Emocje i stan umysłu po #metoo. Debiutancka powieść „Prawdziwe życie” to dynamit
4 kwietnia, 2020
Chcąc uwolnić się od lęków i depresji, zaczęła biegać. Premiera „Przed siebie”
14 kwietnia, 2020

Najpierw powołał ich Bóg, a potem zrobiła to Ojczyzna. Kim byli „Księża z Katynia”?

Tabliczki z nazwiskami zamordowanych w Katyniu (fot. wikipedia.org)

Druga Rzeczpospolita to był kraj wielu wyznań. W polskim wojsku służyli zarówno księża katoliccy, duchowni protestanccy, prawosławni popi, żydowscy rabini, jak i muzułmańscy mułłowie. Różne wyznania, ale cel ten sam – obrona Ojczyzny. Różne życiowe drogi, ale jeden los – kula w tył głowy w katyńskim lesie. Jak pisze w swojej książce Patryk Pleskot – laureat nagrody Historycznej Książki Roku, dali świadectwo bezprzykładnej odwagi w obliczu bestialstwa stalinowskich okupantów.

Gdy nadszedł czas próby, polscy duchowni w mundurach ruszyli na front. Nie po to, by strzelać do Niemców czy zabijać Sowietów. Mieli wspierać walczących Polaków, wątpiącym dodawać otuchy, zmuszonym do zabijania wrogów odpuszczać grzechy, a umierającym udzielać ostatniego namaszczenia.

Kampania wrześniowa skończyła się klęską. Choć sowieckie zdziczenie wobec duchownych nie było tajemnicą, to polscy kapelani poszli do niewoli razem ze swoim wojskiem i tam też podtrzymywali żołnierzy na duchu. Potajemnie odprawiali msze święte i w ukryciu przed strażnikami spowiadali. Do końca zachowali honor żołnierski i wiarę w Boga.

Od autora

„Nie napisałbym tej książki bez mrówczej pracy pasjonatów, takich jak ks. Zdzisław Peszkowski (który sam ocalał z katyńskiego piekła) czy Barbara Tarkowska, krewna ks. Jana Ziółkowskiego – ofiary Katynia. To oni przez lata gromadzili materiały, relacje, mozolnie zbierali fakty. W pewnym momencie każdy autor staje jednak sam przed śladami przeszłości i musi ułożyć z nich osobistą opowieść. Starałem się dostrzec w opisywanych postaciach przede wszystkim ludzi z krwi i kości, prawdziwych tak samo jak my. Mniej lub bardziej wybitnych, ciekawszych, bardziej przeciętnych. Wszyscy jednak po wrześniu 1939 r. zostali skonfrontowani z ekstremalną rzeczywistością sowieckich obozów specjalnych.

To brutalne zderzenie sacrum (uosobionego przez duchownych różnych wyznań) z profanum – piekłem wojny i niewoli – wydało mi się szczególnie frapujące. Zrodziło niespodziewane skutki: oto w ruinach dawnych prawosławnych klasztorów zamienionych na obozy, w samym epicentrum wojującego stalinowskiego ateizmu, rodziło się katakumbowe życie religijne. A może raczej duchowe, bo nie dyktowane nakazami dogmatów, uprzedzeń, nawyków. W przedziwny sposób obozy stały się lekcją ekumenizmu i humanizmu, której Sowieci nie potrafili zrozumieć. I dlatego ostatecznie przegrali, choć zbrodnię katyńską przeprowadzili nadzwyczaj sprawnie” – pisze Patryk Pleskot.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *