Muzyka polska z rożnych perspektyw. Wystawy „Paderewski Chopinowi” i „Konstelacje”
12 listopada, 2018
„Wszyscy uważają, że wiedzą, co myślała”. 111. rocznica urodzin Astrid Lindgren
14 listopada, 2018

Mistrzyni kuchni, prekursorka nowoczesności. „Pani od obiadów” polską Julią Child

Lucyna Ćwierczakiewiczowa i Warszawa końca XIX wieku ożywają na nowo na kartach książki „Pani od obiadów” (fot. mat. pras.)

Odważna, niezależna, przekraczała bariery i łamała konwenanse. Żadna inna kobieta w Królestwie Polskim nie odniosła takiego sukcesu jak Lucyna Ćwierczakiewiczowa. Trzęsła stołeczną socjetą końca XIX wieku, bywała na salonach, nadawała ton dyskusjom i balom. Teraz Lucyna Ćwierczakiewiczowa i Warszawa końca XIX wieku ożywają na nowo za sprawą książki Marty Sztokfisz – „Pani od obiadów”. To opowieść o  kobiecie uczącej nowoczesnego patrzenia na świat i kuchnię, która szturmem podbijała serca i żołądki.

Miała niespełna czterdzieści lat, a już była obiektem zachwytów, złośliwych spojrzeń i plotek. Wszystko za sprawą jej „365 obiadów za 5 złotych”, które były najchętniej czytaną polską książką tamtego okresu i zajmowało honorowe miejsce w tysiącach polskich domów, tuż obok „Biblii”. Nakłady kolejnych jej książek kucharskich przekraczały nakłady dzieł Mickiewicza i Słowackiego, a prowadzony przez nią salon przy ulicy Królewskiej odwiedzały największe osobistości stolicy.

Nic więc dziwnego, że za zarobione pieniądze mogła kupić aż trzy majątki ziemskie. Kulinarne poradniki przyniosły jej sławę i majątek. Lucynę Ćwierczakiewiczową nazywano królową polskiej kuchni. O jej bestsellerze pisał nawet Bolesław Prus. „Do zawarcia małżeństwa niezbędne są trzy warunki: pełnoletniość obojga, ich wolna, nieprzymuszona wola oraz… „365 obiadów za 5 złotych” Ćwierczakiewiczowej” – radził autor „Lalki”.

Szarlotka z przepisu Lucyny Ćwierczakiewiczowej, który znalazł się w książce (fot. mat. pras.)

Wyprzedzała epokę

Charyzmatyczna, słynęła z ciętego języka i skutecznej autopromocji. Jedni ją wielbili, drudzy mówili z przekąsem: „panoszy się na mieście, jak pawie pióro w kapeluszu”. Zazdroszczący jej żyłki do marketingu i interesów dodali, że „jest jak rtęć, wszędzie się wciśnie”. Rzeczywiście z impetem wchodziła tam, gdzie jej zakazywano oraz zdobywała to, co chciała, dzieląc się przy tym z innymi. Była więc skuteczną filantropką oraz organizatorką zbiórek dla najuboższych i zsyłanych na Syberię. Słynęła też ze swojej oszczędności, co sprawiło, że żartobliwie nazywano ją „Ćwierciakiewiczową”.

Była jednocześnie wzorem emancypacji, a promując w swoich poradnikach, redagowanych przez siebie kalendarzach i rubrykach prasowych zdrowy styl życia, wyprzedziła epokę. Wszyscy wiedzieli także, że zmieniła na lepsze Polakom jadłospis, przewietrzyła ich mieszkania i głowy.

(fot. mat. pras.)

Podobieństwa z Julią Child

Miała zaledwie półtora metra wzrostu, ale z dumą nosiła niemałą nadwagę. Choć fizycznie była przeciwieństwem urodzonej niemal sto lat później Amerykanki – Julii Child, to sposób bycia, niezwykła charyzma i bezpośredniość z pewnością łączyły dwie słynne kucharki. Obie miały też podobny plan na przyszłość: być dobrą żoną i matką, pomagać innym, uczyć się i wieść życie nowoczesnej pani domu. A że bez umiejętności gotowania sprostać temu nie sposób, to całe swoje zaangażowanie zogniskowały w sztuce kulinarnej i odniosły niebywały sukces.

(fot. mat. pras.)

O autorce

Marta Sztokfisz to absolwentka polonistyki UW, dziennikarka i felietonistka. Przeprowadzała wywiady z wieloma wybitnymi przedstawicielami świata kultury, mediów i nauki, które publikowała m.in. na łamach „Kultury”, „Polityki”, „Gali” i „Vivy!”. Od kilkunastu lat zajmuje się pisaniem biografii, jest autorką m.in. „Ceny sławy”, „Księżniczki deptaku”, „Chwil, których nie znamy. Opowieść o Marku Grechucie” oraz „Carycy polskiej mody”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *