lub poprawić, tu i ówdzie bardzo leciutko doszlifować, dodać kilka przypisów” – pisze córka Tamary i Leszka Kołakowskich.

(fot. arch. prywatne)

Fragment książki

„Kończył się sierpień 1939 roku. Zabrano mnie z letniska do Łodzi i chyba nazajutrz odbyła się w domu narada rodzinna. Irka, moja o rok starsza siostra stryjeczna, i ja, wówczas prawie jedenastoletnia, grałyśmy w monopol na dywanie w gabinecie mego ojca. A w stołowym nasi rodzice i warszawski wujek Aronczyk radzili.

Ustalili, że ponieważ będzie wojna, kobiety z dziećmi, czyli nasze mamy z nami, mają wyjechać natychmiast na Kresy Wschodnie i tam bezpiecznie przeczekać. Uznali widocznie, że wojna tak daleko nie dojdzie i potrwa krótko. Nigdy nie zrozumiałam, dlaczego wobec tego mama zabrała futra i srebro stołowe”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *